Talentów można szukać wszędzie - w Tajlandii, Mongolii, Dżibuti, na Madagaskarze czy Wyspach Cooka. Ale to takie oklepane i przewidywalne. Na szczęście piłkarskie objawienia trafiają się też w innych krajach - np. w Argentynie. Kto by się spodziewał, nie? Po tym przewrotnym wstępie chciałbym zaprezentować wam nie byle jakiego gracza. Swoje zainteresowanie nim przejawiały już takie firmy jak Juventus, Milan czy Manchester United. Rogelio Funes Mori, bo o nim mowa, jest dość nietypowym przykładem argentyńskiego piłkarza, a to przez to, że pierwsze futbolowe szlify zdobywał nie w ojczyźnie, a w Stanach Zjednoczonych. Tam zasilał szeregi juniorów zespołu FC Dallas aby w 2008 roku wrócić do ojczyzny i zacząć reprezentować barwy River Plate. Rogelio jest napastnikiem, chociaż ze statystyk można wywnioskować, że do wybitności wiele mu brakuje. Na korzyść Argentyńczyka przemawiają jego atrybuty determinacji i pracowitości - można liczyć, że będzie się elegancko rozwijał. Poza tym jest waleczny, umiejętnie współpracuje z innymi zawodnikami, a do tego nieźle gra bez piłki. Dobrze radzi sobie także z grą z klepki i zagraniami głową, niestety dość niskie atrybuty wykańczania akcji i opanowania sprawiają, że może mieć problemy z wykańczaniem wielu akcji. Fizycznie Rogelio nie wygląda ani zachwycająco, ani bardzo źle - jest po prostu solidnie przygotowany. Mori jest na tyle utalentowanym zawodnikiem, że wypada poświęcić mu chociaż chwilę - nie oczekuj od niego wirtuozerii, to nie ta klasa co Aguero. Z czasem ma szansę stać się piłkarzem naprawdę dobrym, ale tylko pod warunkiem, że zostanie otoczony odpowiednią opieką.