Luis Escalada urodził się 27 lutego 1986 roku w Santa Fe. Trochę szkoda, że Argentyńczyk nie urodził się w Małkinii. Mógłby wtedy zagrać w reprezentacji Polski i wziąć udział w programie "Spawanie z gwiazdami". Na szczęście nie wszystko stracone. Zawsze istnieje wyjście awaryjne. Wystarczy sprowadzić gościa do Polski, podstawić mu jakąś kobitkę, złożyć do Prezydenta RP wniosek o przyznanie obywatelstwa w trybie przyspieszonym i powołać do reprezentacji. Odnoszę nieodparte wrażenie, że kiedyś ten trik został już wykorzystany. Escalada wpadł mi w oko, gdy próbowałem namówić klub LDU de Quito do rozegrania sparingu. Przeglądałem sobie zawodników tego klubu i mój wzrok zatrzymał się na dłużej przy Luisie. To chyba było przeznaczenie. Akurat szukałem zawodnika, który spokojnie zagrałby zarówno na pozycji ofensywnego pomocnika jak i napastnika. Argentyńczyk niemal z miejsca urzekł mnie swoimi atrybutami i ceną. Skłamię jeśli powiem, że nie uwierzyłem własnym oczom. Uwierzyłem i od razu złożyłem klubowi z Quito ofertę w wysokości kilku tysięcy euro . Oczywiście ekwadorski klub ją przyjął. Luis trochę marudził przy kontrakcie, ale w końcu zgodził się zagrać w mojej drużynie. Ucieszyłem się tak bardzo, że z wrażenia zaśliniłem sobie stopy. Wreszcie mogłem się pozbyć kilku niepotrzebnych ogórków ze składu. Żegnajcie Serbowie, witaj Argentyńczyku. Atak Osei-Escalada to może być to. Już widzę jak chłopaki wkręcają w ziemię Tomka Hajto. Pół słowa na temat atrybutów Luisa. Ten chłopak jest po prostu znakomity. Nie dość, że urodził się w roku w którym Argentyna zdobyła Mistrzostwo Świata to jeszcze jest szybki, zwinny, sprawny, inteligentny, doskonale podaje, odbiera, drybluje, strzela z dystansu, wykańcza akcje, bije rzuty karne i rożne. Wystarczy, podnieciłem się troszeczkę. Luis Escalada to świetny zakup dla każdego. Dla biednego, bogatego i hodowców krokodyli. "I oby trąby Waszych słoni nie trafiły w kaktusy" .