Cuda się zdarzają, a synonimem tego słowa z pewnością jest Mariusz Grefkowicz. To trener cudotwórca - krzyczeli szczęśliwi fani Wokingu po awansie do drugiej ligi angielskiej!.

"Uffff... cóż to były za emocje, ale udało nam się wygrać. Trzeba podziękować wszystkim ludziom pracującym w klubie za włożone serce, oraz zawodnikom za to jak wspaniale grali. Osobiście już myślę o przyszłym sezonie. Na pewno nie obędzie się bez wzmocnień. Jeżeli chcemy walczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce to na pewno musimy kupić kilku nowych graczy" - powiedział Grefkowicz.

W półfinale barażu, Woking zagrało z MK Dons, które to w lidze zajęło trzecie miejsce. Podopieczni Grefkowicza przegrali pierwszy mecz 4-3, a hattrickiem popisał się Gadsby. Żaden kibic nie wierzył, że w rewanżu awans jest możliwy, jednak na ich szczęście - mylili się. Woking wygrało na wyjeździe 5-3 co dało im awans do finału. Bramki zdobywali - dwie Gadsby, Marsh, Burns oraz Smith.

W finale na podopiecznych polskiego menadżera czekał Yeovil, który w lidze zajął piąte miejsce. Mecz z początku był wyrównany i do przerwy mięliśmy bezbramkowy remis. Takim samym wynikiem zakończyła się druga połowa i sędzia zaprosił obie ekipy na dogrywkę. W niej kibice wreszcie obejrzeli wiele emocji. W 93 minucie na prowadzenie wyszedł Yeovil, po przepięknej zespołowej akcji. Wydawało się, że Woking przegra, jednak w 118 minucie niezawodny Gadsby wyrównał i doprowadził do karnych.

W serii jedenastek także było wiele nerwów. W pierwszych dwóch kolejkach nikt się nie pomylił i było 2-2, jednak w kolejnych dwóch żadna z ekip nie strzeliła bramki i po czterech seriach było 2-2. W piąte kolejce Woking jak i Yeovil pewnie wykorzystały swoje szanse. Rozstrzygnięcie padło dopiero w dziewiątej kolejce, kiedy to Whalley pewnie strzelił gola, a Kiss obronił jedenastkę. Po tym zdarzeniu wszyscy ludzie związani z Wokingiem zaczęli szaleć ze szczęście.