Witam. Nazywam się Marek Sz. Jestem skautem pewnego drugoligowego klubu z Gdańska. Tydzień temu dostałem zadanie przeszukania Ukrainy i okolic. Z uśmiechem na ustach i granatem w ręku udałem się na polowanie. Akurat w tym czasie nie było żadnych ciekawych meczów, więc wybrałem się na towarzyskie derby Lwowa, Karpaty-FK Lwów. Tam nastąpiło olśnienie. Oprócz bramkarza Macieja Nalepy - grającego w Karpatach, moją uwagę przykuł Leonid Kovel. Gdy zobaczyłem tego gościa w akcji, nogi się pode mną ugięły. Jak ten chłopak biega. Obrońców wyprzedzał na dwóch metrach. Niestety, gdy Karpaty wykonywały jeden z rzutów rożnych, mój entuzjazm nieco osłabł. Leonid słabo gra głową i pewnie dlatego przegrał pojedynek w powietrzu. Niemniej jednak cztery strzelone gole upewniły mnie, że mój prezes Maciej T. chciałby widzieć Kovela w naszym zespole. Leonid zaimponował mi także agresywną grą. Nie ma dla niego straconych piłek. Kovel jest typem rasowego snajpera i należy go wystawiać na szpicy ataku. Umiejętnie gra bez piłki. Białorusin nie ma agenta, więc spotkałem się z nim osobiście w jednej z lwowskich kawiarni. Wyraził chęć gry w naszego zespole, ale ze smutkiem przyznał, że dopiero od sezonu 2008/2009, a to dlatego, że jest wypożyczony z Dynama Mińsk i ma już zaklepany transfer definitywny. Prześledziłem jego przeszłość. Kovel urodził się w Mińsku. Do 10 roku życia występował w rozgrywkach podwórkowych. Potem pojawiła się oferta z klubu RUOR (co to za nazwa?). Znalazłem ciekawy fakt. Mianowicie, gdy Leonid był jeszcze juniorem, w zespole RUOR strzelił w 20 bramek w 23 meczach. Myślę, że Białorusin to zawodnik godny polecenia wszystkim, którzy prowadzą małe kluby. Leonid Kovel na pewno pomoże wam doprowadzić waszą Almerię, Salamankę czy też Nottingham Forest na sam szczyt futbolowego świata.