Cahais to młody chłopak rodem z gorącej niczym tango Argentyny. Wielu ten kraj wydał na świat utalentowanych zawodników, oj wielu. O tych co lubią dragi, balangi i masaż tajski nawet nie wspomnę. Argentyńscy zawodnicy z pewnością nie wyglądaliby tak, gdyby nie liczna emigracja kadry oficerskiej z III Rzeszy. To utalentowani niemieccy dowódcy nauczyli argentyńskich trenerów nowoczesnych metod szkolenia niesubordynowanych zawodników. W takim też duchu został wychowany Matias Cahais. On nie ma tańczyć na boisku, nie ma wirować z piłką niczym baletnica. Cahais ma ciąć, przecinać, gryźć, drążyć, szczypać, w końcu miażdżyć. Chłopak ma ku temu niesamowite predyspozycje. Jest silny fizycznie, agresywny, zdeterminowany i waleczny. Allahowi dzięki nie jest błyskotliwy. Cahais ma wykonywać rozkazy i je wykonuje. Od myślenia są inni. Młody Argentyńczyk może grać w środku lub po lewej stronie.Ten chłopak to niezły byczek. Wzrost zdecydowanie pomaga mu w grze w powietrzu. Za to włosy pomagają mu w grze głową. Cahais doskonale kryje i odbiera. Cahaisa dostałem w swoje ręce dopiero w sezonie 2009/2010, więc nie wiem jak spisuje się wcześniej. Razem z Danilo Riosem w dużej mierze przyczynili się do zdobycia z klubem Universidad Las Palmas mistrzostwa Hiszpanii. W Lidze Mistrzów Cahais spisywał się również rewelacyjnie. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że sprawdzi się w Barcelonie czy Milanie. Nie będziecie musieli na niego dużo wydać. Wystarczy nieco amunicji, trochę granatów i zestaw hełmofonów Made in USSR. W zamian dostaniecie prawdziwego rzeźnika.