Informacje o blogu

Quot capita, tot sententiae

Garbarnia Kraków

Polska II Liga

Polska, 2009/2010

Ten manifest użytkownika Dzwoniu przeczytało już 2194 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

- Halina, czy ty widziałaś kiedyś coś gorszego? Co za dno i beznadzieja, aż szkoda oczu na patrzenie na takie badziewie - krzyczał pewnego poranka Edmund Robaszkowski, siedząc wygodnie w fotelu swojego mieszkania na 4 piętrze. Wbrew pozorom nie oglądał wcale kolejnego meczu reprezentacji Polski, ani obrad Sejmu. Nasz bohater wyglądał przez okno i patrzył na ulicę, przy której mieszkał. Jak zawsze ostatnimi czasy oddawał się właśnie rozmyślaniom. W nastrój do przemyśleń wpadł zobaczywszy rano, że w jego lodówce zabrakło kefiru, a dzisiejszy odcinek „M jak Miłoś" został odwołany. I co to za życie?

Halina pokręciła głową. Trzeba będzie kupić jutro ten kefir, bo znowu zacznie myśleć i mu się mózg przegrzeje. A jak wiadomo - organ nieużywany nie powinien być gwałtownie forsowany. Ostatnie lata Edmund spędził na kanapie przed telewizorem, oglądając wszystko co się da. Ostatnio zagustował nawet w nepalskiej lidze badmintona i losach bohaterów tahitańskiej telenoweli „Nierządnica Isaura".  Jego żona i się tym aż tak bardzo nie przejmowała - skupiła się na handlowaniu rzeczami w internecie, kupowała wszystko, ostatnio była dumna z siebie - nabyła 100 litrów smaru do traktorów po okazyjnej cenie!

-Ale my nie mamy traktora - stwierdził Edmund. - Po co nam ten smar?
- Oj, tylko byś gadał, na gwiazdkę się dzieciakom da, będą miały zabawę. - odpowiedziała Halina. - A tak w ogóle to mi ostatnio ktoś komórkę ukradł... W dobrym stanie, warta z tysiąc złotych...
- Skoro ktoś ci ukradł to wniosek jest prosty , ktoś tego bardziej potrzebował.- powiedział Edmund.- A co do tego tysiąca to bym nie przesadzał - ekran był pościerany i musiałem wymienić dwa klawisze bo nie działały. Do tego model z zeszłego roku...

Nasz bohater, mimo nieco wypaczonego spojrzenia jego żony, nie był złym człowiekiem. Co więcej - nie był nawet leniem, czego zaprzeczenie wydawało się dla Haliny śmieszne. Na przykład wczoraj - leżał na kanapie, pił piwo, zagryzał to sobie czipsami, mało, głaskał kota, a ona się awanturuje, że nic nie robi! Edmund długo potem zastanawiał się nad tym, co powinien zmienić. Wiadomo - żonę najłatwiej, ale jemu chodziło o coś więcej. Miał przecież wykształcenie - jakby nie patrzeć skończył podstawówkę wieczorową z kierunkiem dekarz-piekarz-marynarz. Miał nawet intratne oferty pracy z Irlandii - na zmywaku albo jako zamiatacz ulic. Mimo, iż pokusa zarabiania większych niż w kraju pieniędzy za granicą była wielka, postanowił pozostać patriotą i utrzymał swoje stanowisko prezesa firmy informatycznej. Teraz naszła go ochota na coś nowego, jakiś powiew świeżości...

-Wiem! - krzyknął i pobiegł do komputera.  Wpisał w Google „I Łont Eni Dżob, Mejbi In Futbol Bikos Aj Lajk It" i zjechał na dół listy. Okazało się, że za wielu opcji nie ma, a po kilkukrotnym przejrzeniu napisu „Brak wyników do wyświetlenia" utwierdził się w tym przekonaniu.  Postanowił więc samodzielnie ruszyć na miasto w poszukiwaniu szczęścia. Pierwsze kroki skierował do agencji, gdzie miano go ukierunkować w dalszym działaniu. Wszedłszy do środka, skierował swe kroki do pokoju, gdzie już oczekiwał na niego umówiony człowiek z ankietą.

-    Proszę siadać, tu jest ankieta, proszę ją wypełnić - zaczął. - Odpowiedzi proszę zaznaczać ptaszkiem.
- A długopisem może być ?- spytał Edmund siadając.
Ankieter tylko spojrzał na niego i usiadł spuszczając wzrok na biurko. Nasz bohater z kolei zaczął wypełniać dokument. Pytania były różne:
„Ile ma pan lat?"
„Jakie jest pańskie wykształcenie?"
„Pańskie zainteresowania?"
„Ulubiony film?"
„Najlepsza rola męska w filmie o Kolumbie?"
„Kiedy Polska wygra z Niemcami?"
Edmund zadowolony wypełnił ankietę i udał się do domu w oczekiwaniu na wyniki, które miały zostać do niego wysłane pocztą jeszcze tego dnia.

Po pół roku listonosz przyniósł wreszcie list. No tak - poczta jak zawsze funkcjonuje sprawnie. Po otworzeniu koperty wysypało się z niej trochę kurzu, stadko wesołych pajączków i pożółkła kartka. Wyszło jasno - Edmund powinien zostać menedżerem!

- Ty, menedżerem? - roześmiała się Halina. - Ty nawet nie umiesz włączyć FIFy.
- Ale kobieto, ty nic nie rozumiesz - zaperzył się jej mąż. - Zobaczysz, jak wrócę tu dzisiaj ze świeżutkim kontraktem.
I wybiegł z domu.

Biegnąc ulicą Edmund był tak niezwykle podniecony, że zaczynał zauważać rzeczy, które dotąd schodziły na drugi plan - ptaki, słońce, światła na przejściach czy innych ludzi. Biegł do przodu, przed siebie do siedziby miejscowego klubiku piłkarskiego dopóki nie zauważył na swej drodze nowohucian w swoich strojach ludowych. Na łysych lepiej uważać, skręcił więc do miejscowego baru, zamawiając z radości coś do picia.

Na drugi dzień Halina dostała wezwanie do izby wytrzeźwień, gdzie wczorajszego dnia przywieziono upitego maślanką Edmunda. Przy zabieraniu go krzyczał o prawach człowieka, wolności co się chce pić, ostatecznie zorganizował w izbie konferencję prasową, na której chwiejąc się opowiadał o przewadze ogórków nad pomidorami. Jego żona zajęta swoimi codziennymi czynnościami, czyli praniem niebieskich koszul w farbie Śnieżce i rozdziabywaniu widelcem ekranu od telewizora, usłyszała dzwonek do drzwi.
- Listo do pani - powiedział listonosz. - Z izby wytrzeźwień.
- Z izby wytrzeźwień ?- zdziwiła się Halina. - Co to może być?
- Taki budynek, gdzie przywożą nietrzeźwych, ale to nieistotne. Proszę tu pokwitować - odpowiedział listonosz pokazując miejsce na podpis.
Kobieta szybciutko się podpisała i pobiegła po swojego męża. Zastawszy go już gotowego do wyjścia próbowała namówić go do porzucenia planów.
- Słuchaj, mam dla ciebie świetną robotę - powiedziała. - Jest co prawda trudna, niebezpieczna, będziesz się zadawał z najgorszymi szumowinami, za to będziesz miał sporo wpływów, czasami coś skapnie pod biurkiem...
- Za żadne skarby nie chcę wchodzić do rządu, ani zostawać politykiem czy posłem! - kategorycznie krzyknął Edmund.
- Ale ja nie o tym...
- SZA! Postanowione! Będę robił co chce! Jutro mam już omówione spotkanie z zarządem pewnego klubu, zobaczymy czy mnie przyjmą. A teraz - do domu!

Jeszcze tej nocy Edmundowi śnił się dziwny sen. Polska mistrzem świata, Wisła w Lidze Mistrzów, a Grzegorz Lato dobrowolnie rezygnuje z posady prezesa PZPN, bo mówi, że nie ma zamiaru żerować na polskiej piłce, Grzesiu Rasiak królem strzelców Primera Division... Nasz bohater obudził się z głośnym okrzykiem. Zdecydowanie za dużo FIFy i Football Managera w ostatnim czasie... Jego gwałtowna pobudka spowodowała zaciekawienie Haliny, która właśnie biczowała się kabaczkiem po plecach.
- Co się stało - spytała.
- Śniło mi się coś strasznego... - wydyszał Edmund.
- Ridż odszedł z Mody na Sukces - żona spojrzała na niego z przerażeniem.
Mąż tylko chrząknął i przewrócił się na drugi bok, pogrążając się dalej w śnie.

Następnego dnia stawił się na umówione spotkanie w siedzibie klubu Garbarnia Kraków. Pewnym krokiem wszedł do pokoju, gdzie już siedzieli przedstawiciele zarządu. Panowie w garniturach już siedzieli za biurkiem ze znudzonymi twarzami.
-     Przyznamy, że zaskoczyła nas pańska aplikacja - zaczął najstarszy z nich. - Ciężko nam będzie przyjąć osobę bez doświadczenia, kibice tego nie zaakceptują...
- A ja państwu przyniosłem pewne podarki - cichym głosem wtrącił Edmund.
- ...ale oczywiście dla chcącego nic trudnego - grubas uśmiechnął się. - No to co tam ma pan takiego?
- Mam dla państwa wyjątkową okazję. - wydumany menedżer sięgnął do siatki i wyjął z niej figurkę. - To starożytna figurka z Chin. Prawdziwa ceramika z plastiku. Co więcej - super-rzadka, jedyny egzemplarz na świecie! Jeśli się zgodzicie dam wam 3 takie figurki, po jednej na każdego - takich dwóch jak te trzy to nie ma ani jednej!
Zarząd przyjął te ofertę i Edmund zadowolony podpisał kontrakt. Na zachętę otrzymał gigantyczny budżet transferowy 0 zł i po długich targach i walkach - identyczny budżet płacowy. W początkowych planach to zawodnicy mieli dopłacać za grę w drużynie. Edmund zaraz po złożeniu parafki złapał kontrakt i wybiegał z pomieszczenia krzycząc:
- Żonie jaja odpadną jak to zobaczy!
- Przecież to kobieta - kulturalnie zauważył prezes.
- No to mózg jej się zgrzeje - nie rezygnował Edmund.
- Przecież to kobieta - powtórzył prezes z uśmiechem.
Świeżo upieczony menedżer już na to nie zwracał uwagi tylko pobiegł do domu. Jego życie miało się wreszcie zmienić!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.