Informacje o blogu

dolarowy

CM Revolution

LOTTO Ekstraklasa

Polska, 2007/2008

Ten manifest użytkownika dolar_ przeczytało już 579 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Fut, fut, fut, fut, fristajlo!


Tak, ten straszny dzwonek był ustawiony w mym telefonie jako budzik. Straszny, bo powoli zaczynałem się go bać. Chyba czas na zmiany także i w tym aspekcie.

Nie spałem całą noc. Człowieku, będziesz trenował drużynę grającą w ekstraklasie! - powtarzałem sobie cały czas. Wciąż nie mogłem w to uwierzyć. Nie myślałem o tym, że prawdopodobnie będzie to jedyny sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, że spadniemy z hukiem bez zdobytego punktu, bo co może osiągnąć grupa kompletnych amatorów? To, w co bawiłem się siedząc przed komputerem, grając w Football Managera, będzie miało miejsce naprawdę!

Wciąż zastanawiała mnie jednak jedna rzecz. Przecież jakim cudem klub grający jeszcze 20 dni temu w A-klasie mógł spełnić wymogi do otrzymania pierwszoligowej licencji, jeśli nie mogły tego zrobić chociażby klub z drugiej ligi?


Budzik obudził mnie o 6:30. Leżałem jeszcze około 10 minut nieco bezmyślnie wgapiając się w sufit. Kiedyś gdzieś przeczytałem, że trzeba dać organizmowi czas na przebudzenie się właśnie za pomocą właśnie takiej metody. Niewiele mnie to w sumie obchodziło, ale w sumie było mi to na rękę - mogłem dłużej poleżeć.


Wreszcie włączyłem radio i poszedłem wykonać obowiązki związane z poranną toaletą. Oczywiście, musiały lecieć jakieś wiecznie żywe przeboje typu "We Will Rock You" czy coś tam od Depeche Mode, jednak DJ miło mnie zaskoczył - puścił kawałek, który wpadł mi w ucho w USA, nie znałem jednak jego tytułu. Tym razem udało mi się zanotować odpowiednie dane.


Umyty, ogolony, spakowany i pełen emocji mogłem w końcu wyruszyć w drogę. Była 7:35. Wziąłem do ręki coś, bez czego bym chyba nie przeżył - urządzenie odbierające sygnał GPS. Wpisałem wszystkie potrzebne dane i usłyszałem miły kobiecy głos mówiący: Lokalizacja znaleziona. Obliczam trasę. Trasa obliczona. Zawróć.


Na spotkanie z BARTOSH'em umówiony byłem na 11:00. Zosia, bo tak pieszczotliwie nawałem mój GiePeeS, informowała mnie, że podróż zajmie mi około trzech godzin. Miałem więc dosyć spory zapas czasu i mogłem jeszcze raz zatrzymać się w tej samej restauracji pod Nidzicą, w której jadłem wracając ze Stanów. Oczywiście, zamówiłem ten sam żurek po staropolsku. Nie muszę chyba dodawać, że był przepyszny.


Na Graveyard Plaza dotarłem około 10:40. Widok stadionu wprawił mnie w osłupienie. Przed oczyma miałem nowoczesny, w stu procentach profesjonalny obiekt piłkarski. Jakim cudem ja o nim nie wiedziałem? W miarę zbliżania się do ośrodka, moje zdziwienie przekraczało kolejne granice. Widziałem całkiem niezłe obiekty treningowe, a także pokaźny budynek klubowy. Kiedy oni to zrobili?


Wysiadłem z samochodu i włączyłem alarm antywłamaniowy. Nadal byłem pod dużym wrażeniem infrastruktury klubowej. A przynajmniej jej widoku zewnętrznego. Postanowiłem spytać się o to pierwszą napotkaną osobę w budynku. Pech chciał, że ową osobą okazała się dopiero sekretarka prezesa. A w sumie, może było to szczęście, gdyż poraziła mnie swoją urodą. Zabrało mi głos.

- Eee...dzieeeń doobryy... - wymruczałem
- Mniemam, że pan Dudzik? - odpowiedziała głosem, który swym seksapilem dorastał jedynie jej wyglądowi.
- Noo...dookłaaadniee... - wciąż nie mogłem wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa w normalny sposób.
- Proszę poczekać, prezes za chwilę po pana przyjdzie. Niech pan usiądzie tutaj - wskazała na czerwoną kanapę stojącą, na szczęście, bardzo blisko jej biurka.
- Chyba dopiero wprowadzacie się do tego budynku - próbowałem zagaić rozmowę.
- To prawda, a czemu pan tak twierdzi?
- Kalendarz.

Szybko to zauważyłem. Marzec 2007 roku już dawno minął.

Siedząc na, mimo wszystko, niezbyt wygodnej kanapie mogłem obserwować wdzięki, miałem nadzieję panny, Katii, bo tak na imię było tej ślicznej osóbce. Czekając nie mogłem oprzeć się jednej pokusie. Musiałem mieć jej zdjęcie. Nawet z ukrycia, byle by było. Udało się.


Ta pani to jeden z moich celów w nadchodzącym sezonie.





- O, dolar! - przywitał mnie BARTOSH, przerywając moje chwile podziwiania żywego piękna, jakim była Katia. - Proszę do mojego gabinetu - dodał.

Na ułamek sekundy spojrzałem jeszcze na sekretarkę prezesa. Skąd on ją wytrzasnął? - nie mogłem wyjść z podziwu.

- Koniak, wódka, whisky? - zaczął mój rozmówca.
- Wolałbym, aby pierwsza rozmowa była na trzeźwo... - co prawda to inna historia, ale pamiętam moja pierwszą w życiu rozmowę kwalifikacyjną, gdy szef małej stacji benzynowej poczęstował mnie trochę zbyt dużą ilością "czystej". Może kiedyś o tym opowiem.
- To dobrze, bo i tak nie mam tu jeszcze żadnego alkoholu. Ba, nie mam nawet wygodnego krzesła. Dopiero wprowadzamy się do budynku. Sami dowiedzieliśmy się o tym niespodziewanym awansie trzy, cztery dni temu. Pewnie zastanawiasz się skąd to wszystko. Cóż, Sports Interactive, wraz z SEGĄ od dawna planowali zainwestowanie poważnych pieniędzy w futbol. Nie wystarczył im już ten prowincjonalny klubik z Anglii. Chcieli, żeby było to coś ekstra. No i jest! - uśmiechnął się pod nosem. - Wybudowali po cichu ten ośrodek i przekazali go najlepszej stronie o ich grze - czyli nam. Co tam, że nie mamy zawodników o odpowiednich umiejętnościach. Dla nich to super promocja. Dla nas też. Pogramy rok w ekstraklasie, pewnie spadniemy, a potem może coś z tego będzie. Tymczasem proszę, oto umowa.

BARTOSH podsunął mi umowę, według której miałbym trenować zespół przez co najmniej dwa lata i zarabiać 1 100 euro tygodniowo. Niezwłocznie ją podpisałem.


- No i pięknie, a teraz chodźmy, pokażę ci ośrodek i trochę więcej opowiem.


Dochodziła 12:00.

- Nie dziwię się, że jesteś lekko w szoku. My też jesteśmy. To stało się tak szybko i niespodziewanie... - mówił, gdy wchodziliśmy po kolejnych schodkach prowadzących na górną trybunę stadionu. W końcu tam dotarliśmy.

Stadion robił niesamowite wrażenie. 20055 krzesełek, podgrzewana murawa, rozsuwany dach. Nie byłem pewien, ale to chyba najnowocześniejszy taki obiekt w tym kraju.


Robi wrażenie, co nie?





- Cóż, nie stawiamy ci wygórowanych celów. Wszyscy wiemy, że jesteśmy półamatorami, więc ten sezon przeznaczamy na naukę. Ale jednak jeśli uda nam się coś osiągnąć, będziemy bardzo szczęśliwi. O konkretnych oczekiwaniach pogadamy przed ligą. Tymczasem, dolar, pozwolisz, że będę tak do ciebie mówił?
- No tak. - odparłem
- OK. Masz tutaj kluczyki do swojego służbowego samochodu i jedź do Jastrzębia. Macie tam o 15 sparing. Drużyna już na ciebie czeka. A, tutaj jeszcze masz raport od swojego asystenta. Jest nim Rygil, masz tu jego numer telefonu. Myślę, że będzie wam się miło współpracować. Tymczasem, przeczytaj te wypociny i szerokiej drogi. Nie skompromitujcie mi się tam!

Ostatnie słowa prezesa świadczyły chyba, że mimo wszystko po cichu liczył na jakiś, chociażby mały, sukces. Nie było szans, abym dojechał do Jastrzębia na tyle wcześnie, aby móc zapoznać się z moimi zawodnikami, zadzwoniłem więc do mojego asystenta, aby wyjątkowo to on ustawił jedenastkę na mecz z GKSem.

Na miejsce dotarłem trochę po 14:55, zdążyłem się jedynie wysikać i od razu ruszyłem na ławkę trenerską.

- Witaj drużyno! - wiem, powitanie nie wyszło mi najlepiej. - Mamy mało czasu, więc postaram się szybko przekazać, jak widzę naszą grę. Gramy lekko ofensywnie, ale nie zapędzajcie się pod pole karne przeciwnika. Podawajcie do siebie krótko, piłkę rozgrywajcie szeroko, po skrzydłach, ale dosyć powolnie, aby uśpić przeciwnika. Pamiętajcie o pressingu na całym boisku. Zabiegajmy ich! Kryjcie strefowo. Nie bójcie się strzałów z dystansu. A, jeszcze coś. Kontrataki. Zabijcie ich tym. Co prawda nie zwracamy wielkiej uwagi na dzisiejszy wynik, ale dobrze by było pokazać ładną piłkę. Do boju!

Miałem wrażenie, że trwająca niecałe dwie minuty odprawa taktyczna nie jest wystarczająca. Musiałem liczyć na worek szczęścia. Dopiero teraz miałem czas na przeczytanie raportu mojego asystenta.



W sumie trochę mnie to uspokoiło. W mniemaniu mojego asystenta to Rapechuck jest najlepszym zawodnikiem zespołu, ja miałem na ten temat inne zdanie i kogo innego widziałem jako lidera drużyny, przynajmniej na razie. Wujek Przecinak, najstarszy i najbardziej doświadczony. Zobaczymy, kto miał rację. Spokojnie usiadłem na ławce i czekałem na początek pierwszego w moim życiu meczu piłkarskiego w roli trenera.
Rygil delegował na mecz następującą jedenastkę:





W końcu sędzia gwizdnął. Serce podeszło mi pod gardło. Odprawa chyba podziałała, gdyż moi zawodnicy powoli rozgrywali piłkę w środku pola. Nagle, w czwartej minucie meczu Rapechuck fantastycznie podał do Wujka Przecinaka, a teraz jeszcze fantastyczniej huknął na bramkę jak z armaty. Bramkarz wyciągnął się jak struna, ale nie miał szans na obronę. 1-0!!! No dobra, to mógł być przypadek, poczekaj na dalsze rozstrzygnięcia - uspokajałem własne emocje.

Chyba niepotrzebnie. W trzynastej minucie wywalczyliśmy rzut rożny. Dośrodkowywał A. De Raph. Piłka trafiła do Storma, który z siódmego metra kopnął z całych sił w bramkę. Futbolówka odbiła się jeszcze od Mariusza Adaszka i wpadła do bramki. 2-0! Czy ja jestem trenerskim geniuszem?

Ale dobra, to też mógł być przypadek, poza tym GKS Jastrzębie to nie Real Madryt. No ale my dalej atakowaliśmy!

- Oni jadą na jakimś koksie? - z niedowierzaniem spytał mnie Saiid, jeden z trenerów.
- Nie, po prostu, tak jak ja, wierzą, że razem możemy coś osiągnąć. I wiedzą, że trzeba na ten sukces ciężko pracować. I właśnie to robią. - odpowiedziałem z uśmiechem.

3-0! W 34. minucie Rapechuck wraz z Przecinakiem niemalże kopiują akcję na 1-0. W duchu cieszyłem się jak dziecko, które dopiero dostało nową zabawkę, ale próbowałem nie okazywać tego na zewnątrz, pomyśleliby jeszcze, że jakiegoś świra raduje do granic możliwości prowadzenie z klubem pałętającym się w dolnych ligach.


Do przerwy wynik się nie zmienił, chłopaki schodzili z boiska oddychając rękawami. Postanowiłem więc zmienić całą jedenastkę. Skład na drugą połowę prezentował się następująco:






Po drugiej części gry nie spodziewałem się niczego wielkiego. Wiedziałem, że gra drugi garnitur, i chciałem, by jedynie utrzymali bardzo korzystny dla nas wynik. Co prawda, po małym błędzie Fidela straciliśmy jednego gola, ale mimo wszystko 3-1 w pierwszym meczu osiągnięte przez półamatorów to wspaniały wynik. Chłopakom należała się nagroda.





Nie wiedziałem jednak, że największa nagroda czeka właśnie na mnie, na Graveyard Plaza.


Było już ciemno i późno, coś około 23:40. Musiałem wrócić do budynku klubu, zostawiłem tam swoje bagaże i klucze do pokoju w hotelu obok, w którym to miałem wynajęty pokój. Ktoś jednak w budynku był. I nie był to prezes, bo w jego gabinecie światło było zgaszone. To był chyba pokój, w którym swoje prowizoryczne biuro miała Katia. A ja tam zostawiłem swoje rzeczy...


Wszedłem po cichu, nie chcąc przeszkadzać tej piękności w swej ciężkiej pracy. Ona chyba jednak nie miała najmniejszego zamiaru teraz pracować.


- Czekałam na ciebie... - powiedziała witając mnie swym porażającym seksapilem głosem. Stała lekko oparta o biurko, powoli podnosząc ręką krótką spódniczkę.
- Na mnie? - odpowiedziałem nieco speszony.
- No tak, na ciebie, głuptasie. Wiesz, prezes bardzo na ciebie liczy... - powoli zbliżała się do mnie. - Ja zresztą też. Wydajesz się być bardzo fajny...Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz dzisiaj... - zaczęła rozpinać mi koszulę. - Kochałeś się kiedyś w biurze?

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution