Informacje o blogu

Krok po kroku

Granada74

Segunda División B

Hiszpania, 2008/2009

Ten manifest użytkownika Kristoph90 przeczytało już 1414 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Będąc historią #819.09.2009 23:32, @Kristoph90

3

     Dzisiaj rozmów ciąg dalszy. Tylko, że w tej chwili nie mam, do kogo mówić.  Znowu do siebie? Właściwie to mógłbym. Przecież mówię do siebie, bo jestem jedyną osobą, z której zdaniem się liczę. Ale tym razem  nie zrobię tego. Może pogadać z psem? Nie będę chłopakowi głowy zawracał. Ma swoje problemy. Ostatnio spotkał ciekawą pudlicę. Chyba nie poszedł we mnie, bo bierze się za jakieś romantyczne podchody zamiast zajść od tyłu i …. Dobra, odpuśćmy mu. Ale w przeszłości spotykałem wielu ludzi, którym nie odpuszczałem. Pewnie już wiecie, o kim mówię. Nie!? Oczywiście, że o tych nieudacznikach piłkarzach.

     Szło nam dość nieźle przez pierwszą cześć sezonu.  Ale gdy jest dobrze istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie gorzej. Nie tylko, dlatego, że natura nie lubi jednolitości, ale też, że gdy wszystko idzie jak trzeba człowiek przestaje się tak starać, Więc, co powinien zrobić w takiej chwili dobry trener. Opierniczyć kogo trzeba.

    Jednak zanim przejdę do przytoczenia tej kulturalnej rozmowy na poziomie zajmiemy się językiem. Nie świntuchy! Nie mam na myśli ludzkiego organu, który może być użyty w wielu ciekawych celach. Chodzi mi o słownictwo, które w takiej sytuacji zazwyczaj się stosuje. W takich rozmowach często występują wyrazy używane za wulgarne. Kurwa, chuj, pierdolić, zajebiście itd. to zestaw słów uważanych za niecenzuralne. Dlaczego akurat te? Nie znaczą one właściwie nic. Oprócz tego, ze wszystkie babcie, księża i inne damulki oburzają się je słysząc. Ale dlaczego? Gdyby ktoś tego nie ustalił, byłyby traktowane normalnie. Gdybym był profesorem Miodkiem, to napisałbym, że swą wyjątkowość zawdzięczają swojej budowie. Są to wyrazy  treściwe. W Hiszpanii spostrzegłem, że ludzie reagują na nie inaczej. Gdy obrzuciłem jednego czy drugiego taką wiązanką, to nie naprał mi po mordzie, ale jednak zachowali się inaczej niż wtedy, gdy wtrącałem normalne polskie słowa. Niestety stosowanie ich w środowisku, które jest w stanie je zrozumieć nie jest tolerowane. A szkoda.   Jednakże ich funkcja jest ogromna. Są świetne w wyrażaniu emocji i tworzeniu odpowiedniej atmosfery, wtedy, kiedy trzeba. Zazwyczaj nie można się bez nich obyć w rozmowach męsko- męskich. Jednak ja ich nie stosuję, ani polskich ani ich  zagranicznych odpowiedników. Nie byłoby żadnego problemu, aby poczęstować zawodników  w szatni taką mieszanką. Ale ja wolę być inny. Czemu mam używać tych samych nic nieznaczących wyrazów, co inni? Odpowiednio dopasowane zamienniki mogą być nawet lepsze, a na pewno bardziej interesujące w  użyciu miewałem różne zestawy. Jednak nie zaserwuje wam żadnego przykładu. Gdy się mówi, to te słowa pasują. Gdybym to napisał wyszedłbym na idiotę. W sumie stan rzeczy by się nie zmienił, ale i tak tego nie zrobię. Każdy może wstawić, co chce, gdzie chce. I wszyscy będą szczęśliwi, oprócz tych, którzy są nieszczęśliwi.


     Gdy już wiadomo jak gadać, trzeba wiedzieć, z kim. W tym przypadku rozmowa miała miejsce po kilku nie najlepszych meczach. I kogo tu za to opieprzyć? Oczywiście, że cała drużynę, ale też trzeba kogoś indywidualnie.  Każdy w tej chwili wskazałby na najgorzej grającego zawodnika. Ja akurat starałem się tego unikać. Takie rozmowy są potrzebne, ale nigdy tego nie potrafiłem. Ostra gadka mogła tylko pogorszyć sytuację. Wyręczałem się asystentem. Ja zajmowałem się zawodnikiem, który mógłby wpłynąć na cały zespół.  Jednak trzymanie się jednego piłkarza, to spory błąd.  W Granadzie było kilku takich typków, więc miałem, w kim wybierać. Tym razem wybór padł na Torrecillę.


- Czekaj Ruben – zatrzymałem zawodnika wychodzącego w szatni
- Wiedziałem, że szybciej powinienem buty wiązać. Słucham szefie.- Widać było, że chciał uniknąć tej rozmowy
-  Spokojnie. Dostaliście już, to, co wam się należało. Ciebie jednego nie będę gnębił. Chyba, że chcesz?
- Nie, masochistą nie jestem. Te kilka kółek wokół stadionu na czworaka mi wystarczy.
- Jak wszyscy, to wszyscy.  Przegraną w Copa del Rey wam wybaczyłem. Po Sylwestrze mogliście być w gorszej formie. Ale ile wy musieliście wypić, żeby was dwa tygodnie trzymało?
- No wie trener, przedłużenie kontraktu Jaime i odejście Luque opiliśmy jeszcze
- Nie chwal się. Myślisz, że to na mnie wrażenie robi?
- Tak, czytałem ostatnio w gazecie. Z szefem nikt nie ma szans.
- O wódzie mógłbym sporo gadać, a pic jelcze więcej, ale z drużyną nie jest dobrze. To był dopiero nasz trzeci przegrany mecz. Ale gra nie wygląda dobrze. I nie mów mi, że to wina odejścia Luque albo Ruza.
- To będę milczał
- Sami nie chcieli zostać. Im głowę zawracaj. Zastępców kupiłem.
- No właśnie. Sami młodzi.
- Kotki się nie podobają? Ambitni, utalentowani i stosunkowo niedrodzy.
- Ale szef starych  sprzedaje, a  samych młodych kupuje.  Szala w jedną stronę się przechyla.
- Ale ty męczydupa jesteś. Ja tu się składem zajmuję. Któryś z nowych ci się nie podoba.
- Z Toudica amanta nie będzie.
- Wiem, ale bohatera pewnej bajki mi przypominał, to go kupiłem.
- Bajki z dzieciństwa?
- No taki młody to już wtedy nie byłem. Ale bajka świetna. W otoczeniu promili wszystko się podoba.
- A co szefie z tym Medojeviciem zrobi?
- Nic
-Raz na obronie gra, raz w pomocy.
- Miał grać na skrzydle, ale przyszedł jeszcze Sburlea, to sobie częściej w obronie pogra. Nie podoba się?
- Może być. Wasz problem. Bardziej mnie frasuje sytuacja Falcona.
- On wie. Zacznie grac jak Falcon, to i kontrakt nowy dostanie. Nikt go nie chce, więc on nas musi chcieć. A o siebie się nie bój, Ciebie tak prędko nie sprzedamy.
- Nie wiem, co gorsze…
-  Jak awansujemy do Premiera Division, to będziesz zadowolony
- Wtedy tak
- To  zrób coś, aby to się udało
- Niech szef nie robi takiej afery po jednym przegranym meczu.  Każdemu może się zdarzyć słabszy mecz, a to było tylko 0:1.
-Słabszy mecz?!. Ty to taki spokojny jesteś, aż dziwie się, że jeszcze oddychasz. To piękna katastrofa była. Almeria nam depcze po piętach. Budżet wciąż na minusie, sami musimy sobie radzić. Z Copa del Rey odpadliście, ale to jakoś przeżyłem
-I nerki wytrzymały.
- Jaki wesolutki się zrobiłeś
-Uczę się od szefa. Z resztą nasza gra nieźle wygląda, więc czego płakać. Pokonaliśmy Herkulesa. A porażka czasem może się zdarzyć.  Będzie dobrze.
 - Słuchajcie się mnie a daleko zajdziecie. Ale akcja „zimna wódka” zadziała.
-Hmm?
-Jesteś w kuchni na parterze. Wyjmujesz wódę z lodówki. Wychodzisz z mieszkania. Pędzisz po schodach na trzecie piętro. Wpadasz tam gdzie jest impreza. Udało się. Wóda się nie zagrzała
-Karetkę wezwać?
-O szybkim kontrataku mówię, a ty coś bredzisz. Dzięki temu ostatnio wygraliśmy.
-Aha- udawał, że zrozumiał
-Mam system i jego będziemy się trzymać
-  Ten system może sobie szef ws..., Zamiast windowsa zainstalować
-   Mówiłem, że jest dobry.
-Nie bardzo pana rozumiem szefie.
-Dla tego ja jestem szefem, a nie ty. A teraz zasadnicze pytanie dla losów kolejnych meczy.
-Jakie? Będziecie biegać jak trzeba czy mam wam w dupę dynamit wsadzić?
-Trener nam grozi?
-Nie, obiecuję!
-Będziemy, będziemy. I wygramy.
-To teraz bądź tak miły i spieprzaj.

     Dynamitu użyłem w innym celu, z resztą przyniosło mi to nieco korzyści, a kolejne mecze wyglądały całkiem nieźle.  Nie grali jakoś rewelacyjnie, ale komu to przeszkadza. Na pewnie nie mnie. Ale moi zawodnicy tego wiedzieć nie musieli.  Gdy za nic się nie gani, myślą, że wszystko jest dobrze.  Czegoś musiałem się czepiać.  Dzięki temu maszyna wracała na dobre tory. Znowu stawała się teżewe.  Wygrane z Eibar, Levante i Xerez utwierdziły mnie w tym. Gazety trąbiły, że seryjni zwycięzcy powrócili.  Jednak nie na długo. Co prawda wygraliśmy jeszcze z Xerez, ale już Castellon znalazło na nas sposób. W trzeciej lidze ogrywaliśmy ich równo. Na drugą porządnie się wzmocnili.  W lidze szło im średnio, ale my mieliśmy z nimi wielkie kłopoty. Głównie za sprawą Polaka, Adriana Sikory. Ale ten mecz minął i potem przyszły kolejne. Na szczęście już zwycięskie. Skromne 1:0 z Numancią i pewnie 3: 1 z słabymi rezerwami Sevilli.  Później … O tym, co było później będzie później. Bym cały sezon w na jednej stronie zmieścił. A tyle ciekawych rzeczy się jeszcze działo. O tym trzeba pisać, a nie o nudnych zwycięstwach.


     Rozmowy, ach te rozmowy. W konwersacjach twarzą w twarz ja mogę być szczery po prostu, bo taki jestem, ale zawodnicy zwykle nie są. No, bo kto szalonemu szefowi podskoczy? No, kto? Ja osób z zakładu zamkniętego nie biorę.  A wiecie, kiedy ludzie są na prawdę szczerzy? Wtedy, kiedy nie ma tego, o kim się mówi. Czemu tego nie wykorzystać? Zawsze postępowałem po swojemu nie zważając na innych, lecz rękę na pulsie musiałem trzymać. Co by było gdyby, któryś z piłkarzy nie wytrzymywałby ze mną, ale by to ukrywał? Wyleciałby na zbity ryj.  Nie radzenie sobie z takim szefem jak ja może doprowadzić nawet do samobójstwa. Może, jeśli ktoś jest tak wielkim idiotą.  Niestety mało, kto ma to wypisane na twarzy. Więc niejednokrotnie starałem się zbliżać do moich piłkarzy, gdy wspólnie wychodzili na miasto i podsłuchiwałem ich, czasami nawet przyłączałem się do nich i gadałem nimi. W sytuacji, którą teraz przedstawię zawodnicy spotkali się w dość obskurnej spelunie. Świetne miejsce, słabo oświetlone. Więc przyodziany w czapkę, okulary i wąsy dołączyłem do siedzących chłopaków przy stoliku.  Mało, który menedżer miał takie problemy jak ja, w końcu nie wszyscy są wyjątkowi, ale może jednemu z was się przyda.


- Wypad na piwko? Tego pijaka ze sobą nie wzięliście?
- Słucham? O kim pan mówi? – Odezwał się Juanlu, który zawsze starał się być kulturalnym
- No o tym waszym pożal się Boże trenerze. Może poszedł wreszcie spotkanie  anonimowych alkoholików?
- A o nim pan mówi.
- Tak dobrze nikt o nim się nie wypowiada, że trudno się domyśleć, o kogo chodzi. Zna go pan?- Wtrącił Paquet
- Gdyby go znał, to by wiedział, że on stawiłby się jedynie na spotkanie słynnych pijaków- odpowiedział mu Zaubiarre
- Nie, osobiście nie znam go.  Naprawdę jest taki jak wszyscy mówią? Wy też tak sądzicie?
- Zależy, co mówią?- Sprytnie odpowiedział Juanlu
-Nie ma go tutaj, więc się nie podlizuj- zrugał go Zaubiarre- Przecież wszyscy to samo mówią. Co można sądzić o kimś, kogo się nie lubi?
- Człowiek może być prawą nogą albo lewą. A on nie lubi skrajności i jest chujem. Tak?
- Można tak powiedzieć. Ciężko z nim żyć, ale na szczęście nie musimy współżyć, więc dajemy radę.
- Dobre leki psychotropowe i życie staje się piękne.
-Byście się dogadali- zauważył Paquet
-Co!? Nie, z dupkiem nikt się nie dogada. To, czemu go jeszcze nie zwolnili
- Mówiliśmy o nim, jako o czymś człowiekopodobnym, a nie, jako trenerze. Trzeba mu przyznać, że swoją robotę wykonuje dobrze. W lidze prowadzimy i w ogóle. Trudny człowiek, ale trener niezły.
-Pewnie twierdzi, że zrobił coś porządnego z bandy amatorów i nierobów
-Coś w tym stylu. Skąd pan wie?
-Miasteczko małe. Coś musze robić w ciągu dnia. No i usłyszę coś, coś tam. Jakoś czas leci. A i tak życie to sranie i wódy picie.
-Jednak bardzo się pan z nim utożsamia. Polubiłby pana.
-  To chyba nowość. Nie przesadzajcie. Sami mówiliście, że on nikogo nie lubi.
-    Tego nie powiedzieliśmy. Ma jednego, swojego przyjaciela.
-    Chyba za wiele powiedziane. Ale twierdzi, że bez niego nie mógł się obyć. To trudna przyjaźń.
-    - Po prostu wyciąga go z kłopotów. Z panem mogłoby być inaczej
-    Przestańcie. Żadna przyjaźń nie jest łatwa, ale takiego przyjaciela, to ja nie chce mieć. A ten jego przyjaciel nie skarży się na niego?
-    Żadnemu z nam nic nie mówił. Dla nas dobrze, że trener ma kogoś takiego. Przynajmniej nam daje spokój.
-Panowie, czemu spędzacie wieczór tylko w męskim gronie
- Bo panien brak.- Odpowiedział ze smutkiem Juanlu
- Biseksualista większy wybór ma. Zastanawialiście się nad tym
- Co pan?- Oburzył się Paquet
- To tylko propozycja.
- Do odrzucenia.
-Jak nie to nie. Ale czemu żadnej dziewczyny nie wyrwaliście?
-Ja mam- pochwalił się Zaubiarre- Dzisiaj wychodne mi dała
- I widzi pan. Lepiej bez- powiedział Juanlu
 -Chłopaki. Czasami ręka nie wystarcza. A wy piłkarze, to pewnie każdą moglibyście w tym mieście mieć.
- Takiej, co by mnie chciała tylko, dlatego, że w piłkę dobrze gram, to ja bym nie chciał.-Wymądrzał się Paquet
-Mądrze gadasz, ale kretyn z Ciebie. Kto każe Ci się z nią żenić? Taka na żonę się nie nadaje, ale na jeden raz idealna jest.
- Jakbym naszego trenera słyszał
-Co!? Mogę wam dać jeszcze inną radę. Jak chcecie mieć ładną dupę, to umyjcie własną. A teraz muszę już iść.
-Do widzenia panu.

   Jednak czasem mogą zdarzyć się rozmowy, w której nie jest się osoba dominującą. Gdy wiesz, że rozmówca podlega Ci, to masz w dupie, co o Tobie pomyśli. W sytuacji, gdy ty mu podlegasz, musisz być już roztropniejszy, ale bez przesady. Rozmowy z osobami, z którymi nie masz większych zależności mogą przebiegać różnie.  To znaczy, zawsze jest tak, że jedna osoba chce coś od drugiej. Ale na jednej rzeczy zależy Ci bardziej, na drugiej mniej.  Sposoby różne są też.  Starczy, to nie poradnik towarzyski. Jednak przytoczę ciekawe spotkanie z pewnym zawodnikiem. Nie wiem czy to coś wniesie, ale komu na tym zależy.


- Facet dawaj, co masz – krzyknął ktoś do mnie, gdy szedłem sobie ciemną alejką.
- Eee,   chłopczyku nie ten adres. Nie lubię różowego
- Co ty chrzanisz? Dawaj wszystkie, co masz i spadaj
- Flaszki nie oddam
- Mówię o forsie. Zaraz potraktuję Cię nożem i sam wezmę, co będę chciał.-
- Chcesz się bić? To poczekaj! – Wypiłem, to, co było jeszcze w flaszce i roztrzaskałem butelkę o asfalt – Teraz szanse są równe. Byłeś idiotą, że poczekałeś.
- Ty będziesz martwym idiotą – chciał mnie zaatakować, ale gdy ujrzał moją twarz w świetle zatrzymał się- To ty!
- Ile razy ja już to słyszałem. Nie da się ukryć, że ja to ja. Olśnisz mnie, kim ty jesteś?
- Teraz jestem nikim. Grałem w Granadzie. Kilka lat temu całkiem mi nieźle szło. Gwiazdą nie byłem, ale swoje robiłem. Jeszcze rok i dociągnąłbym do końca kariery. Miałem się potem zająć szkoleniem młodzieży albo czymś innym. Ogólnie miałem niezłe życie. Dopóki nie przyszedłeś ty. Na wejściu wywaliłeś mnie z klubu. Miękki nie jestem, więc się trochę stawiałem.  Coś ci odwaliło. Nie pamiętasz tej afery. Nie wiem, czemu cię słuchano, ale przylepiłeś mi taką etykietę, ze nikt nawet telefonu ode mnie nie odbierał.
-Skończ. To nie spowiedź.  Ale powiem jak ksiądz, nie widzę w sobie winy. Jesteś niedorajdą i tyle. Kto by ze zdaniem pijaka się liczył?  Szukałeś nie tam gdzie trzeba. Nie skrzywdziłem cię, ale mogę, jeśli nie znikniesz mi z oczu.
- Nie rób ze mnie idioty.
-Mam zasady. Nigdy nie robię tego, co zostało już zrobione.

     O dziwo uderzył mnie tylko dwa razy. A może po prostu kolejnych uderzeń nie pamiętałem? Jednak nie było tego za wiele po moja gęba jakoś mocno się nie zmieniła.  Cóż, takie są efekty bycia szczerym. Ale to nie moja wina, tylko tego popieprzonego świata i ludzi, którzy na nim żyją. Czyż nie prawda?  Opowiedziałem wam kilka historii z mojego życia, więc bądźcie szczęśliwi. Jeśli podoba wam się to, co pisze, to przeczytajcie to jeszcze raz lub idźcie do psychiatry. A na razie czekajcie, a będziecie czekać.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.