Skończył się pierwszy sezon mojej gry w Osasunie. Wszystko szło jak po maśle. Ciążył mi jednak jeden problem, mianowicie obsada naszej bramki. Nasz dotychczasowy bramkarz Ricardo miał już swoje lata i sezonu, który właśnie dobiegł końca nie mógł zaliczyć do udanych. Nie zważając na nic wziąłem się za poszukiwania następcy Hiszpana. Wraz z moimi skautami trafiliśmy na bramkarza pochodzącego z Francji, nazywał się Cyrille Merville. Ten występujący w Troyes zawodnik wyglądał na godnego kandydata do gry w naszej bramce. Nie mieliśmy raczej większego wyboru, ponieważ nasza kasa świeciła pustkami. Tak więc nie kombinując za bardzo zakupiliśmy bramkarza urodzonego w Amiens (spędził tam całe swoje życie piłkarskie zanim trafił do Troyes) za 300 tysięcy euro. Cyryl okazał się to strzałem w dziesiątkę. Przez kolejne trzy sezony Merville był podstawowym bramkarzem naszej drużyny. Dzięki jego umiejętnościom i grze zdołaliśmy zając miejsce premiowane grą w europejskich pucharach. Silnymi stronami Francuza są dobry refleks, komunikacja z obrońcami a także wspaniała gra na przedpolu. Nieraz popisywał się efektownymi wyjściami z bramki i stopował akcje rywali w okolicach szesnastego metra. Merville nie jest wysoki, ale nadrabia to przyzwoitą skocznością. Jego gra w powietrzu wymaga jednak na początku mocnego treningu. Na szczęście nie przeszkadza mu to zbytnio w grze. Nie popełnia głupich błędów i to jest chyba jego najmocniejszą stroną. Nie jest zawodnikiem najmłodszym, ale do średnich klubów nadaje się idealnie. Nie jest drogi, nie zażąda od Was wysokiej tygodniówki Szczerze polecam.