Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Chengdu Blades

Super League

Chiny, 2014

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1629 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Nie lubię pisać o walce maluczkich, ubogich z wielkimi i bogatymi, bo tego typu narracje w ogóle do mnie nie przemawiają. Całe to pierdolenie po zwycięstwie słabszego – pieniądze nie grają, wspaniały popis zaangażowania. Jak ktoś ma kasę i potrafi zbudować zwycięski zespół, wszystko co dostanie to gratulacje. Jeśli jednak właściciel nie szasta pieniędzmi jak żonaty pięćdziesięciolatek w klubie ze striptizem i z niczego składa drużynę walczącą o najwyższą stawkę, nagle wszyscy zaczynają szaleć, trenera chcą wynosić na stanowisko prezydenta miasta, piłkarzy transferować do tych bogatych, żeby tam pokazali jak się gra w piłkę.

Cóż, zazwyczaj bywa tak, że ludzie wolą jednak kibicować tym małym, a w sezonie 2014 traf chciał, że to właśnie prowadzone przeze mnie Chengdu było klubem dopiero rosnącym w siłę, z budżetem na poziomie może 300 tysięcy funtów. Płaciliśmy jakieś 14 razy mniej niż Guangzhou, a mieliśmy stanąć z nimi do bezpośredniej rywalizacji. Zamiast narzekać, płakać i generalnie chować się w kłębek jak jeż na zimę, woleliśmy walczyć. Przecież każdy inny jest do pokonania, a oni mogą się potknąć.

Tak, tak to właśnie było – celowaliśmy na początku sezonu w mistrzostwo kraju. Wyszedłem z założenia, że skoro już gramy w najmocniejszej lidze na tym kontynencie, to warto się wreszcie na poważnie zadomowić w rozgrywkach kontynentalnych. W końcu nie chodziło mi o triumf w Chinach, Indiach czy Malezji, a w Azji. Plan z mojej strony był jasny – najpóźniej w sezonie 2016 wygrać Ligę Mistrzów AFC. Trzeba było zatem zabrać do roboty.

Mój debiut na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Chinach to popularne na tym kontynencie wejście smoka. Smoka o imieniu Dong. Po przerwie sprowadzony za 60 tysięcy funtów Fangzhuo zrobił bang, bang, bang i w pierwszym oficjalnym meczu dla Chengdu zanotował hattricka. Klasycznego. W akcie litości Guillermo Bentos skierował piłkę do naszej siatki, dając Nanchang, naszemu rywalowi, honorowe trafienie.



Mieliśmy aż dwa tygodnie przerwy przed drugim starciem w Chinese Super League, więc zorganizowałem sparing z jakimiś lokalnymi kopaczami, żeby moi zawodnicy zgrali się trochę bardziej. Bonusem było przypomnienie sobie przez resztę napastników, jak umieszcza się piłkę w bramce, bo nie sądziłem, że Dong będzie ratował nam dupy hattrickiem co mecz. Niestety, w sparingu strzelali rezerwowi. Oznaczało to, że w premierowym pojedynku przed naszą publicznością mogliśmy mieć kłopoty.

Na szczęście gospodarzom pomagają ściany, kibice i, jak w 2002 roku w Korei, sędziowie. Fan Qi, arbiter naszego spotkania z Jiangsu w 32 minucie ze swojego niewidzialnego kapelusza wyciągnął karnego przeciwko rywalom, którego na bramkę chwilę później spokojnie zamienił Owusu Dadzie. Jeszcze przed przerwą pozazdrościł mu Dong. Były snajper Manchesteru United (hehehe) bez problemów przedarł się przez obronę i pokonał bramkarza Jiangsu. Tuż po wznowieniu gry zazdrosny zrobił się Mouchid Ly i sam wpisał się na listę strzelców, praktycznie zapewniając nam drugie zwycięstwo z rzędu. Jakby tego było mało, Senegalczyk postanowił postawić kropkę nad którymś z chińskich krzaczków, w 84 minucie ustalając wynik spotkania na 4-0. Goście nie mieli nic do powiedzenia i mimo większego posiadania piłki nie umieli stworzyć realnego zagrożenia dla naszej defensywy.


Dwa mecze, dwa zwycięstwa, beniaminek. Nagłówki nasuwały się dziennikarzom niczym pijana studentka na imprezie. Oczywiście nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie.

Nanchang i Jiangsu to były płotki, ta sama półka, na której my mieliśmy się znaleźć. Prawdziwe wyzwania dla potencjalnych mistrzów dopiero przed nami. Pierwsze – Hangzhou. Mimo, że ważniejsze było zwycięstwo z innym rywalem, którego mieliśmy podjąć trzy dni później, puściłem w bój pierwszy skład. Wierzyłem, że wytrzymają. Wygrywać trzeba z każdym. Niestety, mecz obfitował w faule, niecelne strzały i gwizdy na trybunach. Pech chciał, że rywale jedyne celne uderzenie w tym meczu zamienili na bramkę. Nam udało się odpowiedzieć tylko dwudziestoprocentową skutecznością, strzał Dadzie z 72 minuty znalazł na szczęście drogę do bramki. Wciąż byliśmy niepokonani, wciąż byliśmy sensacją.


Czwarta kolejka. Jedna z najlepszych w historii czwartych kolejek. Nasze oczko w głowie, każdy kalendarz w klubie miał zaznaczoną tę datę. Dwudziesty trzeci kwietnia 2014. Wykrzykniki, pirackie czaszki, kurwa wszystko. Wojna, jakiej nie widzieliśmy jeszcze w tym zespole, w tym mieście. Do Chengdu przyjechało Guangzhou Evergrande ze swoim szefem, Dario Concą, ale bez naczelnego mordercy – Cleo. Z jednej strony szkoda, że nie przyjechał, z drugiej to na pewno lepiej dla naszej defensywy.

Nie chcieliśmy wygrać dlatego, żeby udowodnić, że pieniądze nie grają. Naszym celem było przekonanie wszystkich, że walczymy o najwyższą stawkę, że nie jesteśmy jednorazową sensacją, która zaraz zacznie pikować. O nie nie, jako Szkot doskonale rozumiem pokonywanie wielkich, żeby coś komuś wbić do głowy.
Pierwszy skład dał radę kondycyjnie, byli gotowi do gry, zresztą zostawienie kogokolwiek z wyjściowej jedenastki na ławce miało niewielką szansę powodzenia, wszyscy chcieli grać. Gdybym mógł, wystawiłbym co najmniej dwie jedenastki, tak bardzo moi piłkarze rwali się do wyjścia na boisko.

Xiaopeng. Jianbin. Bentos. Boyu. Wenji. Li. Ji-Sung. Long. Ly. Dadzie. Fangzhuo. Który okaże się bohaterem? Który udowodni, że ma w sobie mistrzowskie DNA? A może wszyscy zawiodą i skończymy jako pionki w wielkiej grze Dario Conki? Cholera, nie miałem pojęcia.

Zaledwie trzydzieści procent stadionu zapełnione, bardzo kiepsko. Przyjeżdża trzecia drużyna minionego sezonu, rozpoznawalna na całym kontynencie, a na trybunach ledwie garstka. Jak widać, kibice nie rozumieją jeszcze podstaw rywalizacji.

Zaczęliśmy cofnięci, plan był taki, żeby pozwolić Conce prowadzić grę, ale w okolicach trzydziestego metra. Ani kroku dalej. Cierpliwie przesuwaliśmy się w wyznaczonych strefach, z piorunującą szybkością przenosząc akcję pod bramkę Guangzhou w kontratakach. Nie wyszło – wracamy jeszcze szybciej. Nie mogło być wyrwy w obronie. W 11 minucie rzut wolny dla nas. Z czterdzieści metrów do bramki. Wrzuca Dadzie, prosto na głowę Donga! Ten jednak trafia w bramkarza, który tylko w sobie znany sposób wrzuca piłkę do bramki. Gol kuriozum, ale prowadzimy.

Można wrócić do swojej gry, konsekwentnie realizujemy plan, przez większość meczu po prostu poruszając się po własnej połowie, zacieśniając strefy, w które można było posłać piłkę. Założenie pressingu mijało się z celem, nie zależało nam na posiadaniu piłki. Zabawa w nieudolnego kotka i sprytną myszkę trwała przez prawie cały mecz. W 85 minucie po jednej z kontr dostaliśmy rzut z autu na wysokości pola karnego Guangzhou. Piłka wędruje do zupełnie niekrytego Gao Xianga, który natychmiast wrzuca ją na piąty metr. Tam najszybszy okazał się Owusu Dadzie, nie dając szans bramkarzowi gości. Pięć minut później „sensacja” staje się faktem. Bijemy wielką firmę.

Tabela po 4 kolejkach Chinese Super League

 
Drużyna Rozegrane mecze Zwycięstwa Remisy Porażki Punkty
Shangdong 4 4 0 0 12
Chengdu 4 3 1 0 11
Beijing 4 3 0 1 9
Fuli 4 3 0 1 9
Guangzhou 4 2 1 1 7

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.