Ridge Munsy? Nic mi się z nim nie kojarzy, może poza tym, że jego nazwisko brzmieniem przypomina nieco słowo „musli”. Tak naprawdę nie ma wielu znanych zawodników z Demokratycznej Republiki Konga. Jedynymi zawodnikami z tego kraju, których znać powinni wszyscy kibice są Shabani Nonda i Lomana LuaLua. Kto wie, może Munsy wyrośnie kiedyś na następcę tego pierwszego? Pożyjemy, zobaczymy. Teraz kilka słów na temat naszego bohatera. Ridge Munsy urodził się 9 lipca 1989 roku w Kinszasie, ale nie jest to informacja pewna w 100%. W Afryce od urodzenia nie przydzielają numeru PESEL. Nie wiadomo skąd Ridge wziął się w Szwajcarii. Natknąłem się niego scoutując ten jakże piękny kraj. Podobno jest wychowankiem klubu z Lucerny. Munsy grał w tym klubie, gdy Jerzy Dudek wpadł do mnie z harcerskim raportem. Nie spodziewałem się mają tam tak wspaniałych zawodników. Oczywiście od razu złożyłem ofertę kupna. Po podpisaniu kontraktu i zaprezentowaniu koszulki, wsadziłem Kongijczyka do rezerw, aby mógł regularnie grać i spokojnie się rozwijać. Już w pierwszym sezonie strzelał jak szalony. Zaszokowało mnie to, więc postanowiłem przenieść go do pierwszego zespołu. W nim także wykazywał się dobrą dyspozycją. W pewnym momencie ofertę wypożyczenia Munsy’ego złożyła Hansa Rostock. Podjąłem radykalną decyzję i przekazałem im go na rok. Liczę, że wróci do mnie w formie pozwalającej na stałe wprowadzić go do pierwszej jedenastki. Do najmocniejszych stron Munsy’ego należą: siła, szybkość opanowanie, pracowitość, gra głową, gra z pierwszej piłki, podania i wykonywanie rzutów wolnych. Lojalny Ridge ociera się o kadrę swojej ojczyzny w kategorii wiekowej do lat 19. Ekwiwalent za jego wyszkolenie wynosi 120 tysięcy euro, ale spokojnie wyciągniecie go za mniejsza kwotę. Czy zagra w Polsce? A któż to wie. Ja nie zmieniłbym Alp na Tatry.