Artykuły

Pełnokrwisty kogel-mogel #6
Seju 01.06.2010 20:10 4175 czytelników 0 komentarzy
2

Budząc się z rana z ciężką głową postanowiłem nigdy więcej nie tykać alkoholu. W ostatnich latach jedynie dwa razy miałem z nim kontakt i nigdy nie kończyło się to dobrze. Lekkim slalomem przeszedłem po pokoju, by dojść wreszcie do kupy ubrań rzuconej na krzesło. Wciągnąłem je, nie zastanawiając się nad ich świeżością, a następnie opuściłem mieszkanie. Udałem się do sklepu po niezbędne artykuły spożywcze – bułkę, masło, mleko i wodę mineralną. Niczego więcej do życia mi nie było trzeba, zwłaszcza, iż zapas grzybków w occie zakupionych od pewnego nieznajomego nadal był nienaruszony. Po sutym śniadaniu postanowiłem udać się na trening. Warto wspomnieć, iż dla mnie rano zaczyna się około dwunastej godziny. Dwunastej w południe, choć tak naprawdę rano. Kiedyś byłem w stanie wstawać o szóstej, siódmej, by podziwiać piękno natury. Dziś nie ma natury. Nie ma też wstawania.

Stadion był pusty. Trening miał rozpocząć się o trzynastej, a chłopcy nadgorliwością nigdy nie grzeszyli. Dotarli pięć minut przed ustalonym czasem, by następnie przebrać się i wyjść na murawę. Był to pierwszy dzień maja. Po krótkiej rozgrzewce postanowiłem usiąść na murawie i porozmawiać chwilę z graczami, którzy spoczywając po turecku utworzyli półkole. Wytłumaczyłem im to, czego nie zdążyłem w szatni przed ostatnim spotkaniem i choć wynik mnie usatysfakcjonował, to gra już nie do końca. Chłopcy imponowali zaangażowaniem - na pierwszy rzut oka było widać, że to nie ci zawodnicy, którzy za parę milionów potrafiliby przejść do największego klubowego rywala. Gracze z Reczycy grali za drobne. Oprócz piłki często mieli również inne zawody, dlatego skompletowanie całej kadry na treningu graniczyło z cudem. Nie przeszkadzało mi to jednak - wiedziałem, że po awansie wszystko się zmieni. Po awansie, do którego było nam daleko, ale o którym nie mogłem zapomnieć w moich długoterminowych planach.

Następnego dnia musiałem wstać wcześnie rano, by zdążyć na autobus prowadzony przez mojego asystenta. Stary rupieć nie potrafił rozpędzić się do prędkości sześćdziesięciu kilometrów na godzinę, dlatego też każdy, nawet najkrótszy wyjazd, trwał wieki. Po zaparkowaniu przed budynkiem klubowym w Postawach – mieście leżącym dwadzieścia kilometrów od granicy z Litwą, każdy rozszedł się w swoją stronę. Ja zaś udałem się od razu na płytę boiska, by zgodnie z nowo wyrobionym nawykiem sprawdzić jej stan. Część chłopców udała się do szatni, kilku z nich usiadło na trybunie, jeszcze inni umknęli mi tak szybko, że nie zdążyłem się zorientować w ich planach. W końcu po dwudziestu minutach postanowiłem udać się do szatni, ponieważ do pierwszego gwizdka zostało już kilkaset sekund. Podchodząc jednak do uchylonych drzwi zauważyłem, że Denisyuk, nasz kapitan, motywuje drużynę. Postanowiłem więc nie wtrącać się i pozostawić ich samych. Zasiadłem na mokrym krzesełku przeznaczonym dla przyjezdnych trenerów. Stadion w Postawach nie był najwyższych lotów.

Kiedy ujrzałem swoich jedenastu podopiecznych, którzy wręcz wygalopowali z szatni, by zająć swoje miejsce na stadionie, serce zabiło mi dwa razy szybciej. Widziałem tę chęć odnoszenia zwycięstw kontrastującą z ogromną niemocą, którą starali się przełamać. Sędzia zagwizdał po raz pierwszy - rozpoczęli gracze w białych koszulkach i już w trzeciej minucie stworzyli pierwszą groźną sytuację. Zabrakło jednak wykończenia, co uratowało naszego bramkarza. Nic niestety nie pomogło dziesięć minut później. Ivan Khorbin – środkowy pomocnik gospodarzy silnym strzałem z ostrego konta pokonał Lisovskiy’ego. My nie byliśmy jednak dłużni! Po niecałych dziesięciu minutach strzeliliśmy na 1:1, by… ponownie stracić bramkę. Od trzydziestej minuty groźnie napieraliśmy, ale obrona gospodarzy sprawnie rozbijała nasze zapędy co rusz kontratakując. Pod koniec połowy Denisyuk trafił w poprzeczkę… z rzutu rożnego.

Pierwsza odsłona skończyła się rezultatem 2:1 dla gospodarzy. W przerwie mocno nakrzyczałem w szatni. Nie na moich zawodników – krzyczałem motywująco. Takie darcie mordy może przynieść wiele pozytywnych skutków. Nie wiem, czy gospodarze słyszeli sterty obelg lecących pod ich adresem, jednak nie zważałem na to. Piłkarze ponownie wybiegli z szatni umotywowani. Byliśmy w stanie ich pokonać - próbował Strzała, próbował Denisyuk, jednak do siedemdziesiątej minuty nie potrafiliśmy stworzyć groźnej sytuacji. Później parę uderzeń pomocników, które w efekcie nie wpadły do bramki przeciwnika. W końcówce to gospodarze byli częściej przy piłce. Panowali nad grą i nie dali sobie strzelić bramki. Strzelcem jedynego dla nas gola był Yuriy Grischenko, czyli zawodnik zastępujący w tym meczu kontuzjowanego Ruslana Tsernienko. Po spotkaniu dowiedziałem się, że Pavel Lisovskiy skręcił staw kolanowy, przez co opuści przynajmniej cztery spotkania. Była to oczywiście szansa dla Anatoliya Savinskiy’ego. Jedyna i niepowtarzalna szansa.

 

 

Postanowiłem zmodyfikować ustawienie taktyczne. Denisyuk i Gorohovskiy zostali wysunięci do przodu. Andrey Urupin nie spełniał swojej roli w środku pomocy, zaprzepaszczając równocześnie dużą szansę na stałe przebicie do pierwszej jedenastki. Jego miejsce zajął Maxim Kotsur, nazywany często Kocurem. W dodatku uwolniłem nieco stoperów od cofania się pod własną bramkę.

 

 

Na moim celowniku znalazł się ciekawy zawodnik. Alexandr Satchivko, którego nazwałem po prostu "Saczi". Młody pomocnik drużyny FK Mińsk wydawał się być bardzo perspektywiczną inwestycją w przyszłość. Kasetę z nagranym jego spotkaniem otrzymałem od scouta, który tym razem spisał się na medal. Bardzo poważnie rozmyślałem nad kupnem tego zawodnika, jednak nie posiadając pieniędzy mogłem tylko o nim pomarzyć. Zrobiłem sobie małą listę, dzięki której mógłbym wzbogacić klub:

  1. Mecze z lepszymi drużynami. Nie jest to zbyt perspektywiczna opcja, ponieważ przy małej pojemności stadionu nie zdołamy sprzedać stu tysięcy biletów, jednak zawsze coś się uciuła.
  2. Sprzedaż graczy. Chciałem tego uniknąć, ale jeśli trafi się dobra oferta (czyli powyżej zera) za któregoś z moich rezerwowych, to nie zawaham się przed zatwierdzeniem transferu.
  3. Awans. Na pewno awans do wyższej ligi dałby duży zastrzyk gotówki. Wydawało się to jednak nierealne.
  4. Zwycięstwo w pucharze krajowym. Dwa puchary, które na pewno przyniosłyby nam dobre pieniądze to: Kubka Belarusi i Puchar Federacji. Możliwość wzięcia udziału mamy jednak tylko w tym pierwszym, a jego zdobycie nie będzie zbyt łatwe. Postaramy się jednak nie odpuszczać pucharów.
  5. Dobra ręka prezesa. Nikolay niechętnie sięgał do portfela do tej pory, jednak miałem nadzieję, że z czasem uda mi się go udobruchać.

Tak więc na zdobycie pieniędzy były możliwości, jednak żeby je wykorzystać trzeba mieć przede wszystkim szczęście. Byłem ciekaw dalszych losów naszego klubowego budżetu, od którego zależało bardzo, bardzo wiele. Swoją drogą napaliłem się na "Sacziego" jak nigdy na nikogo.

 

 

Kommunalnik Słonim – zespół będący na czternastym, ostatnim miejscu w ligowej tabeli miał być naszym kolejnym przeciwnikiem. Wiedziałem, że jeśli tym razem nie uda się nam odnieść zwycięstwa, zrobi się już całkiem nieciekawie. Chłopcy powoli tracili motywację, czyli to, czym epatowali od pierwszych minut spotkania inaugurującego ligę. Na mecz z Kommunalnikiem zabraknie Antsypova. – taką informację usłyszałem z ust klubowego lekarza, Andreya Kaminskiy’ego. Środkowy obrońca podczas treningu niefortunnie upadł, przez co doznał stłuczenia uda. W miejsce Igora na murawie miał pojawić się Gennady Kashkar. Zawodnik ten rozegrał tylko jeden sparing, lecz zebrał bardzo dobre noty, ponieważ oprócz swojej niezłej gry defensywnej asystował również przy bramce strzelonej przez nasz zespół. Skład miał wyglądać więc następująco: Savinskiy - Kravchenko, Kashkar, Karatai, Khodyko - Kocur - Shubladze - Denisyuk, Gorohovskiy - Grischenko, Strzała. Ustawienie 5K w obronie (cała linia + defensywny pomocnik Kocur) miało chronić dostępu do bramki strzeżonej przez naszego rezerwowego bramkarza. Lisovskiy musiał pauzować jeszcze kilka tygodni, podobnie jak Tsernienko, co otworzyło drzwi do składu dla dotychczasowych rezerwowych. Już w sobotę dziewiątego maja, na stadionie Junost miałem się przekonać, czy są warci pierwszej jedenastki. 
Z piątej kolejki białoruskiej Pierwaja Ligi musieliśmy wyjść zwycięsko. Oczekiwał tego prezes, oczekiwali kibice, zawodnicy również chcieli rozgromić dotychczasowych outsiderów – zespół Kommunalnika.



Na meczu pojawiła się spora, około stuosobowa grupka kibiców w żółtych koszulkach. Poprosiłem więc graczy, by wygrali dla nich, dla tych wiernych fanów, którzy potrafią przemierzyć cały kraj, byleby tylko móc dopingować swój zespół. I zdawało mi się, że moja pogadanka nie poszła na marne. Przez pierwsze dziesięć minut gracze obu drużyn nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji. Później bramkarz przeciwnika popełnił ogromny błąd podczas wyjścia do piłki, jednak Shubladze nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Gracze gospodarzy atakowali. Byłem zdenerwowany, dlatego próbowałem zmobilizować zawodników poprzez głośne okrzyki kierowane w ich stronę. Po dwudziestu pięciu minutach spotkania uspokoiliśmy nieco grę. Pomocnik gospodarzy – Tatarnikov, miał zbyt wiele miejsca i bez trudu radził sobie z naszą defensywą. Oni mają ostatnie miejsce? – pytałem sam siebie przez cały mecz. Albo gracze Kommunalnika wyszli na nasze spotkanie w zupełnie odmienionej szacie, albo my graliśmy tak zatrważająco słabo, bowiem to gospodarze mieli zdecydowaną przewagę. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Kazałem zawodnikom grać szybciej, mniej przewidywalnie. Obrońcy naszych rywali nie należeli do demonów szybkości, ale bardziej do typowych defensorów-rzeźników, czyli dwumetrowych, stukilogramowych mężczyzn koszących wszystko, co napotkają na swojej drodze. Tutaj trzeba było błyskotliwych zagrań, by ich przechytrzyć, a moi gracze próbowali na siłę wepchnąć się w pole karne przeciwnika. Nie skutkowało. Druga połowa była strasznie ciekawa. Od początku atakowaliśmy stwarzając groźne sytuacje, jednak nie potrafiliśmy umieścić piłki w siatce. Po emocjonującym meczu ze Słonimu wywieźliśmy jedynie jeden punkt. Gra moich zawodników była jednak tak satysfakcjonująca, że postanowiłem im szczerze pogratulować.

 

 

W ligowej tabeli znaleźliśmy się na dziewiątym miejscu. Przed nami znalazły się takie drużyny jak: Lida, FK Mińsk, Sławia Mozyrz, Pińsk, Veras, Baranowicze, Spartak Szkłów i obecny lider - Biełkard. W ostatniej kolejce padło kilka interesujących i jednocześnie zaskakujących wyników. Pińsk, czyli zespół znajdujący się dotychczas w dolnej części tabeli, pokonał byłego już lidera – zespół Spartaka Szkłów, a piąta Sławia Mozyrz poległa na wyjeździe przeciwko Połockowi, który znajdował się w okolicy strefy spadkowej. 

Po spotkaniu z Kommunalnikiem mój asystent – Yurit Anufriev, pozytywnie mnie zaskoczył.

- Witam trenerze! – zaczął bardzo przyjaźnie – W ostatnim czasie wpadła mi w ręce garść statystyk przeprowadzonych przez pewien białoruski dziennik, dlatego postanowiłem się tym z panem podzielić – rzekł, podając mi cienką, kolorową gazetkę.
- Chętnie spojrzę – odparłem, spoglądając w ów raport. Było to bardzo ciekawe podsumowanie dotychczas rozegranych spotkań. Postanowiłem przeanalizować je razem z moją prawą ręką.
- Ha, widział pan przemierzone kilometry? – powiedziałem, uśmiechając się do niskiego grubaska. – Denisyuk 10,4 na mecz, Gorohoyskiy niewiele mniej, bo 10,1 – dodałem. – Tyle biegają ci nasi skrzydłowi i niewiele z tego wynika.
- Prawda, prawda. A co z tym Satchivko? Nadal trener chce go ściągnąć? – zapytał.
- Mów mi Johnson – zmieniłem temat, podając mu dłoń. – Wiesz, "Saczi" to świetny gracz, ale FK Mińsk nie odda go za paczkę frytek. Trzeba będzie zorganizować kilka tysięcy. Raz, że transfer będzie kosztował, a dwa, pewnie za podpisanie kontraktu również sobie zażyczy małej kwoty na start. Warto byłoby się jednak z nim skontaktować, by ugadać sprawę i dowiedzieć się, czy w ogóle myśli o przyjściu do Reczycy. 
- Wiesz co? Mógłbym się w sumie tym zająć, zajrzę na kolejny mecz Mińska. Nie będziesz mi miał za złe, że nie pojawię się na naszym ligowcu? – zapytał. 
- Jasne, że nie. Jeśli wywrze na Tobie dobre wrażenie, to porozmawiaj z nim zaraz po spotkaniu. Powiedz, że bardzo na niego liczymy i takie tam... Generalnie, masz mu przedstawić nasz zespół jako Eden - powiedziałem z uśmiechem. – Chyba wiesz o czym mówię. A, no i nie jedź czasem autobusem, Nicki... - zaśmiałem się. Mój kompan na szczęście nie wziął tego żartu do siebie.

Porozmawialiśmy jeszcze przez kilka minut, a następnie rozeszliśmy się w miłej atmosferze. To była w zasadzie pierwsza luźna rozmowa z moim asystentem. Do tej pory uważałem, że jego obecność w klubie jest pomyłką, a pensja, którą otrzymuje mogłaby być zdecydowanie lepiej zagospodarowana. Oswoiłem się z faktem, że ja niczego w klubie nie zmienię, dlatego najlepszym wyjściem było wykorzystanie Nikolaya do spraw, których sam nie mogłem załatwić. Jedną z nich było właśnie obserwowanie zawodników, którzy rozgrywają swoje spotkania ligowe w tym samym terminie co my. Obecność asystenta na naszych meczach nie jest obowiązkowa, a  powiedziałbym wręcz niewskazana - zwykle wyładowuję złość na tym, co mam pod ręką. Dlatego nigdy nie siadałem przy zawodnikach na ławce rezerwowych, a starałem się raczej stać przez cały mecz przy linii bocznej. Tak było po prostu bezpieczniej.

Po raz kolejny zaskoczył mnie klubowy lekarz. I po raz kolejny negatywnie. Alexey Kravchenko – nasz podstawowy obrońca będzie pauzował aż sześć tygodni. Szybko zacząłem się zastanawiać, kogo wstawię w jego miejsce...
 


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

Szukaj nas w sieci

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.