Z przyjemnością mogę oznajmić, że mój ulubiony komentator Mirosław Trzeciak zyskał właśnie kolejnego geniusza do opiewania podczas meczów Barcelony. Miejmy nadzieję, że między chwaleniem Messiego a chwaleniem Messiego znajdzie chwilkę na zajęcie się następcą „Pużola” i przyszłego kolegi Pique. Panie Mirku, drodzy Rewolucjoniści – Marc Bartra! Jeśli do wyboru ma się Gimnastic Tarragona lub Barcę, to oczywiście jedzie się do… Espanyolu. Z takiego założenia wyszedł również urodzony 15 stycznia 1991 roku Bartra, który po roku spędzonym w mniej popularnym klubie z Barcelony powiedział „Basta y adios”, po czym zrobił manewr Raula i znalazł się w Blaugranie. Od 9 lat harował jak wół, żeby stać się kolejnym wielkim produktem La Masii i oczkiem w głowie p. Trzeciaka. O ile to pierwsze mu się udało, gdyż ma za sobą trzy występy w FCB, to na szacunek Mirosława trzeba sobie zasłużyć. Warto dodać, że przywdział narodowe barwy łącznie 24 razy, w czterech różnych młodzieżówkach. Marc na starcie gry już jest solidnym obrońcą, który z pewnością przydałby się w większości europejskich klubów. Oczywiście jego najmocniejsze strony to krycie, odbiór i gra głową, ale przecież jest Hiszpanem, więc musi być też dobry technicznie. Bartra świetnie umie się ustawić, nie ma też problemów z współpracowaniem z pozostałymi obrońcami i bramkarzem. Możecie być pewni, że przez 90 minut będzie skupiony tylko na dobrej grze i nie odpuści żadnej piłki. Powinien także nadążać za szybkimi napastnikami, ale żeby nie było tak rożowo, koniecznie trzeba wysłać go na siłownię i trening skoczności, inaczej będzie z góry skazany na porażki w pojedynkach główkowych. Z racji tego, że Bartra należy do wielkiej Barcelony, ciężko będzie go z niej wyciągnąć. Jeśli jednak macie sporo pieniążków – bierzcie bez zastanowienia, ponieważ Marc Bartra to jeden z najbardziej przyszłościowych obrońców w tegorocznym Football Managerze. Mirosław Trzeciak gratis.