Dwóch zawodników ze Skandynawii pojawiło się na treningu pierwszoligowego GKS-u Tychy. Nie byłoby w sumie nic w tym dziwnego, gdyby nie personalia tych zawodników...

Testowanymi zawodnikami są Norweg i Szwed. Pierwszy z nich to 19-letni... Mateusz Woźniak, który grał ostatnio w norweskiej Orkli. Jego rodzicami są Polacy na emigracji, a on sam również posiada polskie obywatelstwo. Podobnie o sześć lat starszy kolega - Paweł Dadasiewicz z Junsele IF. Obydwaj urodzili się za granicą. - Mateusz i Paweł sami zgłosili się do zespołu, przyjechali do Polski na własną rękę, bo chcą kontynuować karierę w naszym kraju. Niestety po kilku treningach jestem pewien, że w Tychach nie zostaną. Myślę, że nadają się na grę do czwartej, a nie pierwszej ligi - ocenia Krzyśkiewicz.

GKS Tychy odpadło kilka dni temu z rozgrywek Pucharu Polski po przegranej 2:6 z Koroną Kielce. Bramki dla zespołu Krzyśkiewicza zdobyli Alexandru Solomon i Witold Gilewicz. Natomiast w lidze tyszanie znajdują się na 12. miejscu. Ostatnie mecze to wygrane ze Stalą Stalowa Wola 3:1 (Petr Psotka, Wojciech Olszewski, Jaroslav Zich) i Przebojem Wolbrom 4:1 (Dmytro Yeremenko x2, Petr Psotka, Witold Gilewicz), porażki z Cracovią Kraków 1:3 (Dmytro Yeremenko) i Hutnikiem Kraków 0:1 oraz remisy z Flotą Świnoujście 4:4 (Dmytro Yeremenko x2, Jaroslav Zich, Witold Gilewicz) i Legią Warszawa 3:3 (Dmytro Yeremenko, Wojciech Olszewski, Witold Gilewicz).

- Bardzo dużo remisujemy i dzięki temu powoli pniemy się coraz wyżej. Co prawda przed sezonem liczyłem na więcej, ale widać, że gramy coraz lepiej - twierdzi Krzyśkiewicz.

Do końca rundy jesiennej pozostał jeden mecz z Polonią Bytom.