Dziś zaprezentuję Wam zawodnika, którego nie lubię. Mowa o obrzydliwie utalentowanym Jebrinie Torriciu, pomocniku rodem z Ghany - swojej sympatii nie skąpię mu jednak dlatego, że z piłką przy nodze zdołałby mnie ośmieszyć na sześćdziesiąt możliwych sposobów, ale z powodu złośliwości, jakich doświadczałem z jego strony przy okazji kariery w FM 2010. Mianowicie, nie zdołałem zapamiętać chyba ani meczu w pełnym wymiarze czasowym, który ten piłkarz rozegrał by dobrze. Wchodząc z ławki, od razu trafiał bomby z 35 metrów, aż bramkarze chowali się za słupkami. A jak dostawał szansę od początku, to pierwszy raz zauważałem jego obecność, gdy schodził z boiska. Próbowałem zmienić ten stan rzeczy dziesiątki razy, zawsze na próżno. Na szczęście pojawił się nowy FM i tamten irytujący rozdział mogę uznać za zamknięty. Przyszły następca Michaela Essiena to mój rówieśnik - urodził się 14 maja 1992 roku w miejscowości Accra, gdzieś w Ghanie. To "gdzieś" nie było jednak przeszkodą dla wysłanników angielskiego Portsmouth, którzy szybko wypatrzyli z tłumu szrotu nieoszlifowany diament i podpisali z nim kontrakt. Jednak droga na Wyspy Brytyjskie wciąż pozostaje dla Torrica długa - jak na razie tuła się na wypożyczeniach Zulte Waregem i Hearts Of Oak, skąd zresztą został wykupiony. Podobno ma za sobą pierwsze występy w młodzieżowej reprezentacji kraju, ale jak to w Afryce, tam nawet czterdziestolatek może grać w zespole U-19, więc są to niesprawdzone informacje. Jebrin jest jak na swój potencjał naprawdę tani - jego wartość rynkowa to niecałe 100 tys. euro. W stosunku do aktualnych umiejętności cena ta wydaje się być adekwatna, jednak przy dobrze zaaplikowanym treningu można zarobić nawet kilkadziesiąt razy tyle. Albo zachować go dla siebie i cieszyć się z solidnego pomocnika - Wasz wybór, w każdym razie polecam!