Niemożliwe stało się możliwe! FC Brasov ograło w czwartej rundzie Pucharu Rumunii obrońcę tytułu - Rapid Bukareszt. Podopieczni polskiego menadżera pokazali fantastyczną grę i pomimo ostatnich gorszych wyników w lidze pokazali kawał solidnego futbolu.

Mecz dla zawodników Mariusza Grefkowicza zaczął się fantastycznie ponieważ w 24 minucie po rzucie karnym Laszlo Hadnagy strzelił gola na 1-0. Po tym trafieniu było widać, że zawodnicy Rapidu pogubili się na boisku. W końcu nikt nie spodziewał się tak solidnej gry FC Brasov. Na takie zachowanie czekał tylko Ciprian Deac, który w 45 minucie podwyższył na 2-0, strzelając gola do szatni. Po przerwie Rapid sam się dobił, gdyż w 51 minucie piłkę do własnej bramki skierował Burdujan. Wydawało się, że jest już po meczu jednak piłkarze Rapidu zdołali jeszcze odpowiedzieć dwoma trafieniami. Jednak to nie wystarczyło i obrońca tytułu po porażce 3-2 musiał obejść się smakiem.

"Jestem dumny po tym zwycięstwie. Każdy skazywał nas na porażkę, jednak my pokazaliśmy że mamy charakter" - powiedział Grefkowicz

W piątej rundzie podopieczni Mariusza Grefkowicza zmierzą się z Ceahlaul'em, który będzie skazywany na porażkę.