Świetna forma zawodników pierwszoligowego GKS-u Tychy odchodzi w zapomnienie. Tyszanie przegrywają coraz częściej i ich pozycja ligowa jest coraz gorsza.

Co prawda nie jest jeszcze aż tak tragicznie, bo zespół Krzyśkiewicza zajmuje czwartą lokatę, ale wypracowana przewaga nad zespołami z niższych miejsc została zniwelowana.

Tyszanie awansowali oczywiście do drugiej rundy Pucharu Polski po zwycięstwie 5:2 (Dmytro Yeremenko x4, Wojciech Olszewski) nad Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie, w której zmierzą się z Zagłębiem Lubin. W lidze na ostatnie cztery mecze była tylko wygrana GKS-u nad zajmującym 18. miejsce Radomiakiem Radom. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0 po bramkach Olega Millera i Artura Grembockiego.

Oprócz tego zwycięstwa GKS Tychy przegrał 3:5 (Artur Grembocki x2, Dmytro Yeremenko) z Odrą Opole i 0:4 z GKS-em Jastrzębie.

- Martwi mnie to co się dzieje z zespołem. Chyba za bardzo uwierzyli w swoje umiejętności i troszkę poprzewracało się w głowach. Nie lubię takiego nieprofesjonalnego podejścia i nie zawaham się sprzedać nawet najlepszych w zeszłym sezonie, skoro w tym pokazują się z takiej strony jak w meczach z Opolem, Jastrzębiem czy Hutnikiem - denerwuje się Krzyśkiewicz.

Miejsca w tabeli zmieniają się diametralnie z kolejki na kolejkę. Hutnik, który trzy kolejki temu był liderem, teraz zajmuje 10. miejsce. Czy GKS podzieli los krakowian?