Ostatnio nastała w polskiej Ekstraklasie moda na zatrudnianie białoruskich piłkarzy. Do Lecha trafił już Siarhiej Krawiec. Kilka polskich klubów ostrzyło sobie żeby na Witalija Rodionowa. Bawiąc się Polonią Warszawa uległem temu trendowi i zacząłem się rozglądać za wzmocnieniami u naszych wschodnich sąsiadów. W oko wpadło mi dwóch, na pewno znanych Wam piłkarzy. Pierwszym z nich jest Dmitriy Verkhovtsev. Niestety nie wiem jak dokładnie po polsku powinno brzmieć jego imię i nazwisko. Przypuszczam, że Dmitri Wierchowcow. Nie znam się, nie interesuję, zarobiony jestem. Białorusin to kawał chłopa - mierzy 192 centymetry wzrostu i waży 84 kilogramy. Jest niesamowicie wszechstronny. Może grać na niemal każdej pozycji od obrony po linię pomocy. Jego talent nie mógł umknąć trenerom reprezentacji Białorusi. Dmitri rozegrał w niej do tej pory 12 meczów i strzelił 2 bramki. Co tu dużo mówić, chłopak jest świetny. Nie można mu absolutnie nic zarzucić. To talent czystej wody. Niemal wszystkie atrybuty ma na bardzo wysokim poziomie. Mógłby jedynie odrobinę lepiej podawać. Nie czepiam się jego techniki i sposobu poruszania po boisku, bo przy takich warunkach fizycznych trudno jest być panterą. Chciałem, bardzo chciałem sprowadzić wychowanka Naftanu Nowopołock. Niestety okazał się dla mnie za drogi. To piłkarz, na którego stać będzie wyłącznie bogate kluby. Być może uda się go ściągnąć osobom prowadzącym Legię, Lecha lub Wisłę, ale nie mogę zagwarantować sukcesu w negocjacjach. Profil zawodnika został opracowany w oparciu o podstawową bazę danych z łatki 10.2.0.