Informacje o blogu

Exegi monumentum

Sevilla FC

La Liga Santander

Hiszpania, 2018/2019

Ten manifest użytkownika Slimak przeczytało już 2014 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Seria [49]17.11.2012 15:41, @Slimak

7
W poprzednim odcinku
 
Zaczynała się kolejna część sezonu. Na ostateczne rozstrzygnięcia w Pucharze Króla trzeba było poczekać do końca maja, za to kibice mogli ponownie emocjonować się zmaganiami klubów w Lidze Mistrzów.
 
Wcześniej jednak czekał nas mecz z Deportivo. Pierwszy mecz z beniaminkiem wygrałem 3:0, a teraz, po świetnych występach w meczach przeciwko Atletico, także spodziewałem się okazałego zwycięstwa. Wynik spotkania już w 1' otworzył Kravchenko, a później było tylko lepiej. Po golach Lloyda, Muzyki, Kipre i Cakira do przerwy prowadziłem 5:0. Po zmianie stron kibice mogli obejrzeć kolejne bramki. Pierwsze gospodarze strzelili gola honorowego, później jedenastkę podyktowaną za faul na Kravchence na kolejne trafienie zamienił Kasado. 6:1, chyba jesteśmy gotowi na Koeln.
 
W tym roku chcieliśmy zawojować Europę, więc wylosowanie mistrzów Niemiec był dla nas darem z nieba. Była to jedna z najsłabszych drużyn w stawce, idealna na dobry początek fazy play-off Ligi Mistrzów. W dodatku pierwszy mecz graliśmy na wyjeździe, więc rywalizację z Koeln mieliśmy rozstrzygnąć mając za sobą ponad 45 tys. kibiców.
 
Gdy w 10' Lloyd strzelił na 1:0 wydawało się, że nasi rywale nie będą mieli nic do powiedzenia. Niestety, później mimo wielu okazji nie udało nam się podwyższyć prowadzenia. Zabrakło trochę szczęścia, a w drugiej połowie zabrakło spokoju. Bramka Schindlera z 63' cały czas dawała nam korzystny rezultat – bramkowy remis. Zupełnie inaczej było w przypadku rezultatu 1:2, a taki zawidniał na tablicy świetlnej w 87'. W głupi sposób straciliśmy drugą bramkę i kibice gospodarzy mogli świętować. Mistrz Niemiec lepszy od mistrza Hiszpanii, przynajmniej w pierwszym spotkaniu.
 
Ta porażka nie zwiastowała spadku formy. Przynajmniej nie ta… Kolejne pięć ligowych meczów wygraliśmy w dobrym stylu. 2:1 z Valencią jeszcze nie było bardzo efektowne, ale w czterech kolejnych meczach na własnym stadionie strzeliliśmy 20 bramek, tracąc przy tym zaledwie dwa. Po kolei odprawiliśmy Athletic Bilbao (7:1), Sporting Gijon (6:0), Betis Sevillę w derbach (4:0) i Villareal (3:1).
 
Po tak udanej serii kibice Czerwono-Białych nie wyobrażali sobie, żeby Sevilla mogła odpaść na własnym stadionie ze słabym mistrzem Niemiec. Bo taka jest prawda – Koeln nie ma szans na obronę tytułu i musi się wysilić, aby zakończyć sezon na miejscu premiowanym awansem do jakiegokolwiek europejskiego pucharu.
 
W drużynie gości wystąpiło trzech Polaków, w tym dwóch moich reprezentantów. Adam Matuszczyk w pierwszym meczu nie zagrał, a teraz był na boisku od pierwszych minut. Janusz Bayer jest pewniakiem u moich rywali, ale w tym sezonie trafił zaledwie kilka razy. Trzecim Polakiem jest Łukasz Podolski, żywa legenda Kozłów. Jednak po tym spotkaniu nie mieli oni wielu powodów do zadowolenia. Moi podopieczni nie pozwolili ani razu celnie uderzyć na bramkę strzeżoną przez van der Pasa, sami oddając siedem celnych strzałów.
 
Znowu jako pierwsi strzeliliśmy gola. Znowu padł on w ciągu pierwszego kwadransa. Znowu strzelcem bramki był Lloyd. Znowu nie padło więcej bramek w pierwszej połowie. Znowu po przerwie gospodarze rozstrzygnęli wynik strzelając dwie bramki. Jednak tym razem to ja byłem gospodarzem. 3:0 po świetnym meczu, w drugiej połowie na listę strzelców wpisali się Abdel i Piras, jesteśmy w ćwierćfinale.
 
Najważniejsze mecze jednak dopiero przed nami. Wkrótce gramy drugi mecz z Betisem w lidze w niedługim czasie, później czeka nas spotkanie z Barcą. następnie dwumecz z Arsenalem Londyn przeplatany ligowymi średniakami i wyjazd do Madrytu na mecz z Realem. A później ostatnia prosta…
 
Z Celtą mieliśmy zagrać przygrywkę przed koncertem z większymi rywalami. Niestety, chyba dyrygent nie dojechał na czas i zamiast eleganckiej symfonii wyszedł koci śpiew. Na placu gry pojawiło się trzech Polaków – Wołąkiewicz (Celta), Klejndinst i Florek (Sevilla), ale to nie oni byli głównymi bohaterami spotkania. Na 0:1 w 49' strzelił obrońca Miguel Victor. Przegrywaliśmy mimo dominacji, liczba strzałów nie przekładała się na wynik. Dopiero w 84' po asyście Cakira wyrównał Abdel, ale więcej bramek nie padło i ostatecznie zremisowaliśmy 1:1. Dużo o spotkaniu może powiedzieć to, że zawodnikiem meczu został mój stoper, Andreas Tsiakas.
 
Dużo lepiej – a na pewno wystarczająco dobrze – zagraliśmy przeciwko Mallorce. Tutaj jednak zwycięstwo zapewniło mi trio Lloyd-Piras-Abdel, strzelając wszystkie trzy bramki w tym spotkaniu.
 
Mimo że kolejny mecz graliśmy na wyjeździe, nie musieliśmy daleko wyjeżdżać. Oznaczało to tylko jedno – derby Sewilli. Większość tych spotkań od mojego przyjścia wygrywaliśmy i tym razem też byliśmy zdecydowanym faworytem. Jednak derby rządzą się swoimi prawami, a każda seria kiedyś musi się skończyć. Najczęściej dzieje się to w najbardziej newralgicznym momencie, wtedy, kiedy trzeba wygrać. I właśnie w tym meczu zadziałało to prawo derbów.
 
Gol Rubena Rochiny w 13' bynajmniej nie uznałem za czerwone światło, co najwyżej za lampkę ostrzegawczą. W końcu już to tylko jedna bramka, kiedy normalnie wygrywałem z kilkoma bramkami przewagi. Jednak z upływem czasu i rosnącą niemożnością w ataku zdałem sobie sprawę, że to nie jest tylko stracony gol, to dowód na utratę dominacji w tym meczu. Chociaż ciągle strzelaliśmy więcej i celniej, nie dochodziliśmy do czystych sytuacji i brakowało tej magii, która pozwalała wygrywać w wielkim stylu. Ostatecznie przegraliśmy derby 0:1, a przed nami najważniejsze mecze tego sezonu…

Czas na kolejny sprawdzian reprezentacji. Gramy u siebie z najmocniejszym rywalem w grupie - Irlandią. Liczę na dobry występ gwiazd kadry, może trochę doświadczenia lizną młodsi gracze.
http://i.imgur.com/wMGaG.jpg

Wystawiłem ofensywną wersję 4-5-1. Moze dziwić obecność Salamona w miejsce Wolskiego, ale spisuje się od dobrze w klubie i dostanie szansę gry w reprezentacji.

Małecki już w 2' otworzył wynik spotkania wykanczając akcję zespołową. Zdominowałem rywali, tworząc sobie kolejne akcje i szybko strzalając następne bramki. Wesołowski trafił w w 19', a Salamon w 23. Widząc dobrą grę i bezradność rywali, wprowadziłem Iwanickiego w miejsce Lewandowskiego. Niestety najlepszy napastnik polskiej ligi w kolejnym meczu reprezentacyjnym jest cieniem samego siebie w barwach Wisły. Wyręczył go Krychowiak strzelając w 48' na 4:0. Później jednak do pracy wzięli się goście. McGeady w 51' strzelił bramkę kontaktową, a gol McCanna zamknął wynik meczu. 4:2 przy dobrej grze. Żeby jeszcze w klubie szło mi tak dobrze...
 
Następne spotkanie graliśmy przed własnymi kibicami z Barcą. W składzie gości niespodzianka – na ławce wylądował Leo Messi, a Guardiola wystawia 4-5-1 z dwoma defensywnymi pomocnikami. Płynie z tego jasny sygnał. Skończyła się era dominacji Dumy Katalonii nad całym światem piłkarskim, teraz trzeba mierzyć siły na zamiary. Blaugrana ma już dużą stratę do prowadzącej dwójki (Real & Sevilla) i musi uważać na zespoły z dalszych miejsc.
 
Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla mojego zespołu. 1' i Lloyd. Teraz tylko trzeba było czekać na bramki Pirasa i Abdela i byłoby po meczu. Graliśmy agresywnie, atakując pressingiem rywali na całej długości boiska. Skutecznie blokowaliśmy ofensywnych piłkarzy rywali, sami natomiast stwarzaliśmy sobie kolejne sytuacje. Wielokrotnie było blisko, ale zabrakło kropki nad i w postaci kolejnych bramek. Niestety, ale zabrakło skuteczności, a niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 81' po podaniu Kjaera z linii obrony na sam na sam wyszedł Niang, a gonił go Abdel Hamid. Francuz próbował dryblować van der Pasa, dzięki czemu mój obrońca dał radę go dogonić. Niestety, w próbie odbioru piłki sędzia dopatrzył się faulu i podyktował rzut karny, a Egipcjaninowi pokazał żółtą kartkę. Chwilę później Haj Kacem z 11 metrów pokonał mojego bramkarza. 1:1, kolejna seria przerwana. Dyrygent, dyrygent! Widział ktoś dyrygenta?
 
Arsenal Londyn jest obecnie jednym z najbogatszych klubów, jeżeli nie najbogatszym, na świecie. Od czasu przejęcia przez holenderskiego inwestora rokrocznie wydają dziesiątki milionów funtów na nowych piłkarzy. Tylko w ostatnim okienku nowi piłkarze kosztowali 82 mln funtów. Ciężko jednak powiedzieć, by te pieniądze przeniosły się na zdobyte trofea. W ciągu ostatniej dekady Kanonierzy jedynie wygrali Puchar Anglii i Tarczę Wspólnoty w 2016 roku. Jednakże w każdym meczu są groźni i czeka mnie z nimi niezwykle trudny dwumecz. Bukmacherzy stawiają moich rywali jako faworyta i wydaje mi się, że mają z tym rację.
 
Wilshere, Pastore, Lamela, Neymar, Higuain. Jeżeli to nie jest najmocniejszy atak na świecie, to nie wiem, kto może pochwalić się lepszym. Pierwszy mecz gramy na wyjeździe i ja nastawiam się na grę defensywną. Na pewno będzie to bardziej przypominało dwumecz z Manchesterem United przed trzema laty niż niedawną rywalizację z Interem Mediolan.
 
Spodziewałem się trudnego meczu. Spodziewałem się licznych ataków ze strony rywali. Spodziewałem się porażki… Ale nie spodziewałem się, że przybierze ona aż taką skalę. Nie miałem nic, ale to nic do powiedzenia na boisku. Rywale jeździli sobie po polu karnym w te i nazad, a moi obrońcy tylko bezradnie na nich patrzyli. Z pierwszej połowy wyłaniał się obraz nędzy i rozpaczy, a w drugiej rywale chyba nie chcieli nas bardziej upokarzać. 1:5 jest jedną z najbardziej dotkliwych porażek w mojej karierze, a gdyby nie trafienie Kipre z 80' to doznalibyśmy jeszcze bardziej upokarzającego 0:5, tracąc wszystkie bramki w ciągu pierwszych 40 minut.
 
Nie wiedziałem, czego miałem spodziewać się w spotkaniu z Getafe: czy będzie to kontynuacja koszmaru sprzed paru dni, czy moi piłkarze pokażą sportową złość i rozniosą rywala. Wyszło coś pomiędzy. Przy niezłej grze wygraliśmy 2:0, dzięki czemu zgarnęliśmy ważne trzy punkty.
 
Zaraz potem graliśmy rewanż z Arsenalem. Najbardziej zależało mi na tym, żeby nie powtórzyć kompromitacji sprzed tygodnia przed własnymi kibicami. Jeżeli mamy odpaść, to przynajmniej w dobrym stylu. 2:10 dobrym stylem bym nie nazwał…
 
Całe szczęście zagraliśmy o wiele lepiej niż w stolicy Anglii. Choć i tak przegraliśmy, choć znowu obrońcy byli tylko pachołkami, to straciliśmy nie pięć, a trzy bramki i strzeliliśmy nie jedną, a swie bramki. Duża różnica, prawda? 2:3 na Ramon Sanchez Pizjuan, 3:8 w dwumeczu i możemy się skupić na lidze.
 
A tutaj czeka nas finisz. Do końca rozgrywek gramy jeszcze 7 meczów, a później mierzymy się z Malagą w finale Pucharu Króla. Ciągle walczymy na dwóch frontach i na obu chcemy wygrać.

Następny odcinek

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.