Lata mijają, a zestawienie przymiotnika "angielski" z rzeczownikiem "bramkarz" coraz bardziej staje się czymś komicznym, aniżeli poważnym. Aż strach wymieniać nazwiska tych wszystkich patyczaków, którzy usiłowali wywalczyć sobie miejsce w reprezentacji kraju, który jest przecież kolebką futbolu. Aktualnie znalazł się jeden chłopak, który wygląda na w miarę ogarniętego i nie da sobie strzelać piłek pod brzuchem, między rękami i samobójczych pod nogami. Chociaż tak samo wydawało się za każdym razem, więc... czas pokaże. Teraz jednak pragnę zaprezentować Wam młodzieńca, który w wirtualnym świecie powołania doczeka się z całą pewnością. Z takim potencjałem, Jack Butland już może zacierać ręce i szykować się na mecze "Synów Albionu". Urodził się 10 marca 1993 roku w nadmorskim mieście Clevedon. Najbliżej do wielkiej piłki było mu w Birmingham, dlatego skończywszy jakże poważny w Anglii wiek lat szesnastu, zapisał się do juniorów tamtejszego klubu sportowego. Od tamtej pory Blues mogą mówić o prawdziwym szczęści - Jack zapowiada się bowiem znakomicie i być może już za parę lat zacznie pukać do drzwi reprezentacyjnej kariery. Na starcie gry Butland wygląda dość oszczędnie. Niezły refleks, gra 1 na 1 i w powietrzu, solidne warunki fizyczne - tym może pochwalić się już teraz. Innych umiejętności musi nauczyć się z wiekiem, jednak będzie mu o tyle łatwiej, że reasecher nie poskąpił mu w tym roku potencjału. Jak na być może jedyną nadzieję angielskiej piłki, cena Jacka nie powala na kolana. Oficjalnie wart jest 700 tysięcy euro, choć z całą pewnością klub Premier League tanio skór..., to znaczy bramkarza nie sprzeda. Zachęcam jednak do wykazania się chojnością i podjęcia decyzji o jego zakupie - warto, bo możecie zyskać reprezentacyjnego golkipera na długie lata.