Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Toulouse FC

Ligue 1 Conforama

Francja, 2011/2012

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 978 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Samolot do piekła #301.04.2012 12:10, @Bolson

1
 
Następnego dnia Callet znowu otrzymał liścik, od tego samego gościa i o takiej samej treści. Udał się do Cafe des Artistes, które wydawało się być głównym miejscem spotkań z Nimi. Z tego co usłyszał od swojej matki, ona też musiała się udać do tej kawiarni na jedyną jak dotychczas rozmowę w cztery oczy.
Tym razem w kafejce nie pojawił się Roperre, więc do spotkania doszło szybciej niż poprzednio. Po raz kolejny wydelegowany na spotkanie facet był ubrany praktycznie tak samo jak Callet, co wzbudziło w nim podejrzenia… Scenariusz tamtej rozmowy został powtórzony, znowu udali się do bazyliki i znowu musieli biec, mimo że czasu było o wiele więcej niż tamtego dnia. „Schematy wyćwiczone do perfekcji…” powiedział pod nosem Callet.
 
- Czemu jesteś ubrany tak samo, jak ja? – menedżer Tuluzy wystrzelił od razu po zajęciu miejsca.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. Zrobiłeś te zdjęcia?
- Chciałbym wiedzieć choć trochę. Nie dostaniesz fotek, dopóki nie wyjaśnisz mi kilku rzeczy.
- Nie zmuszaj mnie do tego, żebym Ci załatwił naturalny cień do powiek. – Ten gość był o wiele bardziej agresywny od poprzedniego, po tych słowach wyjął rękę z kieszeni i przyłożył pięść do twarzy Calleta.
- Spróbuj, a ze zdjęciami możesz się pożegnać. Ja z podbitym okiem wrócę do siebie, Ty bez zdjęć raczej nie.
- Ostatni raz mówię, nie stawiaj się.
- Nie mam zamiaru, nie po to usiadłem, żeby teraz wstawać.
- Timmy, odpuść sobie – z ciemnego kąta wydobył się głęboki baryton. – Widzisz, Christophe, Timmy jest strasznie wybuchowy, ale dlatego go cenimy. Trzeba jednak przy nim być, żeby nie pobił wszystkich dookoła. Sprytny jesteś, Chris, jeśli mogę tak do Ciebie mówić.
- Nie ma problemu, tylko zabierz ode mnie tego rzeźnika.
- Timmy, słyszałeś? – Chłopak wyszedł z bazyliki trzaskając drzwiami. – Jestem Benoit. Choć wolałbym, żebyś mówił na mnie Beno. Dobrze wiedzieć, że mamy u siebie kogoś, kto od czasu do czasu zadaje pytania. Niewielu ma na tyle oleju w głowie i odwagi, żeby zrobić coś jeszcze oprócz tego, o co prosimy.
- Cieszę się, Beno. Możesz mi teraz odpowiedzieć na moje pytanie?
- Oczywiście. Wszyscy nasi ludzie muszą się ubierać jak Ci, do których zostali wysłani. W ten sposób generalnie unika się podejrzeń, ludzie myślą że to zwykła przyjacielska rozmowa. We wszystkich filmach jacyś ludzie w garniakach jak ten oszołom Roperre, albo wysłannicy szatana w okularach przeciwsłonecznych i długich skórzanych płaszczach. A idioci naoglądają się takich rzeczy w telewizji czy w kinie i potem każdy gość wyglądający jak z filmu od razu budzi podejrzenia, choćby był pacyfistą i płacił codziennie po tysiaku na WWF.
- A co z tym bieganiem? Przecież nie było dzisiaj Roperre’a.
- To już fanaberie Timmy’ego. W przeszłości był sprinterem. Teraz, jeśli możesz, daj mi te zdjęcia.
- Trzymaj. Niewiele się zmieniło od tego, co dostarczyłem wam zanim jeszcze zacząłem pracę w TFC. Wyrzucili tylko obciążnik w luku podwozia i dodali może z dziesięć centymetrów długości do luku bagażowego.
- Mhm… widzę. Dobrze, bardzo dobrze. Dokładnie tego oczekiwaliśmy. Świetnie się spisałeś. Matka niczego nie widziała?
- Nie, spała.
- Świetnie, świetnie. No to co, do następnego razu, tak?
- Masz jeszcze chwilę?
- Jest… w pół do siódmej, więc jeszcze z dziesięć minut, potem muszę iść na autobus.
- Autobus? Myślałem, że masz Citroena czy innego Peugeota.
- Oczywiście że mam. Ale padł. Właśnie jadę go odebrać. Mówię Ci, Chris, lepiej bierz coś z Niemiec, te nasze francuskie gówna nadają się tylko na złom i przerobienie na części do Merców czy BMW. O co chcesz zapytać?
- Skąd się wziął ten Roperre? Czemu go już z Wami nie ma? Czemu był wczoraj w Cafe des Artistes gdy miałem się spotkać z gościem od was? Czego on może ode mnie chcieć?
- Jacques Roperre był z nami praktycznie od początku. Jeśli się nie mylę, to ma… trzydzieści lat, choć wygląda na pięć albo sześć mniej. Kasę z naszej pierwszej akcji wyłożył na operację w Montrealu. Mówił, że w Kanadzie się znają na takich rzeczach. No i rzeczywiście się znają. Odszedł dlatego, że był bardzo dobrym przyjacielem starego szefa. A jak mówi słynne francuskie przysłowie „Nie trzymasz się z kimś, kto strzelił twojemu przyjacielowi między oczy”… Niestety, nie wiem co od Ciebie chciał ani czemu wczoraj zjawił się w kawiarni. Nie znamy jego motywów, ale prędzej czy później się dowiemy. Kiedyś z pewnością popełni błąd. Na razie, Christophe, odezwiemy się niedługo.
 
***
Pierwszy mecz sezonu zbliżał się wielkimi krokami. W mediach niewiele mówiono o klubie z Tuluzy, ten „sezon ogórkowy” miał być z założenia spokojny, zero plotek transferowych, sprzeczek z piłkarzami czy konfliktów na linii menedżer-zarząd. Jedynym wyjątkiem od tej reguły były rzekome próby pozbycia się z klubu Daniela Braatena. Norweg od początku nie pasował do koncepcji Calleta, lecz niespodziewanej kontuzji doznał Umut Bulut. Uraz ten wyłączył Turka z gry na półtorej miesiąca, pod znakiem zapytania stawiając jego występ w meczu otwarcia. W związku z tym Braaten obok młodziutkiego Amadou Soukouny został jedynym napastnikiem. A naprawdę ciężko jest grać trzema napastnikami w linii, gdy zdrowych jest tylko dwójka. Callet mógł postawić jeszcze na zaledwie osiemnastoletniego Adriana Dabase i o ile w meczu z Ajaccio ten patent mógłby wypalić, to taki brak doświadczenia zdecydowanie zawiódłby przeciwko PSG. Wiadomo jednak, że dobry menedżer musi mieć kilka taktyk w zanadrzu i znalazła się także pozwalająca na grę dwoma napastnikami, do tego wykorzystująca w pełni atuty tak znakomitych talentów jak Franck Tabanou i Adrien Regattin.
 
Oszczędności widać było w Tuluzie gołym okiem. Premia za zdobycie któregoś z pucharów została obcięta o połowę i teraz gracze TFC mieli za triumf w Coupe de la Ligue lub w Coupe de France otrzymać dwieście tysięcy euro. Za ewentualne zgarnięcie mistrzostwa Francji przysługiwało zawodnikom 1,5 miliona w europejskiej walucie. Nie były to wielkie pieniądze, ale jeśli dzisiaj Tuluza miałaby zostać mistrzem, to stan konta świeciłby się na czerwono. Na szczęście kibice zawsze licznie wspierali swoją drużynę na Stadium Municipal, więc do klubowej sakiewki na pewno w tych rozgrywkach wpadnie sporo pieniędzy za bilety. Nie wiadomo też, co w klubie robi Yohann Pele, który ze względów zdrowotnych nie może już grać w piłkę, ale do końca czerwca 2012 będzie zarabiał 35 tysięcy euro tygodniowo. Callet próbował rozwiązać z nim kontrakt, lecz Pele jest tak przywiązany do klubu (czytaj pieniążków z klubu), że za nic w świecie nie opuści Tuluzy do końca kariery. A z kasy wypłynie 1,7 miliona euro. Skandal.
 
Sparingi przebiegły… różnie. Thierry Uvenard zgodnie z poleceniem Calleta stawiał na mieszankę młodych z doświadczonymi i w większości przypadków były to dobre decyzje.


 
 
Szkółka klubowa jest jedną z najlepszych we Francji, nazwiska takie jak Sissoko, Tabanou, właściwie też Capoue, Fofana, Congre… W kolejce czekają też inni, głębi składu trzeba dopatrywać się w młodych zawodnikach, zwłaszcza, że można ich doprowadzić na sam szczyt ich potencjału, a następnie sprzedać za nieproporcjonalnie duże pieniądze. Wiadomo przecież, że piłkarze wcale nie muszą się spisywać równie dobrze po transferze, ale to już nie jest problem sprzedającego. W meczach towarzyskich zaimponował młody Dabase i wszystko wskazywało na to, że będzie miał dwa spotkania na pokazanie swoich umiejętności, ponieważ Bulut będzie gotowy do gry dopiero w pojedynku z Dijon, ale Callet raczej nie będzie szafował zdrowiem Turka i ten zapewne pojawi się w trzeciej kolejce przeciwko Nicei.
 
Kapitanem zespołu został Daniel Congre, wicekapitanem Momo Fofana. Ustawienia na ten sezon wyglądają następująco:
 
***
- Zdenerwowany? Proszę się nie martwić, każdy przez to przeszedł – przy uścisku ręki powiedział trener Ajaccio, Oliver Pantaloni. – Proszę sobie wyobrazić, jaką ja teraz presję czuję. Pierwszy mecz sezonu, wszyscy spisują nas na spadek, każdy mecz mamy traktować jak spotkanie o życie. Pan to z tą Tuluzą ma spokój. Nie musicie wygrywać ze wszystkimi dookoła. Tak czy inaczej, powodzenia.
- Nie dziękuję, wolę zapeszyć w tę stronę. Ale proszę wziąć pod uwagę to, że dzisiaj gramy z liderem! – Callet odszedł śmiejąc się pod nosem.
 
Skład wyglądał następująco:
Remy Riou – Serge Aurier, Daniel Congre, Mohamed Fofana, Cheik M’Bengue – Etienne Capoue, Moussa Sissoko, Paulo Machado – Daniel Braaten, Amadou Soukouna, Adrien Dabase.
 
Dla dwóch młodych napastników był to premierowy występ w Ligue Une, zaś dla Auriera i Riou pierwsze wyjście na ligowe boiska w barwach Toulouse. Debiuty ligowe mogli też zaliczyć Pavle Ninkov, Mickael Firmin i Aymen Abdennour, którzy zasiedli na ławce.
 
- Dobrze, Machado, dobrze! Podaj do Sissoko, świetnie, super! Moussa, do boku…
- Christophe, oni Cię nie słyszą, siadaj! – krzyczał do Calleta Uvenard.
- Co z tego, że nie słyszą, nic mnie to nie obchodzi! Pantaloni też cały czas krzyczy, gardło mam zdrowe to i mogę drzeć mordę. Moussa, do Adriana, Dabase, odwracaj się, odwracaj! Uderz! – Podbiegł do Uvenarda. – No i widzisz, widzisz! GOL, młody zdobył bramkę! Nie minęła nawet minuta, a on ma gola! Będą z niego ludzie! Chodź tu, chłopie, chodź!
 
Pantaloni nie był zachwycony tym startem, zwłaszcza że mecz odbywał się na boisku Ajaccio. W piątej minucie mogło być 2-0, ale gol Braatena nie został uznany, co wywołało kontrowersje na trybunach, a także w strefach trenerskich. Callet praktycznie od razu po odgwizdaniu spalonego ruszył do sędziego technicznego, jednak ten w prostych, żołnierskich słowach kazał mu wracać na ławkę. Na boisku fenomenalnie spisywał się Braaten, raz po raz mijając przeciwnika na prawym skrzydle.
 
- Róg, coś może z tego być. – Uvenard poderwał się z ławki.
- Odejdź, grubasie, zasłaniasz – krzyknął Callet, czym wywołał salwę śmiechu na ławce. Zgromił jednak piłkarzy wzrokiem dając do zrozumienia, że co jak co, ale szacunku będzie wymagał. - Machadoooooooooooo! FOFANA, FOFANA! Będzie bolało, będzie bolało!
 
Dopiero potem Callet zdał sobie sprawę, że Do przerwy na tablicy wyników widniało 2-0. Na początku drugiej połowy boisko opuścili Dabase, który oddychał już rękawami oraz Sissoko, który miał na koncie żółtą kartkę. Stephane Lannoy był znany ze swojej nadgorliwości w wyciąganiu kartoników z kieszeni i do 45 minuty już 7 zawodników biegało po murawie z ostatnim ostrzeżeniem. Ajaccio do przerwy nie oddało strzału. Do 70 minuty gospodarze zaledwie trzykrotnie uderzyli na bramkę strzeżoną przez Riou, zaś 180 sekund później było już 3-0 dla Toulouse, gola strzelił jeden z najlepszych zawodników tego spotkania – Daniel Braaten. Norweg bez dwóch zdań zachwycił Calleta swoją grą i pokazał, że menedżer niepotrzebnie chciał się go pozbyć. Graczem meczu wybrano jednak Momo Fofanę, gol środkowego obrońcy i stuprocentowa skuteczność interwencji zdecydowanie przyczyniły się do tej decyzji.

Dla wszystkich zainteresowanych skrót z bramkami.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.