Artykuły

Skrzydło Owcy #6
Piotr Sebastian 13.12.2010 23:02 18955 czytelników 0 komentarzy
9
Nazajutrz rano zastałem w swoim biurze Daniela. Od razu wiedziałem, że coś się święci. Nadmierny spokój szefa skautingu zawsze zwiastuje, że ma coś w zanadrzu. Każdy szanujący się wywiadowca wciąż nadstawia chciwie uszu, jest czujny i skoncentrowany, nieustannie zainteresowany. Tymczasem Daniel rozwalił się leniwie na kanapie i spijając pierwsze łyki kawy czytał poranne wydanie L'Equipe, nie zwróciwszy niemal uwagi na moje pojawienie się.
- Wiesz, że L'Equipe początkowo był gazetą poświęconą kolarstwu? - rzekł znad dziennika.
Doskonały początek dnia: szef mojego skautingu w moim własnym gabinecie opowiada mi ciekawostki o prasie francuskiej. Cóż lepszego mogło mnie spotkać?
- Wiesz, że zanim nauczyłem się francuskiego – odparłem – dość dobrze poznałem rosyjski?
Uśmiechnął się.
- Grozisz mi?
- Włazisz do mojego gabinetu, pijesz moją kawę i jeszcze się pytasz?
Powrócił ze spokojem do czytania gazety.
- Wiesz, że największy francuski dziennik sportowy powstaje w mieście, które ma trzydzieści tysięcy mieszkańców?
Wiedziałem. Równie dobrze jak to, że czasami Daniel po prostu musiał doprowadzić do końca tę swoją niewinną retoryczną grę. Uwielbiał takie małe przedstawienia. Nie zamierzałem mu przeszkadzać.
- Czytałeś? - najwyraźniej zauważył, że nie mam dziś ochoty brać udziału w jego potyczkach słownych.
- Nie. Dostaję streszczenia. Przecież wiesz.
- Ten artykuł powinieneś jednak przeczytać w całości.
- O czym?
Wyciągnął rękę z gazetą w moim kierunku, ale usadowiłem się już za biurkiem i machnąłem przecząco.
- Opowiedz.
- Nie zamierzam. Ale mogę Ci fragment przeczytać. Poczekaj.
Zaszeleścił gazetą.

L'EQUIPE

- O tutaj na przykład: „Jednym z najgorętszych nazwisk tej jesieni jest Piotr Sebastien, młody polski trener, który nadspodziewanie dobrze radzi sobie w Chateauroux. Zaskakujące wyniki ekipy La Berri są zasługą nie tyle udanego letniego okna transferowego ( co nie byłoby dziwne przypadku tego byłego szefa skautingu), ale przede wszystkim doskonałej atmosfery w szatni i dbałości w sprawach taktycznych.”
- Co to jest? - zapytałem.
- Czekaj. Tu jest lepsze: „Ten debiutant w Ligue 2, szczególnie upodobał sobie mecze o wielką stawkę potrafiąc w niespotykany wręcz sposób mobilizować swój zespół przed potyczkami z dużo silniejszymi drużynami.”
- Dawaj to. Zmieniłem zdanie – wyciągnąłem rękę po gazetę.
- „Znany ze skrupulatnego rozpracowywania rywali – Daniel nie zamierzał oddać gazety - oraz żelaznej dyscypliny w szatni, potrafił wydobyć z tego przeciętnego zespołu nieprzeciętne umiejętności.”
- Powiesz w końcu co to jest?
Daniel spojrzał na mnie z wyrazem szczeniackiej satysfakcji.
- Cóż. Wydrukowali dzisiaj jedenastkę najbardziej obiecujących trenerów we Francji i umieścili Cię na zaszczytnej dziesiątej pozycji.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Uważam, że ciut za nisko.
- Jasne. Daj gazetę.
Oddał.
„La Berri pod wodzą Sebastiena noszą jeszcze znamiona choroby wieku dziecięcego: znaczne wahania formy, chimeryczność liderów i brak głębokości składu. Jednak wyraźnie pod ręką trenera, drużyna krzepnie i jest na dobrej drodze do zaliczenia najlepszego sezonu od lat. Dojrzewa drużyna, dojrzewa jej menedżer.”
Biegłem oczami przez kolejne akapity. Nie mogłem uwierzyć. Dwie kolumny tylko na mój temat w największym sportowym dzienniku w kraju.
„Mimo że krótka kariera tego młodego trenera nie pozwala jeszcze rzetelnie ocenić jego umiejętności -  a przede wszystkim sprawdzić jego kondycji na dłuższym dystansie – to uwagę zwracają imponujące wyniki drużyny, która jeszcze przed sezonem typowana była do spadku.”
I dalej.
„Wiele jest jeszcze znaków zapytania i jeszcze więcej wyzwań czekających na Piotra Sebastiena, ale jego dotychczasowe osiągnięcia wskazują, że mamy do czynienia z prawdziwym talentem na trenerskiej ławce. Nasz typ: numer 10.”
A na pierwszej stronie fotografie wszystkich jedenastu wybranych przez redakcję trenerów.
- Doskonałe towarzystwo – podsumował Daniel widząc jak zerkam na okładkę.
- Doskonałe – potwierdziłem. - Dobrze choć raz znaleźć się w takim gronie.
- Niektórzy z nich powinni się bardziej cieszyć z twojego towarzystwa, niż ty z ich.
- Co ty gadasz? Spójrz tylko: Blanc, Garcia, Le Guen, Gomes, Correa... czy ty w ogóle czytałeś te nazwiska?
- Czytałem.
Machnąłem lekceważąco ręką:
- Każda pliszka własny ogon chwali.
- Piotrze – Daniel poprawił się na kanapie – czy ty czasami nie odstawiłeś leków?
Uśmiechnąłem się pobłażliwie, ale nie zraziło go to:
- Może to zresztą dobry moment, żeby ktoś ci w końcu powiedział do słuchu. Widzę jak od trzech tygodni snujesz się po klubie, mamroczesz coś pod nosem zamiast krzyknąć, a od tych twoich uśmieszków i min już mnie mdli. I co najgorsze, nikt ci nic nie powie, bo wszyscy tutaj już zaczęli lizać cię po stopach. Wystarczyło raz złomotać Lens i prześlizgnąć się przez Marsylię i już masz status boskiego cezariona. No to widać ja muszę podnieść cię z tego tronu..
Opadłem na fotel w odruchu rezygnacji. Naprawdę nie miałem dziś ochoty na żadne konfrontacje, ale Daniel na wszelki wypadek pogroził mi jeszcze palcem:
- A jak mi przerwiesz, to dam ci w ucho.
Nie tylko nie zamierzałem mu przerywać, ale nawet wydało mi się to zabawne. Daniel w dalszym ciągu chyba trochę mi ojcował.
- Pracuję w tym klubie już niemal czterdzieści lat i przez te wszystkie lata dane mi było przeżyć tylko dwa momenty pełnej chwały. W 97, kiedy awansowaliśmy do Ligue 1 i w 2004, kiedy dotarliśmy do finału Pucharu Francji. Obie te chwile przeżyłem dzięki Victorowi, który był według mnie najlepszym trenerem w historii naszego klubu. Zresztą to przecież on cię zatrudnił, pamiętasz? Bo ja pamiętam. Pamiętam też kiedy Victor obejmował drużynę w 92. Był niewiele starszy od Ciebie. Miał tyle samo energii i zapału, tak samo jak ty patrzył na nas wszystkich tak, że od samego tego patrzenia człowiek czuł się kimś lepszym. I tak samo jak ty wierzył w sukces. Miał tylko może więcej bezczelnej pewności siebie. Ale wiesz co? Pomimo tego wszystkiego, pomimo tych podobieństw i tych wszystkich osiągnięć Victora, kiedy patrzę dziś na ciebie, kiedy sobie przypominam jak zaczynałeś, kiedy widzę cię dziś na czele drużyny, to nie mam żadnych wątpliwości – przerastasz go o głowę. I nie mówię tu o wiedzy, o taktyce, negocjacjach, czy o podejmowaniu decyzji. To wszystko jest ważne, ale nie najważniejsze. Byli tu już przed tobą mądrzejsi. Bardziej doświadczeni. Bardziej pewni siebie. Paru też było bardziej pracowitych. A jednak. A jednak nikomu, nawet Victorowi, nie udało się dotąd to, co tobie przychodzi z taką łatwością. Nie rozumiem jak to robisz, ani jak to działa, ale działa. I to działa znakomicie. Wiesz co to jest? Otóż przy tobie ludzie zaczynają wierzyć, że wszystko jest możliwe. Zaczynają sięgać tam, gdzie wydawało im się, że nie potrafią. Potrafiłeś pokazać nam wszystkim, tak, nam wszystkim, bo i mnie także, że nasze marzenia są na wyciągnięcie ręki. I że to się może udać.
Spojrzał na mnie uważnie, a ja struchlałem widząc jak poważny ton przybrał.
- Potrafisz wyciągać z ludzi to, co najlepsze. Mobilizować nas. Jednoczyć wokół celu. Wierzysz w nas bardziej niż my sami wierzymy w siebie. Tego się nie kupi za żadne pieniądze, ani nie wyuczy w najlepszej szkole. Rozumiesz? Więc mi nie opowiadaj jak dobrze się czujesz w towarzystwie Garcii, czy Gomesa na jakiejś okładce. To oni powinni być ci wdzięczni. I to oni będą kiedyś opowiadać, że byli na tej samej okładce co ty.
Pod jednym wszak warunkiem.
Odwrócił się w stronę drzwi, ale nie ruszył z miejsca.
- Że przestaniesz się nad sobą roztkliwiać. Nie wiem co się stało, ale wygląda jakbyś się poddał. Zasnął. Zamknąłeś się. Ucichłeś. Nawet w biurze nie ma już dawnego Sebastiana, który walczył o swoje zdanie, ciskał argumenty, trzaskał drzwiami i klął jak szewc. Kiedyś wyważałeś drzwi kopniakami. Teraz pukasz nieśmiało jak chcesz wejść i cichutko zamykasz za sobą drzwi wychodząc.
Milczałem. Wiedziałem, że ma rację.
- Powtarzam, nie wiem co się stało, ale dalej tak być nie może. Jeżeli utraciłeś instynkt walki, to się zapisz na kurs dla księgowych, bo tutaj – pokazał palcem w podłogę odwracając się ponownie w moją stronę – tutaj jest miejsce tylko dla tych, którzy uwielbiają ciągłe starcia, żyją konfrontacją i czerpią przyjemność z walki. Więc albo się obudź do cholery, albo zrób miejsce dla innych, bo za kilka tygodni zapomnimy i o Lens, i o Marsylii. A co najgorsze, zapomnimy także o tym, że jesteśmy w stanie wygrać niejeden taki mecz.
Usiadł. Cóż można mądrego powiedzieć w takiej sytuacji? Tym bardziej, kiedy ktoś wywala ci prosto w oczy to wszystko, o czym sam wiesz, ale czego zmieniać nie masz zamiaru.
- Masz – rzuciłem mu gazetę.
Miałem zamiar powiedzieć mu o Bertrandzie, o podsłuchanej rozmowie w toalecie, o dziwnym telefonie wczoraj wieczorem, ale zanim zebrałem się na dobre usłyszałem:
- Wiesz, że w tej jedenastce L'Equipe jesteś najmłodszy?

Jeszcze tego samego dnia po południu Daniel przyszedł do mnie ze stertą notatek. Omawialiśmy przez jakieś pół godziny zawodników wypatrzonych przez jego skautów, potem kwadrans poświęciliśmy na analizę naszych opcji i zaplanowanie ostatnich działań przez zimowym oknem transferowym. Kiedy wydawało się, że spotkanie dobiega końca, Daniel nagle się odezwał:
- Mam już informacje w sprawie Oliviera.
Spojrzałem na niego. Miał zagadkę wypisaną na twarzy.
- Mów.
Podszedł do fotela i ze stojącej przy nim teczki wydobył plik dokumentów. Wrócił z nimi do stołu.
- Monica Hagenbach. Nazwisko austriackie po mężu. Wdowa. Mieszka w Bouzonville, małym miasteczku przy granicy niemieckiej. Dwójka dzieci. Nie pracuje. Utrzymuje się z renty przy wydatnej pomocy brata.
Nie załapałem. Wychwycił to w moim spojrzeniu.
- Siostra Oliviera.
- Ach, to...
- Sprawdziłem – ciągnął. - Rzeczywiście dzwoniła do niego podczas spotkania w restauracji. Biling się zgadza.
- Rozumiem. Zdaje się, że tym razem moje przeczucie mnie myliło.
- Niezupełnie.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Przeglądając bilingi sprawdziłem wszystkie telefony. To znaczy te, na które dzwonił najczęściej.
- Bertrand? - ożywiłem się.
- Nie.
Podał mi kartkę z wydrukiem. Roiło się na niej od cyfr. Numery telefonów, daty, godziny. Przeleciałem wzrokiem po kolejnych numerach, ale nic nie potrafiłem wychwycić.
- Tutaj – pokazał palcem wybraną pozycję. - I tutaj. I tu. I tu. I tak praktycznie cały czas.
- Widzę. Czyj to numer?
- 06 42 48 60 31.
- Widzę przecież. Czyj to numer?
Spojrzał na mnie przeciągle.
- Nie wiesz?
Zerknąłem jeszcze raz na biling, ale za nic w świecie nie potrafiłem skojarzyć tego numeru. Nigdy zresztą nie miałem pamięci do cyfr.
- Daniel, przestań dręczyć. Nie mam pojęcia.
 Sięgnął po stojący na biurku telefon. Przesunął go w swoją stronę. Patrzyłem na niego zdziwiony jak wstukiwał w klawiaturę kolejne cyfry, a kiedy skończył przesunął aparat w moją stronę, podał mi słuchawkę, zebrał swoje papiery i skierował się do wyjścia.

Przystawiłem telefon do ucha. Po dwóch sekundach odezwał się sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty. Czułem przyspieszone bicie serca. Puls w skroniach. Piąty. Szósty. Ktoś wyraźnie nie odbierał. Siódmy. Nie wiem, ile jeszcze sygnałów bym tak stał i czekał, kiedy nagle rozległ się lekki szmer. W słuchawce odezwał się aksamitny głos Nadii:

- Cześć kochanie.
Daniel cichutko zamykał za sobą drzwi.


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

Szukaj nas w sieci

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.