Jeden nie strzela. Drugi kontuzjowany. Trzeci? Zwyczajnie za słaby na potrzeby naszego zespołu. Znalezienie odpowiedniego, a przede wszystkim skutecznego napastnika jest niekiedy naprawdę trudnym zadaniem dla menadżera. Gdy w końcu upatrzymy upragniony cel i z trudem sprowadzimy go do swojego zespołu, okazuje się niewypałem. Albo wręcz przeciwnie - jest jeszcze lepszy, niż oczekiwaliśmy. Tak było w moim przypadku. Rangelo Janga, bo jego sylwetkę mam zamiar przedstawić, to produkt holenderskiej piłki. 19-latek, którego warunki fizyczne jak na napastnika mogą wydawać się idealne: 192 centymetry wzrostu i 80 kilogramów wagi, w momencie rozpoczęcia gry reprezentuje barwy zespołu ze swojej ojczyzny - Willem II Tilburg. Jego kontrakt w holenderskim klubie wygasa 30 czerwca 2012 roku, czyli po upłynięciu pierwszego sezonu w grze. Właśnie wtedy, nie płacąc ani złotówki, tudzież: ani eurocenta, pozyskałem go do Polonii Warszawa. Nie muszę się rozpisywać. Wystarczy, że przedstawię jego osiągnięcia w barwach mojej drużyny. To 73 mecze i 55 zdobytych goli (biorąc pod uwagę wszystkie możliwe rozgrywki: ligę, Puchar Polski, puchary europejskie). Jak na polskie realia - wynik robiący wrażenie, nieprawdaż? Przez ponad dwa lata zawodnik niesamowicie się rozwinął. Ostro w górę poszły u niego atrybuty fizyczne takie jak siła, szybkość, czy wytrzymałość. Rozwinął się też pod względem czysto piłkarskim, poprawiając m.in. cechy ważne u napastnika - opanowanie i wykańczanie akcji. Kilkukrotnie wzrosła też jego wartość. Na początku wyceniany był na nieco ponad pół miliona euro, teraz kosztuje prawie cztery miliony. Nie mam pojęcia, jaki poziom prezentowałby w ligach zagranicznych, ale ze swojego doświadczenia mogę gorąco polecić go do klubów polskich. Nie będziecie żałować!