I kolejna trafność! I kolejna sprawdzalność! Pamiętacie może mój opis Sime Vrsaljko? Już wtedy okazało się, że researcher Dinamo Zagrzeb jest po prostu nieobiektywny, bo połowa składu mistrza Chorwacji miała strasznie wysokie PA. Gdyby u nas pojawił się taki ktoś i zaczęlibyśmy grać tym klubem - zwycięstwo w Lidze Mistrzów gwarantowane. Niestety, Prva HNL to liga słaba, więc nic dziwnego, że tacy wirtuozi jak Badelj, Mandzukic czy Tomecak prędzej czy później wyjadą gdzieś na zachód. Na szczęście dla fanów Dinama, z pomocą przychodzi im ich ulubiony pan, wynajdując kolejnego cudownego dzieciaka. Mateo Kovacic, oklaski! Urodzony tylko pięć miesięcy wcześniej ode mnie Mateo przyszedł na świat w Linzu, dzięki czemu ma obywatelstwo austriackie, a do tego jest prawdziwym poliglotą, bo nie obce mu języki bałkańskie - serbski, słoweński i bośniacki. Już w wieku 16 lat wirtualny trener kadry U-21 postanowił go tam umieścić, może to dlatego, że Kovacic zagrał już 14 razy w reprezentacji U-17. Skoro jest tak dobry, to sprawdźmy, co potrafi. Będą z niego wirtualni ludzie. Świetna jak na 16-latka technika, wspaniały drybling, nie ma co narzekać na błyskotliwość i kreatywność. Tylko trochę miętki ten Mateo... Jak przyjdzie mu się zmierzyć z defensywnymi pomocnikami pokroju Annana czy Busquetsa, to nie przejdzie, chyba, że weźmie ich na szybkość. Cóż, po tym festiwalu superlatyw przyszedł czas na złe wieści. Kovacic nie przejdzie do Polski... Nawet nie chciał rozmawiać z Lechem, Wisłą i Legią, tak więc trzeba obejść się smakiem. A szkoda, bo można go ściągnąć już na początku gry za śmieszny jak na jego umiejętności milion euro. Tak więc jeśli Mateo wyrazi chęć przejścia do waszego klubu, to go bierzcie, bo inaczej zrobi to ktoś inny!