Brazylia, piłka nożna, talenty - temat wracający jak bumerang. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Ale co poradzić? Bojkotować ich się nie da, trzeba więc opisywać. Bo nawet jeśli nie każdy Brazylijczyk jest Neymarem czy Ganso to wielu ma szansę stać się piłkarzami przynajmniej solidnymi, a takich nie wypada ignorować. To teraz z grubej rury - Paulinho, a w zasadzie José Paulo Bezerra Maciel Júnior, swego czasu występował w... ŁKS-ie. Olaboga, miałem takiego kolesia w swoim mieście? I to w tej nielubianej przeze mnie jego części (bez urazy dla kibiców ełksy)!? Skandal. W 2008 roku ŁKS chłopaka jednak nie wykupił - pewnie nie był dostatecznie silny na naszą ligę. Tak czy inaczej Paulinho podróżował po świecie aż w końcu wylądował w Corinthians Paulista gdzie siedzi do dziś - ale może już niedługo, bo zatrudnieniem go zainteresowany jest AC Milan. Włosi ponoć mieliby na ten cel przeznaczyć około 10 milionów euro. Brawa zatem dla działaczy ŁKS. No ale dobra, przejdźmy do rzeczy. Paulinho jest środkowym pomocnikiem i faktycznie do tej roli pasuje. Umiejętność przewidywania boiskowych wydarzeń, waleczność, ustawianie się - to jego mocne strony. Poza tym jest całkiem szybki i wytrzymały, dobrze zachowuje się też w obronie. A słabe strony? Z nieskrywaną przyjemnością muszę przyznać, że nie ma ich wiele. Brazylijczyk nie schodzi poniżej pewnego poziomu i nie wykazuje żadnych szokujących braków. A to pozwala na dużą swobodę w treningu - możemy go sobie ukształtować tak jak nam wygodnie. Chociaż... No dobrze, jest jeden minus, a mianowicie cena. Corinthians nie oddadzą swojego zawodnika za czapkę gruszek. W końcu na sprzedawaniu talentów się w Brazylii znają. Warto jednak wyłożyć kilka milionów euro na tego zawodnika - nadal może się jeszcze rozwinąć, a i bez tego jest przyzwoitym pomocnikiem.