Maciej Sawicki - kojarzycie gościa? Wątpię. Pamiętać mogą go starsi kibice, gdyż kilka lat temu zagrał kilka meczów w Legii. Później błąkał się po różnych klubach, po czym wylądował na wolnym transferze. Znalazłem go przez przypadek podczas poszukiwań Pawła Sawica. Gdy zobaczyłem jak gra pomyślałem, że już kilkadziesiąt lat temu musiano przeprowadzać eksperymenty na ludzkich i zwierzęcych komórkach. Maciej ma końskie zdrowie, jest silny jak byk i skoczny jak kozica górska. Niestety w meczach o stawkę może zawieść. Maciek bardzo ładnie wykańcza akcje, łatwo się adaptuje, jest ambitny, lojalny, profesjonalny i wierny jak pies. Sawicki chętnie przychodzi do klubów z niższych lig. Sprowadziłem go w pierwszym sezonie do szóstej ligi angielskiej i przekonałem się, że nie kopie on piłki tylko nią gra. Wyciągnąć da się z niego całkiem dużo jak na niskie ligi. Gdy zacząłem na niego stawiać (miałem jeszcze Mackiewicza, Lewandowskiego i Stręciwilka) zaczął dużo strzelać. Maciek Sawicki bogiem nie jest, ale z pewnością przyda się w najsłabszych klubach z zerowym budżetem transferowym.