Informacje o blogu

Krok po kroku

Granada74

Segunda División B

Hiszpania, 2007/2008

Ten manifest użytkownika Kristoph90 przeczytało już 821 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Będąc historią #413.08.2009 16:39, @Kristoph90

2

    Sylwester w 2007 roku był tak pamiętny, że nie mam pojęcia, co tam się działo. Musiało być nieźle, bo cały Nowy Rok zdychałem. A już następnego dnia graliśmy rewanż z Deportivo. I to na wyjeździe.  Do pełni formy nie doszedłem, ale byłem w stanie chodzić i mówić.  Jednak na jakąś porywającą rozmowę motywacyjną nie było mnie jeszcze stać. Wygłosiłem krótkie, lecz dosadne: ”Komu w drogę, temu korki.” Podziałało. Zauważyłem to, gdy radość fanów wyrwała mnie drzemki, którą uciąłem sobie na ławce trenerskiej, po tym jak Falcon wyprowadził nas na prowadzenie. Potem mogłem spokojnie odsypiać, gdyż nie wiele się działo. Obie drużyny walczyły zawzięcie, ale nie potrafiły zdobyć bramki. Do przerwy prowadziliśmy. Było dobrze. A w dodatku Neri odwalał za mnie całą robotę. Niestety mój spokojny odpoczynek zepsuł Lafita, doprowadzając do wyrównania. Na szczęście Falcon nie miał udanego Sylwestra, gdyż był wtedy w wspanialej dyspozycji. Dał nam zwycięstwo i awans do kolejnej rundy. I nie zesłał na mnie medialnej lawiny. Gdybyśmy przegrali, to trąbiłoby się, że prowadziłem drużynę na kacu. Dobrze, że zwycięzców się nie sądzi, a prawko odbierają tylko za jazdę samochodem pod wpływem.

Kolejne spotkanie odbyło się w szóstego stycznia. Wtedy Granada też miała swoich Trzech Króli. Ruymana- jego królestwem są rzuty wolne. Pereirę – popisał się świetnym strzałem z dystansu. Estebana- wykończył wspaniałą akcję drużyny, przerywając swoją niemoc strzelecką. Udałem się na pogawędkę z tym ostatnim.
- Udało się szefie! Strzeliłem!- Cieszył się
- Raz to i byk białym tryśnie. - chyba niezbyt trafiona przenośnia
- Słucham? Nie cieszy się trener?
- Żona Cię zdradzała, jednak wróciła, ty jej wybaczyłeś i teraz znowu jesteście razem. Jeśli nie będzie z tego bachora, to wszystko zakończyło się szczęśliwie.
- Eee… Skąd szef wiedział? Chyba nie…
- Nie.- Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, gdyż miałem zasadę, aby nie rusz żon nerwowych piłkarzy- Byłeś załamy. Przychodziłeś w niewyprasowanych ciuchach i nieogolony. No i kilka razy przyszedłeś na skacowany. Gdyby było tylko to, to by mi nie przeszkadzało.
- To, czemu trener nic nie powiedział?
- Ja miałem mówić? Mam innych napastników. Dla mnie mogłeś nie grać w ogóle, jeśli jesteś taki głupi. Trener jak matka- wszystko możesz powiedzieć. Tylko obiadu nie ugotuję. 
- Teraz mi wstyd.
- Nie rozmazuj się. Strzelaj dalej. Mam nadzieję, że na razie się nie skończy. Jeszcze będzie z Ciebie pożytek

Coś zbyt wyrozumiały dla niego wtedy byłem.  Trzeba było go sprzedać i jakiegoś mądrzejszego kupić. Ale z drugiej strony, gdy go wytresowałem, żal byłoby go tracić. Za to zrobiłem inne zakupy.  Całkiem niezłe. Pozyskaliśmy bramkarza za darmo. Ciekawy chłopak- młody, niepokorny i nieprzewidywalny. Ciężko z nim będzie, ale ciekawie.  A także coś na wypełnienie luki po Pudzianie.  Wtedy miałem mieszane uczucia. Sprzedałem za dobrą cenę zawodnika, któremu i tak za pół roku kończył się kontrakt. Ale wydawało mi się, że przepłaciłem za Marokańczyka.  I więcej zakupów nie zrobiłem. Zastanawiałem się nad dwoma zawodnikami i sprowadzenie ich było możliwe. Byłem pewien, że to, co miałem, wystarczy mi. Więc nowe nabytki miały być już na poziomie drugiej ligi. A czy ja wtedy mogłem wiedzieć jak potężne działa będą mi potrzebne.  Nie mogłem. Też liczyłem na to, że po awansie otrzymam więcej za starych piłkarzy. Dobre wnioski przychodzą z czasem, choć niektórzy nigdy tego poprawnie nie zrobią.

 Jeszcze powinienem wspomnieć o naszym, cichym hicie transferowym. Pozyskaliśmy dwóch małolatów. Dobrymi kopaczami nigdy nie będą, ale są genialnymi podawaczami piłek. Zapytacie, co w tym takiego niezwykłego? Otóż to niezwykle cwane bestie. K8iedy trzeba to nie będą się spieszyć z podaniem piłki. Czasem na boisku piłek będzie za dużo. I takie tam inne. Zapamiętajcie: jeśli dobrze obsadzicie tę pozycję, nie będziecie tego żałować.
    Transfery to jest to, co uwielbiam w piłce nożnej. Jednak te przyjemności są tylko przerywnikiem w trudnej pracy managera. Więc trzeba było się zając także spotkaniami. Chociaż w styczniu były one niezwykle interesujące. Mierzyliśmy się też z jakimiś ligowymi cieniasami i oczywiście odprawialiśmy ich z płaczem do mamusi.  Ale też wciąż uczestniczyliśmy w Copa del Rey. Po pierwszym meczu piątej rundy byłem pewien, ze to będzie już koniec.  Ale przecież założyliśmy sobie, że z byle kim nie odpadniemy. Wtedy jakoś na wyjazdach nam się łatwiej grało. W rewanżu do przerwy przegrywaliśmy 0:1.  Cóż mogłem zrobić w przerwie.  Gorzej być nie mogło, więc obdarowałem wszystkich równo wiązanką.No jeszcze dodałem, że mają dużo czasu, więcej niż piętnaście sekund. Ci chłopcy musieli lubić takie kwiatki, gdyż w drugiej połowie zagrali nieziemsko. Znowu ku chwale poprowadził ich kapitan Falcon.  Ćwierćfinału nikt się nie spodziewał. Ach Ci kibice. Jeśli nie pokażesz im, że można, to nie uwierzą. No cóż, taki gatunek.  Jednak szczęście nie może wiecznie trwać. Mieliśmy pecha. Ten facet, który do tej pory losował te kuleczki złamał rękę. Zastąpili go innym fagasem.  No i co? I trafiliśmy na Real.
     Na przystawkę przed Galaktycznymi pokonaliśmy Lucenę.  Potem przyszedł czas na pierwsze danie. Na początek dostaliśmy łyżką w oko.  Po pewnym czasie jakby zaczęło nam smakować.  Ładnie to wszystko wyglądało, ale było nie do przełknięcia.  Dwukrotnie się zakrztusiliśmy i potrzebna była reanimacja. Udało się, ale pacjent nie wstał już na nogi. Po prostu zupa była za słona, choć na taką nie wyglądała.  Do drugiego dania przystępowaliśmy już z dość mocno pokiereszowanym żołądkiem. Zakończyło się ostrą niestrawnością.  Jednym zdaniem- posiłek nam nie smakował i się porzygaliśmy. Za wiele na raz nie połkniemy.  A jak bym to napisał człowiek zdrowy psychicznie? Prosto! Granada była równym rywalem dla Królewskich. Momentami Real był po prostu Ziemski. Ale miał kilku świetnych piłkarzy, takich jak Casillas, van Nistelrooy, Higuain, którzy dali awans.

   No i tyle ze wspomnień, bo wcięło mi większość danych o okresie ponad dwóch miesięcy.  Na początku wydawało mi się, że Neri się obijał i nie robił notatek. Dopiero potem mi się przypomniało, że wrzuciłem to na jakąś płytkę, którą potem zalałem wódką i czymś jeszcze.. Jednak tylko śledzik lubi pływać.  No tam parę faktów pamiętam. Między innymi debiut ligowy Benatii na początku lutego. Czemu tak późno? Bo szalał on w buszu i nie chciał stamtąd wyleźć. Ale gdy już zagrał, to porządnie, bo zaliczył dwa trafienia po rzutach rożnych. Znowu dzięki temu mięliśmy przewagę nad innymi.  Co jeszcze? No to, że gdy Esteban pobrykał sobie z żonką, zaczął grać jak piłkarz.  I jeszcze, że nieco w trygonometrię się pobawiliśmy. Fatalnie nie było, ale gorsze mecze zaliczyliśmy.

   Więc zamiast zanudzać wynikami, to nieco poradzę. Nie będą to porady małżeńskie, bo zawsze lubiłem swoje długie włosy i nie miałem zamiaru się żenić.  Mmm, więc, o czym? Co mi przychodzi do głowy? Goła panienka! Nie, to nie. Dwie nagie panienki w kisielu. Lepiej, ale to też nie to. Już wiem! Ważne jest abyście swoim zawodnikom postawili jasno sytuację już na samym początku. Może to jest brutalne, czyli mi się podoba, ale skuteczne. Po prostu musicie im wyjaśnić, kto będzie grzał ławę, a kto będzie na pewno grał. No wiem, że w trakcie sezonu to się może zmieniać, ale wtedy to już nie będzie przyjęte, jako wasza wina. Ja właśnie w swoim pierwszym sezonie popełniłem ten błąd.  Nie powiedziałem wszystkiego jasno, bo zwykle byłem po jednym ciemnym, i potem czepiali się mnie, że mało grają. A wtedy piłkarz potrafi być wściekły, tak jak kobieta, która budzi się u twojego boku, a ty nie pamiętasz jak ona ma na imię. To jest nieprzyjemne. Ale na to pierwsze jest jedno proste rozwiązanie.  Trzeba rotować składem. I tak robiłem. Różnie to wychodziło, ale ogólnie mieliśmy bardzo mocny skład i dawaliśmy sobie radę.  Jednak nie popełniajcie moich błędów. Walnijcie im prosto z mostu. Najpierw się poryczą, że nie będą grac, ale potem wezmą się ostro do roboty. Gorzej jest, gdy czują, że są Bogami i nie można ich ruszyć. Wtedy będą się obijać jak… jak ja.

   No dobra.  Starczy tego paplania. Wiele o grze mojej drużyny się nie dowiedzieliście. I dobrze. Bo to już było i nie wróci więcej. Za to poznaliście parę zasad, które zawsze są aktualne, ale nikomu ich stosowanie nie wyszło na dobre. Jakich ja mam uczniów!? I tyle.  Zdrowie twoje w gardło moje! A twoje nie…

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.