- Hej, Dariusz co robisz? - Rzeźbię w brązie. - Ha, ha, zawsze uwielbiałem twoje czarne poczucie humoru. - Ale ja nie żartuję. Aktualnie przebywam w miejscu, gdzie nawet król chodzi piechotą. Dobra, dosyć tego. Starałem się być śmieszny, oryginalny i wyjątkowy, ale jak widzę nic z tego nie wyszło. Bądźmy szczerzy Panowie i Panie, ten wstęp był po prostu żenujący. Mam nadzieję, że w tej chwili przeszła Wam przez głowę myśl: nieprawda, ten gość jest naprawdę zabawny. Jeśli jednak tak nie pomyśleliście, to się nie obrażam. No dobra, obrażę się, strzelę focha i w ogóle. Mimo wszystko nalegam abyśmy powrócili do meritum (mądre słowo) tegoż opisu. Zajmijmy się tym cudnym zjawiskiem o dwuczłonowej nazwie Alvaro Cevallos. Konia z rzędem temu, kto przyniesie mi karpiel świeżych malin. Wywodzący się z klubu Imbabura SC Alvaro jest młody, ale atrybutów, którymi dysponuje nie powstydziliby się skrzydłowi klubów ze środka tabel Primera Division. Spójrzcie na te dośrodkowania, podania, szybkość, technikę i całą resztę. Owszem, wszystko czym dysponuje generuje się losowo, ale co z tego. Już na starcie Cevallos jest reprezentantem młodzieżówki Ekwadoru. Kosztował mnie zaledwie 40 tysięcy euro, a zarabia mniej niż wynoszą alimenty płacone przez mojego ojca vel starego podrywacza. Czego chcieć więcej? Jak patrzę na atrybuty Alvaro ciśnie mi się na usta stwierdzenie: niemożliwe kurka wodna, dajcie mi krople żołądkowe. Nie wiem jak spisuje się w kolejnych sezonach, bo dopiero zacząłem karierę Zagłębiem Lubin, ale jestem pewien, że niebawem zobaczę tego drania w Realu Madryt, Chelsea, Barcelonie czy w innym bogatym klubie. Jak widać Ekwadorczyk spokojnie przejdzie do polskiej ligi, a i czołówką zaplecza Ekstraklasy nie pogardzi. Rodacy szable w dłoń i do boju! Nie zwlekajcie ani chwili, bo taka okazja może się już nie trafić. Bo ty jesteś plejbojem i wszystkie będą twoje, jesteś plejbojem szaririririra Profil zawodnika został opracowany w oparciu o bazę danych z łatki 9.3.0 .