Zlikwidujmy Łukaszenkę, otwórzmy granicę dla Białorusinów, przyjmijmy ich do siebie, dajmy obywatelstwo i szybko powołajmy do reprezentacji Polski. Przynajmniej tych utalentowanych, resztę niech wezmą Niemcy. Przepraszam, że traktuję naszych sąsiadów ze wschodu instrumentalnie, ale jak patrzę na atrybuty Putisły to chce mi się wyć. Kategorycznie żądam, żeby tacy zawodnicy grali dla reprezentacji Polski. Są kraje, które podkradają nam obywateli. Czas na nas, my też możemy podkradać piłkarzy. Jeden Olisadebe to za mało. Antoni Putsyło musi być nasz. Trochę się zapędziłem. To wszystko przez przypadkowy seans z Telewizją Trwam. Zostawiłem włączony telewizor i zasnąłem. Po przebudzeniu okazało się, że podczas mojego snu Ojciec Tadeusz przekazywał informacje podprogowe dla swoich moherowych bojówek. Coś z tych bzdur musiało przedostać się do mojego umysłu. Anton Putsiło to wyjątkowy piłkarz. Utalentowany, inteligentny, sympatyczny, miły i ładnie pachnący. O tym ostatnim powiedział mi pewien znajomy miłośnik zabaw męsko-męskich. Białorusin to pomocnik prawie doskonały. Dlaczego prawie? Bo nie dostanie tak łatwo pozwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii. Oprócz tego większych minusów u niego nie zauważyłem. Podaje, dośrodkowuje, strzela, drybluje, robi przepiękne latawce i dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Do tego jest doskonale przygotowany fizycznie. Prawdziwy człowiek wschodu. Prawie barbarzyńca. Nie powiem, żeby mi się nie podobał. Anton Putsiło na początku gry kosztuje 120 tysięcy euro. Istnieje realne zagrożenie, że jego cena będzie systematycznie wzrastała. Białorusinem szybko zaczynają interesować się mocne europejskie kluby. Na szczęście ten utalentowany chłopak chętnie przyjmie oferty z silnych polskich klubów. Na pewno się w nich sprawdzi. Ręczę za niego.