Zakończył się sezon ligowy. Mistrzem został GKS Bełchatów, zaś z ligą żegnają się Widzew Łódź i Zagłębie Sosnowiec. GKS Tychy zajął ósme miejsce.

Tyszanie w końcówce trochę zwolnili, wcześniej mając na koncie długą serię meczów bez porażki. Ostatnie mecze zespołu Ryszarda Krzyśkiewicza to wygrane 4:3 (Dmitriy Savitskiy x2, Petr Psotka, Marcin Adamski) z Górnikiem Zabrze i aż 5:0 (Dmitriy Savitskiy x2, Patrick Eshun, Petr Psotka, Cristian Baciu) z Polonią Warszawa, remisy 1:1 z Ruchem Chorzów (Razak Tetteh) i Widzewem Łódź (Dmitriy Savitskiy) oraz 3:3 (Marcin Adamski x2, Razak Tetteh) z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Przegraną 3:4 (Razak Tetteh, Sandu Anghel, Claudiu Cojocaru) z ŁKS-em Łódź. Gorszą dyspozycję można wytłumaczyć zmęczeniem, bowiem zawodnicy GKS-u grali ostatnie trzy mecze w ciągu pięciu dni.

- Przede wszystkim w oko wpadł mi Marcin Adamski, który od początku sezonu znajdował się w kadrze pierwszego zespołu, ale wchodził tylko na kilkanaście minut w końcówce meczu. W przyszłym sezonie być może znajdzie się dla niego miejsce w wyjściowym składzie - twierdzi Krzyśkiewicz.

Marcin Adamski to... jedyny Polak w pierwszym zespole tyskiego GKS-u. Ma 18 lat i jest wychowankiem tego klubu. Niedawno podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt, obowiązujący go przez cztery lata.

Wielkimi krokami zbliża się finałowy mecz Pucharu Ekstraklasy, w którym GKS Tychy grać będzie z Wisłą Kraków. Spotkanie zostanie rozegrane na Stadionie Śląskim w Chorzowie.