Wygląda na to, że debiutancki sezon dla podopiecznych Mariusza Grefkowicza będzie wyśmienity, bowiem jego drużyna na półmetku zajmuje świetne czwarte miejsce. Pewny awans do drugiej ligi dają dwie pierwsze pozycje, jednak Woking nadal ma na nie szanse, gdyż traci tylko kilka punktów do rywali.

"Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu, czwarte miejsce to naprawdę świetna lokata. Przed sezonem każdy chciał żebyśmy zagrali o utrzymanie, jednak my chcemy awansować. Nasz cel jest prosty - awansować co rok, aż do pierwszej ligi" - powiedział Grefkowicz.

W przeciągu ostatnich siedmiu spotkań Woking pokazało dość dobrą grę, z wyjątkiem jednego spotkania.

Podopieczni Grefkowicza wygrywali m.in z - Sheff Wend 3-2 (Leroy, Smith, Gadsby), Brentofordem 8-2 (6x Marsh, Gadsby, Smith), Bradfordem 4-1 (2x Marsh, Gadsby, Leroy) oraz z Cheltenhamem 3-2 (2x Marsh, Gadsby).

Dwa remisy Woking zaliczyło z - Świętymi 2-2 (Lotinac, Gadsby) oraz z Crystal Palace 3-3 (2x Gadsby, Smith).

W tych spotkaniach Woking prezentowało się świetnie, jednak całą pracę psuje jeden mecz, w którym to podopieczni polskiego menadżera przegrali aż 6-1. Katem okazał się Exeter, który to bawił się z Wokingiem. Bramkę honorową zdobył Marsh.

"Porażka z Exeterem strasznie mnie załamała. Jeszcze nigdy w karierze tak wysoko nie przegrałem. Jednak muszę przyznać, że rywale zasłużyli na taki wynik. Ta porażka 6-1 na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Mam nadzieję, że juz nigdy w mojej trenerskiej karierze nie będę musiał czegoś takiego przeżywać" - dodał polski menadżer.

Woking w trzeciej rundzie Pucharu Anglii!

Dość niespodziewanie podopieczni polskiego menadżera zagrają w trzeciej rundzie PA! W pierwszej turze spotkań przyszło im grać z Kidderminster, wygrali 4-1. Hattrickiem popisał się Gadsby, a ostatnie trafienie dołożył Marsh.

W drugiej rundzie zespół Polaka grał z Rotherhamem na wyjeździe. Po dość emocjonującym meczu Woking wygrało 3-1, a gole zdobywali - Smith, Marsh oraz jedno trafienie samobójcze.

W trzeciej rundzie ekipa Grefkowicza zagra z Birminghamem na własnym stadionie. Tym razem już nikt nie wierzy w cud.