Rok w Shelffield upłynął szybko. Po ciężkim początku klubowi wiedzie się całkiem dobrze (mi również, wreszcie opuściłem motel i mieszkam w małej kawalerce przy stadionie). o awans walka trwa i bardzo możliwe, że ją wygramy.

No ale nie można mieć wszystkiego, niestety. Po wysokim zwycięstwie przeciwko Preston forma trochę siadła. Zaliczyliśmy dwie porażki (0:1 z Middlesbrough i 0:2 z Bolton), lecz udało się utrzymać drugą pozycję w tabeli. Porażki te podziałały trzeźwiąco na zespół uświadamiając piłkarzom, że nie można wygrać odrazu wszystkiego. Że trzeba być ciągle skupionym i nie rozpraszać się dobrymi okresami.

Tak więc zaczęliśmy znów wygrywać. Najpierw 3:2 z Hull (bramki strzelali Sorensen x2, Kennedy), następnie również 3:2, tylko rywal trudniejszy - Burnley (Kennedy x2, Costea). 23 kolejka to spotkanie przeciwko Brentford, które okupowało przedostatnią pozycję w lidzę. I jak przystało na drużynę z dołu tabeli, bez wielkiej walki przegrali 0:3 (Young-Kyoon, Jimenez x2).

Więc dobre wyniki wróciły i to w dobrym momencie. Właśnie trwają przygotowania to spotkania z prowadzącym w tabeli West Bromwich Albion, które zostanie rozegrane na naszym stadionie. Niestety w tym spotkaniu nie zagra kilku graczy. Crisan jest zawieszony za żółte kartki, a Green, Dark i Walker leczą kontuzje. Poza nimi wszyscy zdrowi i w jednym kawałku, więc jestem dobrej myśli.

Ostatnio odwiedziłem Moskwę i mój były klub, Torpedo. Menedżerem tam jest mój były asystent, Mendiondo. Kontynuuje on moje dzieło, prowadząc klub do kolejnych sukcesów. Bez kłopotów wygrali ligę, Ligę Mistrzów, Klubowe MŚ i wyszli z grupy w kolejnej edycji LM. No to, jak widać stworzona przeze mnie potęga ma się dobrze i niewiele jej teraz może zaszkodzić, u szczytu formy.

No dobra, dość wzdychania, pora wrócić za biurko. Roboty czeka cała masa...