Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Everton FC

Premier League

Anglia, 2015/2016

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1269 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

- Lorenzo De Silvestri coraz częściej spogląda w kierunku swoich walizek. Przypomnijmy bowiem, że Włoch jest tylko wypożyczony z Fenerbahce i wydaje się, że Rygiel mimo znakomitej dyspozycji prawego obrońcy Evertonu nie zamierza go wykupić. Czyżby Polak miał w planach ściągnięcie jakiejś Wunderwaffe? Oby tylko okazała się lepsza od tej niemieckiej.

- Podobne problemy dręczą trzydziestoletniego Spectora, któremu w czerwcu kończy się kontrakt. Jednak Rygiel zapowiada, że Amerykanin może liczyć na przedłużenie umowy – o ile będzie prezentował „akceptowalną” formę. Ale co to znaczy akceptowalną? Ma grać na 9.0 i co mecz zaliczać hattricki? Panie Polak, nie wolno tak zaostrzać kryteriów oceniania, to jest w statucie klubu!

- W kuluarach mówi się o tajemniczych planach pewnego architekta... Zakłada się, że niedługo ogłoszony zostanie przetarg na... nowy stadion! Prezes Kenwright nie ukrywa, że marzy mu się stadion na miarę Old Trafford. Tylko jak to było w reklamie Lotto? Wszystko zaczyna się od marzeń? A tak, na marzeniach również się kończy. Kasa, Billu, kasa.

- „Straciliśmy” klub filialny. Rygiel uznał współpracę z irlandzkim Cork City za totalnie bezcelową i stwierdził, że płacenie 200 tysięcy funtów za samo bycie jest głupotą. Czy za tym rozwiązaniem umowy pójdzie zawarcie nowej? Marzy nam się jakaś filia w Japonii... Może i Beckhama nie mamy, ale coś tam zawsze wpadnie.

- Rosjanie nie przestają wydawać! Korzystając z tego, że okno transferowe trwa tam aż do końca marca, przeprowadzają oni transfery praktycznie hurtowo. Teraz Spartak Moskwa postanowił się uaktywnić i wyłożył aż 12 milionów elżbietek na Angela, byłego piłkarza... a jakżeby inaczej – Manchesteru United. Hiszpan został ściągnięty na Old Trafford jeszcze przez Rygla, a Avram Grant uznał go za kompletnie nieprzydatnego. Błąd panie Grant, wielbłąd można rzec.

- W Lyonie bunt. Aż ośmiu zawodników, w tym Ionut Cimpean czy Mathieu Bodmer żądają natychmiastowego... zwolnienia z klubu. Dość już mają przesiadywania na dość niewygodnych krzesełkach stadionu OL Land i chcą z powrotem zacząć grać na wysokim(jak na ich możliwości) poziomie. Aulas zbył dość stanowczo buntowników jednocześnie zapewniając, że odejdą z końcem ich kontraktów. Chyba najbardziej współczujemy Tomowi Hiariejowi, któremu umowa wygasa z początkiem lipca... 2019 roku. Cierpliwość też cnota.

- Joe Hart wreszcie chce zreaktywować swoją karierę i wyłożył na biurko Khaldoona Al-Muhbaraka pisemną prośbę o rozwiązanie jego umowy. „A figa”, miał podobno odpowiedzieć szejk, który ze swoimi gazyliardami funtów może spokojnie utrzymywać Harta. W kolejce jednak już ustawiają się takie tuzy światowego futbolu jak Middlesbrough czy Hull. Niewykluczone jednak, że po niedoszłego numero uno w bramce Dumy Albionu zgłosi się również Everton. Pożyjemy, zobaczymy.

- Przypominamy, że trwa akcja Niecodziennika „Kupmy sobie klub!”. Bierzcie komórki, dzwońcie do babć, wujków, cioć, choć głównie do babć, niech wspierają (Nie)codziennik! W końcu nie trzeba już kupować krzyży. Brakuje nam tylko... 99.999.950 milionów funtów. Za wpłatę dziękuję sam sobie.

- Otwieramy coodcinkową rubrykę o nazwie „Z działu plotek, ploteczek i głupich wiadomości”. Będzie zajmowała stałe miejsce w Wieściach ze Świata. Pierwsza z nich – Tottenham kupuje. Tak, tak. To nie żarty, o nie nie. Szesnastoletni Alan Donnelan z irlandzkiego St. Patrick’s Athletic jest podobno celem Spurs. Kosztuje ledwie 75 tysięcy więc nie za bardzo obciąży nasze konto, gdy już będziemy właścicielami klubu z Londynu.

 

Liga Europejska, 1/8 finału, mecz drugi.

Po tygodniu role się odwróciły i tym razem Everton przyjechał do Paryża żeby zmierzyć się z PSG. Załadowali do samolotu bramkową zaliczkę z Goodison Park, która jest niezbyt komfortowa w kontekście rewanżu na Parc Des Princes. Rygiel na przedmeczowej konferencji zapowiedział frontalny atak, bo lepiej zagrać hurraofensywnie, a i tak strzelić więcej niż stracić, niż ustawić parking dla autobusów jak Rangersi w słynnym meczu z United, bo zawsze ta bramka może gdzieś wpaść. W związku z tym na pokład samolotu do Paryża wsiadło tylko pięciu obrońców drużyny The Toffees. Kto poza nimi?

Bukmacherzy obstawiali zdecydowane zwycięstwo Evertonu. W pewnym momencie ilość takich zakładów okazała się na tyle duża, że zaniechano przyjmowania kolejnych! Czy zatem kibice i bukowie przewidzieli przyszłość? Rygiel z uśmiechem na ustach skwitował te pogłoski i powiedział „Założę się, że jak ja bym postawił, to byśmy przegrali. Proszę nie wierzyć w to całe obstawianie, to tylko niepotrzebnie zwiększa presję na moich piłkarzach.” Niestety dla wszystkich ryzykujących swoje pieniądze na zakładach, w ślad za drużyną z Liverpoolu przyjechała zmora Rygla – deszcz.

Nie przeszkodziło to jednak kibicom w dość licznym stawieniu się w Parku Książąt. Wszyscy, no, prawie wszyscy (grupa fanów Evertonu liczyła może 1000 osób) chcieli ujrzeć bramkę, lub też kilka, które dawały by awans do ćwierćfinału drużynie gospodarzy. Jednak gracze Evertonu postanowili za wszelką cenę udowodnić, że jest dość znaczna różnica między chcieć a móc. Już w 7 minucie dwumecz mógł się zakończyć, ale najpierw Bilyaletdinov z 7 metrów, mając przed sobą prawie pustą bramkę trafił prosto w bramkarza, a tuż po tym niezwykle zmotywowany De Silvestri uderzył w poprzeczkę i Valverde wciąż pozostawał niepokonany. Minutę później Rosjanin próbował naprawić swój błąd, ale jego uderzenie z 30 metrów zamiast w bramkę, trafiło w jednego z kibiców, który wziął piłkę dla siebie. W 11 minucie bohaterem we własnym meczu pragnął zostać sędzia Rosetti, który w mgnieniu oka wyjął żółtą kartkę i ukarał nią Clementa i Thompsona, więc w kartkach już było po 1. Gdy mecz dochodził do połowy pierwszej połowy Huddlestone spróbował uderzyć z dystansu, jednak i tym razem nie udało się pokonać bramkarza. Ogólnie przyjętą przez Rygla taktyką najprawdopodobniej były strzały z dalszej odległości, gdyż raz po raz piłka śmigała koło bramki Valverde. W 26 minucie PSG objęło prowadzenie, ale w kartkach, bo kolejnego „żółtka” zobaczył Sebastien Corchia. Okazało się, że Rygiel wciąż ma to „coś”, ponieważ po raz kolejny jego plan taktyczny wypalił. Imiennik Polaka – Johnson, w 32 minucie huknął jak z armaty i wreszcie piłka zatrzepotała w siatce. W dwumeczu 3-1 dla Toffees. PSG chyba pomyliło wyniki, bo zamiast nabijać bramki na tablicy, zmuszało Rosettiego do wpisywania kolejnych nazwisk do protokołu. Na 10 minut przed przerwą kolejnym ukaranym został Chantome. Tuż przed przerwą losy pojedynku mogły zostać rozstrzygnięte, ale Huddlestone pomylił się dosyć nieznacznie i cały czas utrzymywał się wynik 1-0 i 3-1. W drugiej połowie do ataków rzucili się gospodarze i tylko czujny Lung ratował skórę Evertonu. Był to wyraźny znak – PSG nie zamierzało się poddawać! Po godzinie gry po raz kolejny mogło być „game over”, ale wprowadzony w przerwie Wague w ostatniej chwili powstrzymał Muniaina przed zdobyciem bramki, dzięki czemu PSG teoretycznie wciąż pozostawało w grze. W razie, gdyby brakowało Francuzom goli, luki wypełniały kolejne kartki. W 63 minucie okazję do obejrzenia z bliska żółtego kartonika miał Benalouane. Do zakończenia meczu pozostawało 25 minut, co Rygiel przyjął za moment do powolnego wycofywania sił. Z boiska zszedł Thompson i Everton z 3-6-1 przeszedł w 4-4-2. I jak często w takich przypadkach bywa, efekt był wręcz odwrotny. Zaczęło się od świeżego Jarvisa, który podał do Muniaina a ten idealnie wyłożył piłkę do Bilyaletdinova, który wpakował ją do siatki kończąc rywalizację w tym pojedynku. Okazję miał jeszcze Johnson, jednak uznał, że bramka z pierwszej połowy w zupełności mu wystarczy i nie trafił do siatki. Niestety dla PSG nie wspomniał nic o asystowaniu i w 82 minucie podał do Hazarda, któremu nie pozostało nic innego jak dopełnienie formalności. Gospodarze nie podnieśli się po tym ciosie i po chwili mecz się zakończył.

Liczba meczu13100 – tyle metrów przebiegł w tym meczu Lorenzo De Silvestri.

Zobaczmy, jak ułożyły się pozostałe spotkania Ligi Europejskiej.

Co tu dużo mówić, sensacji nie ma, ale też jest fajnie. Jedynym zaskakującym (ale czy aby na pewno?) wynikiem jest zwycięstwo Dynama Kijów nad Villarrealem. Poza tym wszystkie spotkania ułożyły się dość przewidywalnie, emocje zaczną się dopiero w ćwierćfinale.

 

 

W następnym (Nie)codzienniku:

- mecz Everton – Wolves,

- wyniki Premiership,

- kolejne wieści ze świata sportu,

- zapowiedziany wywiad (przepraszamy za jego brak w tym odcinku!).

PS. NIECODZIENNIKOWA SONDA!  Od tego numeru pytamy Was o zdanie w mniej lub bardziej poważnych sprawach. Głosujcie!

 

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

SONDA

Krzyż sprzed pałacu?

Zagłosuj

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.