Informacje o blogu

Nothing is something worth doing.

Metalist Charków

Prem'yer Liha

Ukraina, 2008/2009

Ten manifest użytkownika hera przeczytało już 716 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Tytułem wstępu: zdecydowałem, że taktyka i sparingi będą w kolejnym odcinku.









27 lat ...

Tyle czekałem na szansę od życia. To długo. Co rano zadaje sobie cholernie trudne pytanie: czy zdołam ją wykorzystać ? Nie wiem ... Mam taką nadzieję. Ale nadzieja to za mało.

Kiedy kilkanaście dni temu siedziałem w pociągu jadąc na Ukrainę gotowy na wszystko rozmyślałem o tym, że być może przegrałem życie. Wiedziałem, że ten kraj to moja jedyna szansa. Choć "szansa" to za dużo powiedziane. Lepiej pasuje desperackie "ostatnia deska ratunku" albo "ostatnia nadzieja". Pieprzona nadzieja. Ostatnio ciągle nią żyje. To smutne. Byłem bliski załamania. Ciężko się do tego przyznać, ale to prawda. Nie dostałem od życia nic. Ciężko pracowałem, żeby w końcu mieć to "coś". Ale tak nie było. Męczyłem się 20 lat będąc pieprzonym scoutem. Marna robota za marne grosze. Z czegoś trzeba było żyć. Byłem pozbawiony jakiegokolwiek życia towarzyskiego. Nie miałem dziewczyny, żony - nie miałem nikogo. Rodzina pewnie zapomniała jak wyglądam. Podjąłem decyzję o wyjeździe na Ukrainę. Najważniejszą i chyba najlepszą decyzję w moim życiu.


Dzisiaj o 12:00 miała odbyć się moja prezentacja jako nowego trenera. Miałem zostać przedstawiony piłkarzom i dziennikarzom, a także całemu zarządowi.

Rano wyprowadziłem się z motelu w Ługańsku, za co musiałem dodatkowo zapłacić jako, że rezygnuję z 3 tygodniowej rezerwacji. Wynająłem małe, bardzo skromne mieszkanie w Charkowie. O 8 rano byłem już na miejscu, odebrałem klucze i zacząłem rozkładać swoje graty. Nie było tego dużo, wszak nie miałem wiele ciuchów. 2 walizki i 3 kartonowe pudła. Mało jak na 27 lat pracy w tym sporcie ... O 10 byłem już gotowy do wyjścia. Założyłem swój najlepszy garnitur, kilka razy wypastowane buty i stylowy krawat. Z mieszkania do klubu miałem około 30 min drogi samochodem. Nie posiadałem samochodu. Byłem zmuszony zadzwonić po taksówkę. Zanim przyjechała była już prawie 11. Wolałem wyjechać wcześniej żeby się nie spóźnić w pierwszym dniu pracy. Na mieście natrafiliśmy na korki. Cały czas poganiałem taksówkarza, który miał mnie dość po pierwszych 5 minutach jazdy. Nie obchodziło mnie to. W końcu skręcamy w ulicę Plechanowską. Moim oczom ukazuje się piękny 30 000 tysięczny stadion Metalistu. Przed nim kręciło się sporo ludzi, przede wszystkim sporo fotografów. Pomyślałem, że się ośmieszę wysiadając z taksówki. Poprosiłem kierowcę aby wysadził mnie za rogiem. Nie obyło się bez targowania, ale ostatecznie zapłaciłem mu tyle ile chciał. Serce waliło mi jak szalone. Powoli szedłem w kierunku stadionu. Zastanawiałem się czy ci wszyscy fotografowie wiedzą w ogóle jak wyglądam - jak wygląda nowy trener Metalistu Charków ? Po drodze minąłem chłopaka zachęcającego do kupna lokalnego dziennika. Wziąłem jeden. Na pierwszej stronie zauważyłem wielki czarny napis: "Prezes Metalistu oszalał! Zatrudnił kompletnego amatora z Polski! Skandal!" . Nie potrzebowałem więcej czytać. Wyrzuciłem gazetę do kosza. Starałem się tym nie przejmować. Wmawiałem sobie, że udowodnię wszystkim swoją przydatność dla klubu poprzez wyniki zespołu. Próbowałem podnieść się na duchu przed spotkaniem z dziennikarzami. Wiedziałem, że z zawodnikami i sztabem szkoleniowym pójdzie łatwo. Co innego z tymi lokalnymi hienami. Na pewno zadadzą mi masę trudnych pytań, na które sam nie będę znał odpowiedzi. Będę zmuszony mówić oględnie, bez żadnych konkretów. Zbliżałem się do wejścia na stadion. Tak jak się spodziewałem nikt za bardzo nie interesował się moją osobą. Wszedłem do środka. W sekundę podszedł do mnie jakiś facet i zapytał "Wojciech M. ? Proszę za mną" Zostałem zaprowadzony do sali konferencyjnej. Przed wejściem czekał prezes klubu - Olexandr Yaroslavskyi. Uścisnął mi rękę i powiedział żebym się nie przejmował pytaniami dziennikarzy. "Kur..! Jak mam się nie przejmować?" - pomyślałem. Uśmiechnąłem się i rzuciłem fałszywie miłe "Dziękuję". Czułem jak pot zalewa mi czoło. Do sali zaczęli wchodzić kolejno przedstawiciele lokalnych gazet, radia, telewizji czy serwisów internetowych. W spotkaniu towarzyszył mi dyrektor techniczny. Przystawił usta do mikrofonu i powiedział "Proszę o ciszę. Zaczyna się konferencja prasowa. Możecie państwo zadawać pytania" . Starałem się nie pokazać przed zgromadzonymi swojego zdenerwowania. Czekałem na pierwsze pytanie . Zgłosiła się pani z Dziennika Piłkarskiego Charków, a za nią kilka innych osób których miejsc pracy nie pamiętam.

- Został Pan nowym menedżerem zespołu. Jak się pan z tym czuje i czy Metalist to dla pana spełnienie marzeń ?

Witam wszystkich. Jak się z tym czuje ? To prawdopodobnie najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Zdaje sobie sprawę z presji jaka na mnie ciąży, ale jednocześnie z powierzonego mi zaufania, które jestem w 100% gotowy wykorzystać. Wiem, że nie będzie łatwo przekonać innych do mnie. Prawdę mówiąc nie zamierzam tego robić. Niech przemawiają za mnie wyniki zespołu. Jeśli chodzi o marzenia - moim marzeniem od zawsze było prowadzić klub piłkarski, więc tak - praca tutaj to dla mnie spełnienie marzeń. Dziękuję.

- Nie obawia się pan, że słaba znajomość języka ukraińskiego może być dla pana pewną barierą w pracy ?

O czym pani mówi ? Przed chwilą udzieliłem wyczerpującej odpowiedzi w pani języku, jeżeli gdziekolwiek zrobiłem błąd to proszę mi go wskazać. Nazywam Ukrainę moim drugim domem, spędziłem tutaj kilkanaście lat życia, mam paszport tego kraju, mówię równie dobrze po polsku co po ukraińsku, więc nie - bariera językowa nie będzie problemem, bo jej nie ma.

- Jak dużego zaangażowania w funkcjonowanie klubu możemy się spodziewać z pańskiej strony ?

Będę w 100% wywiązywał się z powierzonych mi obowiązków. Oczywistym jest, że najwięcej czasu będę poświęcał pierwszemu zespołowi, ale zamierzam też czynnie uczestniczyć w sekcji juniorskiej i zespole rezerw.

- Poruszę trudny dla pana temat. Myśli pan, że da sobie radę ? Nie obrażając pana, jest pan kompletnym amatorem, bo chyba nie nazywa pan stażu w Aberdeen, który się odbył ponad 20 lat temu doświadczeniem ? Nie mówiąc o prowadzeniu sekcji juniorskiej w prowincjonalnym klubie.

Nie uważam żeby był to dla mnie trudny temat (skłamałem) . Tak, ma pani rację w tym co mówi. Jestem amatorem. Ale - mówię teraz z całą odpowiedzialnością - wielu profesjonalnych trenerów nie posiada wiedzy jaką zdobyłem ja ponad 20 lat temu w pracy u boku legendarnego już sir Alexa Fergusona. To z czym muszę sobie poradzić na początku to wszechobecna presja. Tak czy tak - myślę, że dam radę. Jestem gotów stanąć na wysokości zadania.

- Apropos Alexa Fergusona, krążą plotki, że to właśnie on nalegał by został pan zatrudniony, to prawda ?

Abslutnie nie! Nie nalegal ! Poprosiłem go jedynie o moją rekomendację dla prezesa Yaroslavskyi'ego.

- Jaka jest pana polityka w sprawie transferów i czy zamierza pan dokonać zakupów już w pierwszym oknie transferowym ?

Szczerze mówiąc nie preferuję jakiegoś szczególnego podejścia. Oczywistym jest, że trzeba stawiać na młodych, zdolnych piłkarzy, bo to oni są przyszłością klubu, ale czasami potrzeba też doświadczonego gracza, który z marszu może grać w pierwszej jedenastce. Czy zamierzam kogoś kupić na początku sezonu ? To się okaże kiedy dokładnie przyjże się obecnemu składowi i kiedy omówimy z zarządem cele na obecny sezon.

- Teraz pytanie trochę z innej beczki. Jakie jest pana podejście taktyczne ? Preferuje pan jakieś konkretne ustawienie ?

Preferują ofensywną, ale rozważną grę. Tyle mogę panu powiedzieć. Proszę nie pytać mnie o szczegóły takie jak ustawienie zespołu - muszę najpierw dokładnie zapoznać się z zawodnikami.

- Nawiązując jeszcze do transferów. Czy już teraz wie pan, którzy zawodnicy będą musieli się pożegnać z klubem przed obecnym sezonem ?

Nie. Wszystko wyjaśni się w trakcie przedsezonowych sparingów. Ponadto muszę przyjrzeć się grze poszczególnych zawodników w poprzednim sezonie. Jedno jest pewne - każdy dostanie swoją szansę na zaprezentowanie się z jak najlepszej strony. Wcale nie jest powiedziane, że ktokolwiek musi odejść.

- Objął pan zespół w momencie, kiedy wydaję się, że odejdzie z niego Edmar. Czy sądzi pan, że trudno będzie panu go zatrzymać w klubie ?

Bez komentarza. Proszę zrozumieć, że na takie pytania będę odpowiadał za kilkanaście dni.

Dziękuję wszystkim państwu za przybycie, ale niestety nie mogę dłużej odpowiadać na państwa pytania, czeka mnie jeszcze spotkanie z zarządem i zawodnikami. Dziękuje bardzo. Do widzenia.



W końcu! Miałem jeszcze czas, ale nie chciałem słuchać dłużej tych durnych pytań. "Kogo pan sprzeda?" , "Kogo kupi?" , "Bla bla bla ?" . Skąd mam to do cholery wiedzieć ? Na dobrą sprawę jeszcze nie zacząłem tu pracować.

Było już parę minut przed 13. Prezes zaprowadził mnie do ogromnej sali gdzie, jak się domyślam odbywają się narady w sprawie klubu. Było tam kilkanaście osób. Przywitałem się z każdym, wymieniłem uśmiech, podziękowałem za miłe słowa. Prezes powiedział, że cieszy się z zatrudnienia mnie. Przeszliśmy do konkretów. Dyrektor techniczny podsunął mi pod nos umowę. Nie interesowały mnie zarobki. Choćby tam było 100 E i tak bym się zgodził. Nie miałem wyjścia. Szybko dopatrzyłem się sumy miesięcznego wynagrodzenia. Było to 2,400 E . Zadowalające pieniądze jak dla amatora. Kontrakt był roczny, z klauzulą na przedłużenie o kolejne 2 lata w zależności od sukcesów zespołu. Podpisałem. Cieszyłem się. Pomyślałem, że to właśnie ta chwila. 27 lat oczekiwania i oto właśnie składam podpis pod swoim marzeniem. Właściwie to koniec spotkania z zarządem. Tak jak się spodziewałem: wymuszone uśmiechy, czy miłe słowa, jeden podpis i koniec. Dużo ciekawiej będzie zapewne jutro kiedy będziemy omawiać cele na sezon. Jedynie prezes sprawiał wrażenie naprawdę, szczerze zadowolonego z zatrudnienia mnie - co zresztą powiedział kilka chwil temu. Polubiłem go. On mnie chyba też. Podszedł do mnie i powiedział: "Pewnie nie możesz się doczekać spotkania z zawodnikami. Choć za mną" . Tak to prawda, nie mogłem się doczekać.

Zeszliśmy piętro niżej, do klubowej szatni. Od razu co mi się rzuciło w oczy to czystość, schludność, porządek, wręcz połysk. Ciekawe czy tak tu jest zawsze ? Wszedłem razem z prezesem do szatni, gdzie czekało ponad 20 zawodników. Wszyscy odświętnie ubrani. Widać, że czekali aż się pojawię. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - wchodząc do szatni wszyscy bili brawa i wiwatowali jakbym był co najmniej legendą. Jak bym był samym sir Alexem Fergusonem. Prezes mnie przedstawił "To właśnie jest Wojciech M. Wasz nowy nauczyciel". Wszyscy gruchnęli śmiechem. Prezes wyszedł, zostawił mnie samego z zawodnikami. Powiedział żebym wpadł do niego do gabinetu kiedy skończymy. Zacząłem od krótkiej przemowy. "Witam Was wszystkich serdecznie. Jak już prezes wspomniał od dzisiaj będziemy razem pracować. Dziękuje za bardzo miłe powitanie. Zdaje sobie sprawę, że pewnie oczekiwaliście kogoś bardziej doświadczonego. Proszę Was, nie patrzcie na mnie w ten sposób. Nie chcę nikogo do siebie na siłę przekonywać. Powiem to co powiedziałem na spotkaniu z dziennikarzami: niech przemawiają za mną wyniki zespołu. Wasze wyniki. To co razem osiągniemy. Dziękuję" Wszyscy bili brawo gdy tylko skończyłem mówić. Pierwszy podszedł do mnie Seweryn Gancarczyk i powiedział: "Witam na pokładzie szefie!" Tak właśnie minęło mi spotkanie z piłkarzami. Z każdym zamieniłem kilka zdań, uśmiechów, pożartowaliśmy. Na koniec podziękowałem jeszcze raz wszystkim za miłe przywitanie i poszedłem do gabinetu prezesa.

Była już prawie 15. "Pewnie jesteś zmęczony dzisiejszym dniem. Przyjedź do klubu jutro o 10 rano, pokażę Ci Twój nowy gabinet, a także omówimy cele na ten sezon i sparingi" Świetnie - pomyślałem. Prezes miał racje, na prawdę byłem bardzo zmęczony. Tyle wrażeń wystarczy jak na jeden dzień. "Rozumiem. Będę punktualnie. Do widzenia prezesie" . "Cześć" - usłyszałem w odpowiedzi i kierowałem się do wyjścia, na korytarzu mijałem nieznajomych ludzi, którzy poklepywali mnie po ramieniu i życzyli powodzenia. Musi być dobrze. Muszę wykorzystać szansę jaką dostałem od życia.

O 16 byłem w hotelu. Zrzuciłem krawat i położyłem się spać. Jutro czekał mnie dzień równie stresujący co dzisiejszy.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.