Nie interesują mnie Igrzyska Olimpijskie, no bo co mnie ma na nich ciekawić? Tenis? Nuda. Gimnastyka artystyczna? Nuuuda. Siatkówka? Nie, dziękuje. Nie jestem kibicem sukcesu. Piłka nożna? Owszem, ale na Olimpiadzie to nie jest najwyższy poziom. Być może z podobnego założenia wyszli Hiszpanie i odpuścili ten turniej, jednak nie oznacza to, że na londyńskich boiskach nie usłyszymy już języka hiszpańskiego. Na igrzyskach wciąż pozostał Meksyk. Zapewne Wam kojarzy się z Javierem Hernandezem, Carlosem Fierro i Erickiem Torresem, ale kraj z Ameryki Północnej, miał w historii kilku ciekawych defensorów. Dobrym przykładem jest Rafael Marquez. Dziś przedstawię Wam zawodnika o podobnej charakterystyce, do byłego gracza Barcelony. Jorge Hernandez urodził się 22 lutego 1988 roku w Guadalajarze. Piłkarską karierę rozpoczynał w Atlasie, a następnie trafił do FC Barcelony. Po powrocie do ojczyzny ponownie został zawodnikiem Atlasu. Sezony Apertura 2009 i Bicentenario 2010 spędził na wypożyczeniu w Morelii, natomiast Aperturę 2010 w drugoligowym Veracruz. Zimą wspomnianych rozgrywek przeniósł się do Atlante. W barwach tego klubu rozegrał dotychczas 17 meczów. Warto też dodać, że 3 razy reprezentował swój kraj. Meksykanin jest agresywny, waleczny, opanowany, skoncentrowany, zdeterminowany, błyskotliwy i pracowity. Dobrze się ustawia i przewiduje akcję przeciwników, do tego podejmuje niezłe decyzję. Jest silny, sprawny i wytrzymały, a potrafi też utrzymywać równowagę i współpracować z kolegami z zespołu. Jak przypadło na solidnego defensywnego pomocnika, zawodnik Atlante świetnie kryje i odbiera piłkę. Hernandez wygląda bardzo ciekawie i jeżeli prowadzicie klub średniej klasy na pewno warto mu się bliżej przyjrzeć. Cena nie powinna być zbyt wysoka, ale może być problem z pozwoleniem o pracę.