Po bardzo dramatycznym dwumeczu Woking ostatecznie ograło włoską - AS Romę i awansował do ćwierćfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów.

"Bardzo się cieszę z tego powodu. Wiele ludzi nie mogło zrozumieć mojej decyzji w meczu rewanżowym, ale ja nie miałem nic do stracenia i cóż mogę powiedzieć - udało się! Gramy dalej i to się liczy. Chciałbym wygrać Ligę Mistrzów nawet koszem walki o mistrza kraju" - powiedział Grefkowicz

Pierwszy mecz odbył się w Rzymie i wręcz fatalnie rozpoczął się dla przyjezdnych. Woking grało słabo i do przerwy przegrywało 3-0, zapowiadało się na nokaut - jednak Grefkowicz dobrze umotywował swoich piłkarzy. Mecz zakończył się wynikiem 3-1 (Rau), jednak Anglicy mogli strzelić gola więcej, lecz Eduardo nie wykorzystał jedenastki.

W rewanżu Grefkowicz nie mógł skorzystać z obu skrzydłowych i na prawej stronie musiał grać młody, ledwo 18-letni Bossu. Każdy obawiał się jego gry, jednak on zagrał fantastycznie i udowodnił iż ma wielki talent. Przyszłość Munhoza w Wokingu na pewni jest zagrożona. Samo spotkanie ułożyło się dobrze dla zespołu Polaka, bowiem prowadzili do przerwy po bramce Popescu. Druga połowa była dość wyrównana, a w 72 minucie czerwoną kartkę dostał Filip, każdy myślał iż to już koniec. Jednak wtedy Grefkowicz dokonał kontrowersyjnej decyzji. Grając w dziesiątkę zdjął obrońcę i wpuścił trzeciego napastnika, który miał grać nieco cofniętego snajpera. Ta taktyka bardzo się opłaciła, bowiem Cornea który wszedł na boisku strzelił gola dającego awans. Nikt nie mógł w to uwierzyć, ale polski menadżer znów pokazał swoją klasę.

"Asystent powiedział do mnie, że jestem świrem, ale co miałem robić? Była końcówka meczu, Roma przy takim wyniku grała dalej. Szybko przemyślałem sytuacje i wpuściłem trzeciego napastnika. Jak widać tego wieczora miałem dobrego nosa" - dodał polski menadżer.

W ćwierćfinale Woking zagra z Juventusem Turyn. Losowanie na pewno było bardzo dobre ponieważ włoski zespół jest zdecydowanie pod formą. Zwycięzca tego pojedynku w półfinale zagra ze zwycięzcą dwumeczu - Arsenal Londyn vs Real Madryt.