Informacje o blogu

Addicted

Aston Villa FC

Premier League

Anglia, 2024/2025

Ten manifest użytkownika Szemek przeczytało już 2752 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG


Można powiedzieć, że do Anglii poleciałem prosto z imprezy sywlestrowej. Na lotnisku czekał na mnie Mark Morris, dyrektor sportowy the Villans. Od razu zabrał mnie na ich wyjazdowy mecz z Manchesterem City. Biorąc pod uwage fakt, że jeszcze parę tygodni temu miałem spore szanse na poprowadzenie the Citizens, a teraz chciałem pracować w Villi, przebieg i wynik tego spotkania nie nastrajały mnie optymistycznie. Różnica była widoczna aż nadto. Taki wstęp do rozmów o naszej współpracy nie był zachęcający. Widząc nieporadność części piłkarzy zastanawiałem się nad sensem pchania się w taki interes. Jednak wiadomo, City to dużo silniejszy klub, z olbrzymimi możliwościami finansowymi. Ciężko porównywać takie dwie ekipy. Aston ma spore długi, a ich budżet należy do najniższych w lidze.

 
Mark miał dosyć nietęgą minę podczas naszej podróży do Birmingham. Tłumaczył, że w sztabie zostało zaledwie paru trenerów i to niezbyt rozgarniętych, więc nie można wymagać cudów. Za trzy dni Villa miała grać z Huddersfield u siebie i ten mecz powie więcej o obecnym poziomie drużyny. Poza tym nie mogłem liczyć na szaleństwa transferowe, z powodu kilkunastu milionów długu jaki miał klub wobec paru wierzycieli. Fakt słabych finansów rekompensowała bardzo dobra baza treningowa. Przynajmniej tyle szczęścia.
 
Po kilku dniach rozmów zasiadłem razem z Ryanem Curtisem i kilkoma innymi włodarzami klubu w loży na Villa Park, aby obejrzeć mecz z the Terriers i podpisać kontrakt. Mieliśmy wątpliwą przyjemność oglądania kompromitacji ich drużyny w spotkaniu z totalnym średniakiem ligi. To była masakra, ktoś inny chyba by wstał, grzecznie podziękował i wyszedł, ale nie ja. Powiedziałem, że jak widać lekko nie będzie, ale postaram się o spokojne utrzymanie. Kontrakt opiewał na pół bańki za poprowadzenie Villi do końca sezonu. Później oni mieli zadecydować o dalszej współpracy.

 
 
Swoje rządy rozpocząłem od spotkania z niedobitkami sztabu Calderwooda. Po krótkiej rozmowie postanowiłem wyrzucić wszystkich na bruk, no prawie wszystkich – został trener bramkarzy i scout Willy Sagnol. Trzeba było się zabrać za poszukiwania jakiś ogarniętych wpółpracowników. Sekretarka rozesłała wici gdzie się dało, ja zadzwoniłem do znajomych i czekaliśmy na efekty.
 
Niestety nie każdy – tak bardzo jak ja – chciał pracować w Aston Villi. Skończyło się na tym, że moim asystentem został Robert Green, były bramkarz angielskiej kadry. Dołączyli do niego inni byli reprezentanci – Antti Niemi, Marcos Senna, Lasse Schone, J.F. Hasselbaink i Zlatko Junuzovic. Poza tym kilku leszczy. Jakoś to będzie – jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

 
Wśród piłkarzy widoczny był brak defensywnego pomocnika i dobrze grającego głową napastnika. Chciałem również znaleźć nowego bramkarza, bo obecny nie spisywał się tak jak należy. Kilka następnych spotkań miało nam dać odpowiedź na to, które pozycje wymagają wzmocnień i w ogóle jaką obrać politykę transferową ze względu na debet na klubowym koncie. Kilka groszy na transfery miałem, ale wiadomo było, że to i tak będzie za mało na poważne wzmocnienia.
 
Pierwszym meczem pod moja wodzą miała być pucharowa potyczka z Chelsea Londyn – czyli wpierdol. Później w kratkę, silni rywale i ekipy będące w naszym zasięgu. Szkoda, bo to utrudni złapanie odpowiedniego rytmu. Znajdziemy jakąś taktykę i będziemy nią cisnąć, aż zacznie przynosić efekty – innej drogi nie ma.

 
Poszukiwania nowych piłkarzy przyniosły niezłe efekty. Udało nam się znaleźć trzech interesujących defensywnych pomocników, z czego dwóch przyjdzie do nas po sezonie za darmo – Lindqvist i Jacquemin, a Arnaud już teraz. Do tego całkiem dobry napastnik – Ivanov oraz bramkarz Naveda. Na sam koniec sprowadziliśmy jeszcze młodego Silvę, który doskonale się zapowiada. Troszkę nadwyrężyłem budżet, ale jakoś się to później nadrobi. Nie zbankrutujemy od tego, w końcu kimś trzeba grać.

 
*   *   *   *   *
 
Pyk i zleciało mi tutaj pół roku. Nawet nie zdążyłem wynająć mieszkania, cały czas siedzę w hotelu, ale w tej kwestii nie mam na co narzekać. Niestety sytuacja klubu jest dużo gorsza niż mogłem przypuszczać. Podszedłem do tej sprawy zbyt optymistycznie i mam za swoje. Pozycja w lidze okazała się odzwieciedleniem umiejętności zawodników. Przegraliśmy z każdym, kto był chociaż minimalnym faworytem w meczu z nami. Doszedłem do wniosku, że takie wyniki to można osiągać również z juniorami i poprosiłem scoutów o podesłanie raportów na temat najzdolniejszych dzieciaków z ”okolicy”. Plan jest prosty, wykopiemy tylu darmozjadów ilu się da. Skład uzupełni się młodzieżą i jakoś to będzie. Z pewnością zyska na tym budżet, a my raczej nie spadniemy – takiej myśli do siebie nie dopuszczam.

 
Zarząd zachowuje się całkiem spoko, kiedy gazety zaczęły mnie powoli zwlaniać z roboty, to oni zaoferowali mi nową umowę – na trzy lata, plus podwyżka.

 

Grzecznie podziękowałem i powiedziałem, że o tym pogadamy na koniec sezonu. Nie jestem zwolennikiem takich długich kontraktów, poza tym wtedy byliśmy daleko od zapewnienia sobie utrzymania. Akurat znajdowaliśmy się w strefie spadkowej, po porażce z Evertonem, który naszym kosztem wydobył się z 18. pozycji.

 
Ogólnie rzecz biorąc zawiedli wszyscy. Nowy bramkarz coś tam bronił i trudno się do niego przyczepić skoro obrona była dziurawa. Pomocnicy nie wykazali się zbytnią kreatywnością w ataku i niesutępliwością w obronie, skrzydłowi też nie zaszaleli, a napastnicy zmarnowali stanowczo za dużo setek. Końcówka sezonu była tragiczna – niewykorzystany karny Deana, w meczu z WHU prawie przyprawił mnie o zawał serca. Przedostatnie spotkanie sezonu, przegrywamy 1:2, a ten strzela w słupek. Masakra. Ja też nie jestem bez winy, wiele sytuacji mogło się potoczyć inaczej. Spieprzyłem to i owo, zbytnio skupiając się na tym, aby dograc do końca sezonu bez większych problemów i móc rozpocząć nowe rozdanie, za które będę odpowiadał tylko ja.
 
Do samego końca byliśmy w strefie spadkowej. Mecz z Queens Park Rangers, musiałbyć naszym pierwszym zwycięstwem od sześciu spotkań, jeżeli chcieliśmy liczyć na utrzymanie. Na szczęście WBA, które miało 2 punkty wiecej od nas grało na wyjeździe z Chelsea, mającą minimalne szanse na tytuł. Pozostali byli poza naszym zasięgiem. Kibice z pewnością bardzo by się ucieszyli gdybyśmy pozostali w lidze kosztem największych rywali.

 

No i po wszystkim. Po meczu z QPR wszyscy byli bardzo szczęśliwi, tylko nie wiem dlaczego. Udało nam się uratować ligowy byt, ale styl jakoś nie powalał na kolana. Dobrze, że Chelsea pokonała WBA, bo nic by nam nie pomogło. Sam nie wiem jak to będzie, już na drugi dzień łączono moje nazwisko z drużyną, którą dopiero co pokonaliśmy. Jednak prawdziwy hit dopiero się szykował. Manchester United nie spisał się zgodnie z oczekiwaniami i Paul Lambert pożegnał się z pracą na Old Trafford...
 




Zapraszam do wyrażania swojej opinii o tekście poprzez klikanie mocne/słabe oraz w komentarzach. Proszę również o udział w sondzie :)

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

SONDA

To jak będzie z tym Man Utd? Przejść do nich?

Zagłosuj

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.