Wiwat Las Vegas, sushi i kostka Rubika. Precz z bigosem, karpiem, barszczem i pierogami. Czas na odnowę, przebaczenie i świeże skarpetki. Jorge Quiros urodził się 7 maja 1986 roku w miejscu nieznanym. Jest Kostarykańczykiem i dobrze mu z tym. Nie wiadomo co robił w dzieciństwie, jakiego klubu jest wychowankiem i gdzie kupuje pończoszki. Wiemy za to, że gra z boku, mierzy 172 centymetry, waży 66 kilogramów i ma losowe atrybuty. Malutki i sprytniutki jest. Coś a la Roberto Carlos, ale bez atomowego strzału. U mnie Quiros prezentuje się nad wyraz interesująco. Jest sprawny, szybki i pracowity. Dysponuje genialną techniką, dobrze kryje, odbiera, podaje i dośrodkowuje. Doskonale radzi sobie na pozycjach prawego obrońcy i prawego wysuniętego obrońcy. Jest dobry zarówno w destrukcji, jak i ofensywie. Od czasu do czasu lubi popędzić prawym skrzydłem. Wiem co mówię, mam go u siebie i jestem bardzo zadowolony. Jorge to idealna opcja dla biednych, skromnych, niezależnych i sprawnych inaczej. Bez problemu podpiszecie z nim kontrakt. Nawet jeśli prowadzicie klub z tandetnej jak silikonowe cycki polskiej Ekstraklasy. Kostarykańczyk powinien poradzić sobie także w średniej klasy klubach z Bundesligi czy innej drewnianej ligi (pozdrowienia dla miłośników Serie A). Powoli tracę wenę, to chyba przez te grzybki w occie popite sokiem jabłkowym. To nie jest najrozsądniejsza mieszanka. Profil zawodnika został opracowany w oparciu o bazę danych z łatki 9.2.0 .