Poszukiwanie bramkostrzelnego napastnika, najlepiej młodego i taniego to zawsze trudny wybór dla każdego wirtualnego menedżera. Najgorzej mają Ci w średnich klubach, gdzie brak takiego snajpera lub transferowy niewypał może mieć bardzo poważne konsekwencje. Aż strach pomyśleć… brak awansu, europejskich pucharów czy relegacja? Prezes i kibice nie wiedzą, co to współczucie. Ale ja okażę dziś serce i zaprezentuję słoweńskiego Lewandowskiego! Etien Velikonja urodził się 26 grudnia roku 1988 w Szempeter nieopodal Goricy. Ma już za sobą nawet jeden występ w reprezentacji swojego kraju, ale nie udało mu się sforsować żelaznej i twardej jak skała defensywy San Marino. Od czasu do czasu w FM-ie pojawia się młody, zdolny i stosunkowo tani napastnik, który potrafi się rozstrzelać w niemal każdej lidze. W ostatnim czasie researcherzy rozpieszczają w ten sposób mniejsze kraje. Był Cani, Lewandowski, teraz czas na kolejny akcent bałkański. Etek jest szybki, zwinny, zdeterminowany i pracowity. Nie jest mu obce strzelanie bramek, co udowadnia wysokimi atrybutami wykańczania akcji, opanowania oraz koncentracji. Na pewno nigdy nie będzie strzelał bramek głową jak Koller czy Messi, po prostu nie ma do tego ani warunków fizycznych ani skoczności i równowagi. Nie nadaje się również na wykonawcę stałych fragmentów gry. Ale za to jest idealny do gry w ataku. On nie tylko potrafi strzelać seriami, ale i pracować na bramki zespołu. Na jego transfer trzeba wyłożyć raptem 0,5 mln euro. Wyrasta na jednego z najlepszych napastników świata. Wiem, co mówię, byłem świadkiem, kiedy w Premiership łupał po 20 bramek w sezonie. A ówcześnie podobną ilością zapewnił awans do angielskiej elity Southampton. Warto się nim zainteresować, nawet grając Saint-Etienne.