Jeżeli szukacie typowego snajpera, a nie macie pieniędzy na takich tuzów jak David Trezeguet, Didier Drogba czy Klass-Jan Huntelaar, mam dla Was opcję specjalną. Uwaga, nadchodzę z odsieczą. Przedstawiam Wam cudowne dziecko belgijskiego futbolu. Tom De Sutter - bo o nim mowa, to silny jak tur, świetnie grający głową napastnik. Może co prawda grać jako ofensywny pomocnik, ale przy takich warunkach fizycznych (192 centymetry wzrostu) grzechem byłoby wystawiać go na tej pozycji. Doskonałe warunki fizyczne, umiejętność znajdowania się we właściwym miejscu, o właściwym czasie oraz niesamowity instynkt strzelecki, czynią z Toma prawdziwą maszynę do zdobywania bramek. Dodatkowym jego atutem jest fakt, że wręcz uwielbia grać tyłem do bramki. Czyni go to rasowym odgrywającym. Na De Suttera wpadłem, gdy zniechęcony patrzyłem jak w kolejnych meczach obrońcy przeciwników robią miazgę z moich napastników. Postanowiłem wysłać swoich scoutów na poszukiwanie silnego napastnika, który zmieni obraz gry. Według FM'-a Tom De Sutter urodził się 3 lipca 1985 roku w Gandawie. Swoją karierę rozpoczynał w klubie Standaard Wetteren (tak naprawdę w VV Balegem), jednak większą jej część spędził w klubach Brugii. Najpierw występował w Club Brugge, a później w Cercle. W tym drugim gra po dziś dzień. Mimo młodego Tom wieku zaliczył już trzy występy w seniorskiej reprezentacji Belgii. Podobno chłopak kreowany jest na nowego Marca Wilmotsa. Pomimo, że De Sutter wyceniany jest na 1,1 miliona euro, to da się go wyciągnąć za około 800 tysięcy. Na grę w "Bezbarwnej Ekstraklasie" raczej się nie skusi, ale do średniej klasy klubów z Europy Zachodniej przejdzie z przyjemnością. Serdecznie polecam tego zawodnika, zwłaszcza, że -jak wynika z moich obserwacji- sprawdzi się zarówno w klubach pokroju Tottenhamu Londyn, jak i Preston North End.