Ella, elle l'a Ella, elle l'a – ten zawodnik od razu przywołał mi na myśl piosenkę z sopockiego festiwalu. Kate Ryan wykonując ten kawałek, zapewne miała na myśli wschodzącą gwiazdę kameruńskiej piłki nożnej. Jako, że belgijska piosenkarka nie była zainteresowana opisaniem tego zawodnika, ja postanowiłem zrobić to za nią. Armand to jeszcze dzieciak, jednak jakiś zdolny researcher postarzył go aż o pięć lat. I tu kolejny błąd: w rzeczywistości Armand gra w ataku, a nie na lewej pomocy. Oprócz losowych atrybutów, kolejna niespodzianka: zawodnik ma także losowy wzrost oraz wagę. Nie zdziwmy się więc, gdy biegnąc Ella zahaczy głową o poprzeczkę. Podobnie jak Etock, Ebwele i Mamadou, Armand trafił do Barcelony dzięki fundacji Samuela Eto’o, wyławiającej talenty z ogarniętej biedą i nędzą Afryki. Kameruńczyk jest uważany za jednego z najlepszych młodych piłkarzy FC Barcelony. Stylem gry łudząco przypomina Samuela Eto’o. Zresztą to na jego następcę jest szykowany. Na chwilę obecną młodziutki piłkarz nie przeraża umiejętnościami, więc lepiej wstrzymać się z jego kupnem. Ella ma już za sobą nie lada wyczyn. Mianowicie zadebiutował w rezerwach Barcelony, będąc 15-latkiem. W rzeczywistości - tak jak jego rodak Samuel - imponuje siłą i motoryką. Póki, co nie zaliczył występu w reprezantacji młodzieżowej. Ekwiwalent za wyszkolenie Armanda wynosi zaledwie 475 tysięcy euro. Niestety przy okazji w kontrakcie ma wpisaną klauzulę odejścia wynoszącą 4,4 miliona euro. Jeśli umieracie z ciekawości, na stronie www.youtube.com znajdziecie film z jego umiejętnościami Ba, Armand posiada nawet swój fanklub oraz stronę internetową. Z takim potencjałem, przy intensywnym treningu, Ella ma szansę rozwinąć się w bardzo ciekawego gracza. Zapewne niechętnie pożegna się z Barcą, ale po kilku latach, kto wie? Niestety, do klubów z Polski raczej nie przejdzie.