Znowu powiało Mroźnym powietrzem. Stanisław otworzył drzwi do izby i od progu zawołał ”Mam, znalazłem fajnego fifola” - zabrzmiało to wybitnie nieelegancko i niekulturalnie. Od Stanisława czuć było jednak alkohol. Okazało się, że mój skaut znalazł w okolicach Nowego Sadu kolejnego ciekawego zawodnika i w związku z tym napił się odrobinę babcinego samogonu. Należało mu się. Slobodan Medojevic urodził się w 20 października 1990 roku w dżungli niedaleko Nowego Sadu. Od szczeniaka lubił bawić się kokosami, więc szybko stał się mistrzem plażowej piłki nożnej. A że dżungla był całkiem mała bez problemu znaleźli Slobodana przedstawiciele klubu Vojvodina. Zaopiekowali się nim, umyli, ubrali i wrzucili do kotła z juniorami. Podobno dusi się w nim do dzisiaj. Serb to typ niewysokiego, szybkiego skrzydłowego. Jest zwinny, sprawny, kreatywny, błyskotliwy, waleczny i agresywny. To ostatnie wynika chyba z frustracji spowodowanej brakiem kontaktu z kobietami. Kozice górskie i muflony raczej nie są najlepszymi substytutami ludzkich samic. Jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie Slobo imponuje dokładnymi dośrodkowaniami, grą z pierwszej piłki, dryblingiem i techniką. Niestety młody zawodnik Vojvodiny nie jest zbyt silny i wytrzymały, ma też problemy z grą w powietrzu. Rzadko trafiają się też skrzydłowi dobrze grający głową. Ta umiejętność tak naprawdę nie jest im do niczego nie potrzebna. Ekwiwalent za wyszkolenie Medojevicia wynosi 325 tysięcy euro. To standardowa kwota. Niestety nie wiem za ile uda się go wyciągnąć na początku gry. Ja zwróciłem uwagę na tego chłopaka dopiero w trzecim sezonie. Kwota transferowa w wysokości 600 tysięcy euro skutecznie mnie odstraszyła. Cóż, trzeba się spieszyć, żeby dorwać Slobo za grosze. Polecam Serba mężczyznom golącym pachy i kobietom nie golącym pleców.