Rok  2020 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie, ziemi i w telewizji zwiastowały jakoweś dziwne wydarzenia. Latem, kometa przeleciała nad miastem 
Dąb w Wielkopolsce, i zatrzymała się przez chwilę nad posiadłością samego 
Adama Slowa, magnata prasowego i właściciela najważniejszych polskich mediów. Nikt nie wiedział, jak znak ten rozumieć, ale też nikt się zbytnio tym nie przejmował. Sam Slow twierdził, nie tracąc przy tym dobrego humoru, że to dobry omen przed posiedzeniem zarządu największego koncernu medialnego w kraju, czyli osławionej R.E.V.O.L.T.Y. Posiedzenie to, jak co roku, budziło ogromne zainteresowanie. Jak zwykle w najlepszym poznańskim hotelu, jak zwykle efektownie, i jak zwykle w swoim elitarnym gronie, zebrała się grupa ludzi naprawdę trzymających władzę…                                                       
 *- Otwieram posiedzenie zarządu-prezes Adam Slow odłożył na chwilę 3 dzwoniące ciągle telefony multikomórkowe, i przemówił do uczestników spotkania.
- Eeee tam, nudzisz Slow - jak zwykle pierwszy zamarudził człowiek, nazywany przez niektórych (choć fakt, że tylko po cichu i ze strachem w oczach) szarą eminencją R.E.V.O.L.T.Y a przez innych tyranem,  sam sławny 
PgR. Był on postrachem leniwych pracowników, a zwłaszcza studentek, odbywających w redakcjach praktyki dziennikarskie.
- No, właśnie miałem to samo zaniusować- zaśmiał się głośno kolejny z wielkich, 
Ferdi Kruger, człowiek-legenda, na którym wzorowały się całe zastępy zapowiadaczy pogody i prowadzących koncerty życzeń.
- Ale ty już dawno nie niusujesz, drogi Ferdi - przebudził się na chwile ze słodkiej drzemki 
Mer-69, niegdyś czołowy rewolucjonista, a obecnie odpowiedzialny za kontakty z zagranicą.
- No właśnie!!! - z wyrzutem w oczach popatrzył na Ferdiego, bawiący się swym przenośnym megalaptopem ,kolejny z twórców R.E.V.O.L.T.Y, znany szerokim kręgom wielbicieli jako 
Daewoo.
- Popatrzcie na mnie - kontynuował Daewoo. Tylko 15 lat nauki i opanowałem C++, a nawet Pascala!!! - dokończył dumnie, i wrócił do komputera.
- Panowie, panowie, nie róbmy szopki - głośno zaprotestował prawnik koncernu, postrach sal sądowych i nieprzychylnych dziennikarzy,  
Baltazar Kosiash!. Zebraliśmy się tutaj, aby podsumować zyski, i ustalić plan działania, a nie gadać o głupotach - ciągnął nieubłaganie Kosiash!.
- W porzo - Slow był dziś w doskonałym nastroju. Zyski wzrosły o 20%, rząd mamy w kieszeni, a nawet sam prezydent, 
Andrzej Peller, je nam z ręki. Zresztą, wpłaciliśmy pewną kwotę na konto jego partii Autoochrona - tu Slow figlarnie puścił oko do słuchających go kolegów.
- A więc, jeśli tak - rozluźnił się Kosiash!- to możemy się w końcu zająć tym, co najważniejsze, nieprawdaż??- zapytał retorycznie.
Wszyscy obecni na sali z zadowoleniem pokiwali głowami. Zaczynało się to, co najprzyjemniejsze w takich spotkaniach, czyli część nieoficjalna. Każdy z członków zarządu wyciągnął przenośny komputer, a do tego płyty CD ( zupełnie już niespotykane w tych czasach). Każda z płytek miała nadruk: Championship Manager. Poważni biznesmeni i działacze zrzucili dobrze skrojone garnitury, rozpięli krawaty, i zaczęli grać. To było silniejsze od nich. To była przecież gra, od której wszystko się zaczęło. To była przecież najważniejsza dla nich rzecz -Championship Manager…
   Część I - Andrzej Poniedziałek 
   Część II - Don Antonio Papuga 
   Część III - Polski Związek Piłki Nienormalnej 
   Część IV - Wyziew Łódź 
   Część V -
Tomasz Hamto 
   Część VI - Dywizja Warszawa 
   Część VII - Lokomotywka Poznań 
   Część VIII - Przerwa Zimowa 
													
							 
		
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ