Parma przegrała w dwumeczu z Piacenzą 3:7 i kolejny rok zagra w Serie C1. Rywale zespołu Ryszarda Krzyśkiewicza zagrają w przyszłym sezonie w Serie B.

- Niewątpliwie żal kolejnej zmarnowanej szansy. Jedynym plusem tego jest fakt, że już w przyszłym roku nie spotkamy się z Piacenzą i może wtedy w końcu awansujemy do wyższej klasy rozgrywkowej - powiedział rozczarowany Ryszard Krzyśkiewicz.

Włoska liga jest ciężka jeśli chodzi o awanse. Tylko pierwszy zespół danej grupy Serie C1 ma zagwarantowaną grę w Serie B. Natomiast drużyny z miejsc 2.-5. muszą walczyć między sobą w systemie pucharowym o awans. Na przykład w tym roku w grupie drugiej awansowało pierwsze Lecce i Gallipoli, które szczęśliwie zajęło piąte miejsce, a drużyny z 2.-4. miejsc zagrają kolejny rok w tej samej lidze.

- Może się to wydawać niesprawiedliwe, bo owoc pracy całego roku można szybko roztwonić w nieudanych barażach. O ile w lidze można sobie parę meczów po prostu odpuścić, to w barażach trzeba grać na 200%. Niestety, z tym mamy problemy - kontynuuje menadżer, który zajął kolejny raz trzecie miejsce w klasyfikacji na najlepszego menadżera sezonu.

Ryszard Krzyśkiewicz ma coraz mniej pewne miejsce na stanowisku opiekuna słynnej Parmy. Jednak z tego co nam wiadomo, zarząd chce dać jeszcze jedną szansę Polakowi. Ma to być jednak już ta jedyna okazja i jeśli w przyszłym roku Parma nie awansuje, Krzyśkiewicz zostanie zwolniony. W obronę polskiego menadżera wzięto jednak to, że rokrocznie jego zespół jest w czołówce.