Za nami pięć pierwszych kolejek polskiej Ekstraklasy. Największym rozczarowaniem wydaje się być GKS Tychy, który w żadnym spotkaniu jeszcze nie wygrał.

- Nie ma co ukrywać, jest fatalnie. Drużyna nam się sypie, mamy bramkarza (Franc Sturm - przyp. red.), który nie chce u nas bronić i puszcza głupie bramki. Niestety nie mogę go oskarżyć, że robi to specjalnie by tylko wystawić go na listę transferową, ale mam takie podejrzenia - denerwuje się Krzyśkiewicz.

GKS Tychy przegrywał kolejno 4:5 z Jagiellonią Białystok (Maxim Dyatlov x2, Razak Tetteh, Rafał Kowalczyk) i z Polonią Warszawa (Sandu Anghel x2, Râzvan Stoianov) oraz 1:2 (Claudiu Cojocaru) z Ruchem Chorzów. Remisem zakończyły się mecze z GKS-em Bełchatów (3:3; Sandu Anghel x2) i z Wisłą Kraków (2:2; Dmitriy Savitskiy, Sandu Anghel).

Taka kiepska postawa skutkuje 15. miejscem dla GKS-u.

Po tej serii kilku meczów do klubu dołączyło dwóch nowych zawodników. Są to Serbowie - 19-letni bramkarz Zeljko Bojanic (Napredak) oraz 22-letni lewy obrońca Petar Brasanac (OFK Belgrad). Odszedł natomiast napastnik Razak Tetteh, któremu skończył się okres wypożyczenia do GKS-u. - Będzie nam go naprawdę brakowało. Jego macierzysty klub nie chciał dłużej go wypożyczać, a co gorsza, zawodnik z planu awaryjnego, który miał zastąpić Tetteha, nie wypalił, ponieważ jest problem z dogadaniem się z jego klubem - kończy menadżer.