Informacje o blogu

Całkiem nowy, blog FM-owy! [2.0]

CM Revolution

LOTTO Ekstraklasa

Polska, 2007/2008

Ten manifest użytkownika Ylv przeczytało już 698 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Położyłem rękę na klamce. Za tymi drzwiami spełni się moje największe, dziecięce, marzenie. Gdy tylko je przekroczę stanę się menadżerem piłkarskim. Przekręciłem klamkę. Już nie ma odwrotu. Wszedłem na teren ośrodku treningowego drużyny CM Revolution. Na boisku trenowało około 20 osób. Jedni się rozgrzewali, drudzy się obijali, a trzeci zajęci byli czymś na skraju pola karnego. Po odgłosach, dochodzących z tamtej strony, można było dojść do wniosku, że byli z tego bardzo zadowoleni. Na dodatek wchodząc do środka, moje nozdrza wyczuły dziwny zapach. Czy to zapach świeżo skoszonej trawy? Nie. A może zapach farby, którą się maluje linie na boisku? Też nie. Tak, to chyba zapach…Hmm, no właśnie, czego to zapach?
- O w mordę jeża – wykrzyknąłem – co tu tak, za przeproszeniem, je*ie?
Podbiegł do mnie jeden z piłkarzy, który znajdował się w tej trzeciej podgrupie.
- A. De Raph, do usług – przy czym skłonił się w pas – Grzelo właśnie przechodził tradycyjny chrzest, jaki fundujemy nowym zawodnikom pierwszego składu.
- Aż boję się spytać, czym był ten chrzest…
- No nie chciałbyś wiedzieć – powiedział – jednak zdradzę Ci tajemnicę, że jest to ciecz, której skład i konsystencję znam tylko ja i Speed. – wskazał na jednego z piłkarzy, który też znajdował się w trzeciej grupie – No dobra powiedziałem coś o sobie, teraz Twoja kolej. Kim Ty w ogóle jesteś?
Zaśmiałem się w duszy. Widać informacja o mnie nie dotarła jeszcze do drużyny. Może lepiej. Spróbuję się zabawić ich kosztem…
- Ja? Będę sprawował pieczę na sprawami technicznymi – malował linie, doglądał murawy, pilnował piłek, takie tam.
- Aha – bąknął mój rozmówca – może wiesz, co z nowym trenerem? Słyszałem, że to jakiś szczyl będzie nami kierował. Co sobie BARTOSH! myśli? Chyba na starość rozum mu odjęło. No cóż – dodał po chwili zamyślenia – idę sprawdzić, co Grzelem.
I odszedł. Ja natomiast usiadłem sobie na ławeczce i udawałem, że sprawdzam ciśnienie w piłkach. Dzięki temu mogłem się przyglądnąć zawodnikom, nie wzbudzając ich podejrzeń. Właśnie rozpoczęli trening strzelecki. Pierwszy do piłki podszedł A. De Raph. Strzał z 20 metrów – Panu Bogu w okno. Następny nie lepszy. I kolejny. Dziesiąty z kolei potknął się na piłce. W drugiej kolejce, któryś z zawodników tak uderzył piłkę, że trafiła Grzela w głowę. Chłopak przez chwilę kręcił się w miejscu, po czym upadł na ziemię.
- Hej odźwierny – zawołał mnie jeden z piłkarzy – Choć no tu z apteczką!
Podbiegłem do nich. Zawodnicy utworzyli krąg wokół biedaka. Grzelowi krwawił łuk brwiowy.
- Aaa Mejt aleś mu przywalił – zarechotał jeden z nich.
- Chciał być gwiazdą, a tymczasem sam je ujrzał – odparł mężczyzna nazwany Mejtem
Cała drużyna wybuchła śmiechem. Opatrzyłem chłopaka.
- Poczekaj aż do Ciebie podejdę – zagroził mu – wtedy zobaczysz…
- Bo co mi zrobisz? Chyba, że… - zrobił krok w stronę Grzela
- Dość tego!
Wszyscy, jak jeden organizm, w tym samym momencie obrócili się. W drzwiach stała postać. To BARTOSH!
- Właśnie patrzyłem z okna mojego biurowca na Waszą bijatykę. Dość tego – zagroził wszystkim dookoła. Gdyby znajdował się w swoim gabinecie, to z pewnością trzasnąłby dłonią w stół – Nie po to przyszliście tutaj, abyście się obijali po mordach. Jeśli chcecie się bić to proszę zapraszam na zewnątrz. Z tym, że jeśli teraz wyjdziecie, to możecie pakować swoje walizki i zapomnieć o grze w Ekstraklasie. Czy nie tego chcieliście? A Ty Ylv – w tej chwili zwrócił się do mnie – jako nowy trener mogłeś temu zapobiec.
- On, on, on – zaczął dukać A. De Raph – on jest naszym nowym trenerem? Sądziłem, że jest tu członkiem personelu technicznego.
- To Wam tego nie powiedział – zagrzmiał prezes – To, co tu robiłeś?
- Chciałem się przyglądnąć zawodnikom, jacy oni są, gdy nie ma trenera. Odpowiedź już poznałem.
- Mam nadzieję. Do roboty
BARTOSH! Odszedł. Pośród wszystkich tu zebranych nastała grobowa cisza. Było tak cicho, że można było usłyszeć świerszcza w oddali, jak to zwykle w takich momentach, gra na swoich nóżkach. Wreszcie tą chwilę przerwał jeden z zawodników – nazywany przez innych Mejt.
- Przepraszam – bąknął – to wszystko moja wina. Wybacz mi Grzelo.
- Okej, nic się nie stało.
- Dobra, dobra koniec tych czułości – zaprotestowałem widząc Mejta, który otworzył usta, aby coś powiedzieć – zabieramy się do pracy. Jako, że Was jeszcze nie znam, to odczytam listę w kolejności alfabetycznej, abym mógł was lepiej poznać.

Popatrzyłem na listę. Składała się z 23 graczy – 2 bramkarzy, 10 obrońców, 10 pomocników i jednego napastnika. Oczywiście są to nominalne pozycje, gdyż wielu zawodników potrafi grać na innych pozycjach. Po zakończeniu odczytywania listy obecności, zapytałem zawodników:
- No dobra, tylko powiedzcie mi jedno – czemu gracie pseudonimami, a nie swoimi nazwiskami?
- Bo jesteśmy oryginalni! – rzucił jeden z nich, najprawdopodobniej Rem-8.
- Tak, jak nie wiem, co. Brudas – zawołałem – wyjaśnij mi tu zaraz swój Nick.
- Panie trenerze melduję, że mój nick wynika z mojej skłonności do brudzenia się – powiedział to wszystko niczym w wojsku, stojąc na baczność, czym wzbudził śmiech u reszty drużyny.
- Fajnie. Z pewnością byłbyś idealnym kandydatem na czyszczenie w środku pola, ale – tu się zawahałem – masz kontuzję.
- Panie trenerze melduję, że naciągnąłem sobie mięśnie grzbietu – powiedział – gdy schylałem się w sklepie po pięć kilo ziemniaków. Moja kontuzja potrwa około miesiąca.
- Spocznij. Dobra, co jeszcze – zastanowiłem się – aha, teraz urządzimy sobie trening strzelecki. No panienki do roboty!
Wszyscy zawodnicy ustawili się w 3 rzędach przed polem karnym. Bramkarze natomiast zmieniali się, co jeden strzał, aby w ćwiczyli obronę w biegu. Krótko mówiąc szło cienko, poza nielicznymi wyjątkami w postaci Grzela, Pucka, Wujka Przecinaka, Rema i Rapechucka
Inna sprawa, że Henkel i Sol świetnie bronili. Natomiast A. De Raph omal nie trafił Mejta w głowę. Na szczęście M8 w porę się zorientował i uniknął ciosu.
- Dobra panowie, było beznadziejnie. Fidel powiedz mi, o czym Ty myślałeś strzelając na bramkę? Albo A. De Raph masz trafiać w bramkę, rozumiesz? A nie w Mejta.
- Założyłem się ze Speedem, który trafi bliżej głowy Mejta. Speed wisisz mi dychę – zawołał do niego.
- U mnie na treningach takich zakładów nie będzie. Teraz krótka przebieżka i możecie spadać do domu.

Wyszedłem. W tle było słychać zawodników, którzy szykowali się do wyjścia po zakończonym treningu. Nie było tak źle. Do najbliższego meczu z Podbeskidziem zostało tylko kilka dni, które spędziłem na treningach i ustalaniu składu. Dzień przed meczem wywiesiłem na tablicy ogłoszeń w ośrodku skład na pierwszy mecz towarzyski.
- Hej słuchajcie mnie wszyscy – zawołałem – tutaj macie skład na jutrzejsze spotkanie. Przyglądnijcie się mu i dajcie upust swojej radości.
Przypiąłem kartkę do tablicy.


- Ej – zawołał Barton – uważaj gdzie leziesz, stanąłeś mi na stopie!
- Sorki – przeprosił Reporter – jestem w składzie!
- I ja – krzyknął Magic – odprawiając przy tym rytualny taniec
- Dlatego go zwiemy Magic – wyjaśnił mi Speed, śmiejąc się na widok wygibasów kolegi
- Dobra koniec tych żartów – powiedziałem – Macie wypocząć przed jutrzejszym meczem. Dlatego… przebiegniecie 5 km, a potem wrócicie do domu.
- Ale… - zaczął Pavulon
- Bez dyskusji. Bo dostaniecie kolejne 5 km, jak będziecie tak marudzić.
Po skończonym treningu wszyscy poszli do swoich domów. Ja natomiast zostałem jeszcze w kantorku rozmyślając nad jutrzejszym meczem. To tylko mecz towarzyski, ale także mój debiut na ławce trenerskiej.


Spotkanie ułożyło się po naszej myśli. Już w 12. minucie Grzelo strzelił gola po świetnym, prostopadłym podaniu Rema, na czystą pozycję. Grzelo zachował zimną krew i kiwając bramkarza strzelił do pustej bramki. W drugiej połowie zmieniłem całą pierwszą jedenastkę. W 69 minucie Pucek strzelił gola z ok. 19 metrów po podaniu Wujka Przecinaka. Na nic zdały się protesty piłkarzy z Bielska-Białej – bramka została uznana. Niestety w 80. minucie straciliśmy bramkę, gdyż Fidel nie przypilnował Żmudzińskiego. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie.


Następny mecz towarzyski przyszło nam rozegrać przeciwko Miedzi Legnica. Spotkanie to było popisem umiejętności naszej drużyny, a w szczególności Pucka, który popisał się klasycznym hat-trickiem. Zwycięskiego składu się nie zmienia, więc pozostawiłem ustawienie z poprzedniego meczu. Ale po kolei. Najpierw w ósmej minucie, dośrodkowanie z rzutu rożnego Storma na bramkę zamienił SZk. W 13. minucie fenomenalnym strzałem z dystansu Barton pokonał bramkarza gospodarzy. Oczywiście po podaniu Rapechucka. Cztery minuty później, znowu z podania Rapechucka bramkę z 16 metrów strzelił Rem-8. Na druga połowę wybiegła druga jedenastka. Znowu, jak w poprzednim meczu, Puckowi asystował Wujek Przecinak – tym razem był to strzał z 16 metrów, ze środka linii wyznaczającej pole karne. Natomiast w 70. minucie przeżyłem deja vu – Pucek strzela gola po podaniu Wujka w niemal identyczny sposób, co poprzednim razem. 84. minuta, Wujek drybluje na skraju pola karnego i do kogo podaje? Oczywiście do Pucka, który z 5 metrów sam na sam z bramkarzem nie mógł spudłować. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, po podaniu Pucka, Pavulon strzelił gola z ok. 25 metrów. Co prawda bramkarz był bliski obrony tego strzału, ale nie zdołał wybić tej piłki końcami palców. Gdy sędzia pokazywał na tablicy świetlnej doliczony czas (6 minut – sic!) zabójczą przeprowadziła ekipa CM Revolution, jednak Pucek był faulowany na polu karnym. Sędzia wskazał na „wapno” i rzut karny na bramkę zamienił Grzechoo. Ostatniego gola w tym meczu strzelił Jakubkwa, po rzucie wolnym z 25 metrów (co prawda po rykoszecie). Uff, co to był za mecz! Ogólnie ekipa Rewolucji oddała 25 strzałów, z czego 14 było w światło bramki. Fantastyczne spotkanie.


Kolejny mecz, kolejny debiut – tym razem przed własną publicznością. Po fantastycznym meczu Pucka (który dostał dziesiątkę) postanowiłem go dać do składu kosztem Grzela. Tym razem mecz nie ułożył się tak szczęśliwie. W 15. minucie, po podaniu Rapechucka, Pucek strzelił gola z ok. 20 metrów, po odbiciu się jeszcze piłki od jednego z przeciwników. W 32 minucie Rapechuck podwyższył wynik, po trójkowej akcji Rapechuck-Barton-Pucek z ok. 18 metrów. W 49. minucie wykorzystałem wszystkie zmiany, na wprowadzenie nowych zawodników. Jednakże chwilę wcześniej gola kontaktowego strzelił Cetnarowicz. Na szczęście w 67. minucie wszystko wróciło do normy, gdyż po dośrodkowaniu Fidela z rzutu rożnego piłkę głową skierował do bramki Shadowm. Niestety w 87. minucie kolejnego gola kontaktowego strzelił Speichler z rzutu wolnego. Do końca meczu utrzymał się ten wynik, jednak była to tzw. nerwówka, gdyż z powodu kontuzji boisku musieli opuścić Speed oraz Grzechoo, przez co mój nasz zespół kończył mecz w dziewiątkę.


Ostatni mecz towarzyski przed rozpoczęciem ligi. Kolejny świetny mecz w wykonaniu Pucka. Skład taki sam jak w poprzednim meczu. W 12. minucie po podaniu Rapechucka z 11 metrów sprytnym strzałem pokonał bramkarza przeciwnika. Szybko, bo po 5 minutach, Mąka wyrównał stan meczu. W 28. minucie Pucek znów wyprowadził zespół CM Revolution na prowadzenie po podaniu Rapechucka. 4 minuty później fantastycznego gola strzelił Barton z ok. 20metrów. Kolejną asystę zanotował Rapechuck. W 61. minucie strzałem z rzutu wolnego popisał się Jakubkwa i było już 4:1. Natomiast jeszcze w 86 minucie Wojdyga starał się poderwać swój zespół do walki. Jednakże już w doliczonym czasie gry SZk, po dośrodkowaniu Fidela z rzutu rożnego, ustalił wynik spotkania.



- Panowie – powiedziałem zawodnikom na pierwszym wspólnym treningu po meczu z Polonią Warszawa – wykonaliście kawał dobrej roboty podczas ostatniego miesiąca. Rozegraliście – w tym momencie wyciągnąłem kartkę – 4 mecze, podczas których strzeliliście 19 bramek, tracąc przy tym 5 bramek. Świetnie, jeżeli chodzi o bramki strzelone. Gorzej natomiast z obroną. Tu trzeba będzie mocno popracować. A tymczasem za 10 dni rusza liga – nasz mecz z Legią został przełożony, gdyż drużyna ta występuje w Pucharze Inter-toto. Teraz trzeba się skupić na najbliższym przeciwniku. Dlatego macie zapomnieć, że były jakieś mecz kontrolne, czy ktoś strzelał gola czy nie. Teraz rywalizacja zacznie się na poważnie, a zwycięzca może być tylko jeden. Tylko od Was, moi drodzy zawodnicy będzie zależeć to, czy Wy będziecie zwycięzcami. Dlatego zrobicie... 200 pompek.
- Ależ panie trenerze... - zaprotestował Grzechoo
- Cicho! - zagrzmiałem - 200 pompek to dopiero początek Waszej drogi przez mękę. Chyba, że nie chcecie być zwycięzcami?
- Chcemy - usłyszałem pomruk całej drużyny.
- A więc do roboty!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.