Hvidovre wygrało pierwszy mecz ligowy w tym sezonie. Przebudzenie nastąpiło dopiero w 10. kolejce.

Drużyna Ryszarda Krzyśkiewicza nie potrafiła wygrać od początku sezonu. Dopiero w 10. kolejce trzy punkty zdobyła na... wiceliderze. Do przerwy Hvidovre przegrywało 0:2, lecz ostatecznie, po trafieniach Mikkela Larsena i Tsang Wing Kina, wygrało 3:2. - Mam tylko nadzieję, że to nie jednorazowy wybryk i w końcu będziemy wygrywać. Tkwimy na szarym końcu, najbliższy czas się przebudzić. Inaczej nie tylko zawodnicy stracą pracę, ale również ja - denerwuje się menadżer.

Poprzednie mecze duńskiego Hvidovre to porażki z OB 0:3, z Køge 0:2 i z Frem 1:3.

Dzięki zwycięstwu Hvidovre awansowało na przedostatnie miejsce. Do bezpiecznej strefy brakuje zespołowi jednego punktu, ale zważywszy na to, że trzy zespoły nad strefą spadkową wygrały już w tym sezonie z Hvidovre to potrzebna jest jednopunktowa przewaga.

Tymczasem do klubu przyszedł wcześniej anonsowany Islandczyk Sigmundur Aðalgeirsson, który debiut zaliczył w zwycięskim meczu.