Informacje o blogu

Zza linii bocznej

Górnik Wałbrzych

Polska III Liga

Polska, 2009/2010

Ten manifest użytkownika jakubkwa przeczytało już 800 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Okres przygotowawczy upłynął pod znakiem poszukiwania wzmocnień. W tym celu wybrałem się między innymi na polski dzień testów, wielu graczy zaprosiłem na treningi w naszym klubie, dawałem im szanse w sparingach, przez co ich wyniki były mocno niemiarodajne. A przedstawiały się one następująco:

27.06.2009 Unia Solec Kujawski IV Liga W 1-1
01.07.2009 Sandecja Nowy Sącz I Liga W 0-3
05.07.2009 Rega Trzebiatów III Liga D 1-0
07.07.2009 Orzeł Babienica/Psary III Liga W 3-1
09.07.2009 Dalin Myślenice III Liga W 0-3
12.07.2009 TS 1998 Dopiewo IV Liga W 2-0
15.07.2009 Goplania Inowrocław III Liga W

0-2

Chciałem w tym czasie skompletować sztab szkoleniowy i skład, ale stało się to trudniejsze, niż przypuszczałem. Jeśli idzie o trenerów, to szybko zdałem sobie sprawę, że ani Piotr Przerywacz, ani drugi zatrudniony szkoleniowiec Grzegorz Bęben, nie znają się ni w ząb na treningu bramkarskim, postanowiłem więc znaleźć odpowiedniego człowieka na to stanowisko. I to nawet mi się udało, byłem dogadany z Krystianem Matusiakiem, który wielkich oczekiwań nie miał, mimo to prezes zablokował ten ruch twierdząc, że więcej trenerów w klubie nie potrzeba, tym bardziej dla bramkarzy, bo on dla trzech zawodników nie będzie trenera sprowadzał. Stwierdziłem tylko, że może zmieni zdanie gdy Jaroszewski będzie puszczał po trzy szmaty w każdym meczu i wyszedłem trzaskając drzwiami.

To niepowodzenie w uzupełnianiu sztabu chciałem sobie odkuć podpisując kontrakty z piłkarzami. Ogólnie na tygodniowe testy przyjechało w różnych terminach dziewięciu zawodników, z których część zaprezentowała się naprawdę przyzwoicie. Na początek kontrakty podpisałem z czterema. Było wśród nich dwóch napastników - Patryk Podolski (24 lata), który strzelił cztery bramki w meczach towarzyskich, no i w ogóle Podolski w ataku to brzmi dumnie, oraz Sebastian Wojciechowski (21 lat), który grał z nami tylko raz, bramki nie strzelił, za to doznał kontuzji, ale zaprezentował się nieźle. Nasz skład zasilił też Marcin Kaźmierczak, doświadczony, 31-letni lewoskrzydłowy oraz, chyba najbardziej w tym towarzystwie znany, Branko Rasic, 32-letni ofensywny pomocnik, wychowanek Crveny Zvezdy z przeszłością w Ekstraklasie. Najgorsze jednak było to, że nie doszedł żaden boczny obrońca, a na to najbardziej liczyłem. Niestety Przemysław Rawa, który na testach spisywał się dobrze i dostał nawet atrakcyjną finansowo ofertę, wybrał Regę Trzebiatów. Wspomniany Rasic też zresztą nie był pierwszą opcją jeśli idzie o środek pomocy - lepiej prezentowali się Paweł Bugała, również znany z boisk Ekstraklasy, który jednak wolał Unię Tarnów, oraz - a może przede wszystkim - Łukasz Paulewicz, który jednak w jednym z meczów doznał 3-miesięcznej kontuzji, więc - jako bezwzględny kapitalista trzymający w ryzach klubowy budżet - zostawiłem go samego sobie na pastwę losu. Trochę szkoda chłopaka i sumienie nieczyste, więc na wszelki wypadek zostawiłem sobie jego nazwisko i telefon w notesie, obiecując mu, że w przyszłości się jeszcze z nim skontaktujemy.

Tymczasem radosne wieści nadeszły od strony prezesa, który - oprócz bombardowania moich propozycji zatrudnienia trenera bramkarzy - robił również i coś pożytecznego. Mianowicie - przy dużej pomocy Piotrka Przerywacza - wynegocjował on umowę o współpracy z Zagłębiem Lubin, na mocy której umówiliśmy się na 25 lipca na mecz towarzyski w Wałbrzychu, a dodatkowo nasze szeregi zasilił na zasadzie wypożyczenia młody, obiecujący Karol Fryzowicz (18 lat), mogący grać na po obu stronach defensywy (hurra!) i pomocy. Mogliśmy tylko żałować, że nie mógł grać na dwóch z tych pozycji naraz, bo tak dalej trzeba było szukać wzmocnienia na prawą lub lewą obronę.

To tyle jeśli idzie o wzmocnienia na dzień 25 lipca, a więc datę meczu z Zagłębiem. Liczyłem, że mocny rywal przyciągnie na trybuny trochę kibiców, a dla mnie będzie swoistym otwarciem kariery z Górnikiem. Z tego powodu chciałem też wystawić najmocniejszy skład, prawdopodobnie pierwszy skład na sezon 2009/2010. Z paru powodów jednak tak się nie stało. Po pierwsze - kontuzje Wojciechowskiego, Podolskiego (lekka) i Fryzowicza uniemożliwiły ich, raczej pewny w przypadku pełni sił, występ. Po drugie - nie wszystkie ruchy transferowe były już sfinalizowane, ciągle rozmawialiśmy z trzema zawodnikami defensywnymi. A więc nie był to wcale owy przewidywany pierwszy skład. Jeszcze krótko o transferach z klubu - na wystawionych przeze mnie na listę transferową zawodników nie skusił się nikt. A to niespodzianka.

Na Zagłębie przyszedł niesamowity tłum złożony z... 728 kibiców. Nie dość, że transfery nie chcą wyjść, trenera bramkarzy nie ma, prawych pomocników dalej od cholery, to jeszcze tak małe zainteresowanie lokalnych społeczności? Nie będzie łatwo zrobić w tym Wałbrzychu piłkę... Tę moją szybką refleksję potwierdzili zresztą piłkarze, choć może nie tak mocno, jak się tego obawiałem. Wyszliśmy w składzie:

Jaroszewski - Michalak, Łaski, Przerywacz, Nadzieja - Kaźmierczak, Morawski, Majka, Ciołek - Wojtarowicz, Janik

Zaleciłem zawodnikom grę z kontry i powiedziałem, żeby grali na luzie, bo i tak nie mamy nic do stracenia. Oczywiście oprócz gradu bramek, czego jednak w przedmeczowej rozmowie już nie dodałem. Jak się okazało, całkiem słusznie, bo pogromu nie było, chociaż oczywiście już do przerwy przegrywaliśmy, ale skromnie, 1-0, po bramce Szymona Pawłowskiego. Zagłębie miało wyraźną przewagę, a my od czasu do czasu próbowaliśmy się odgryźć z kontry. Pochwaliłem zawodników za występ w pierwszych 45 minutach, stwierdziłem, że możemy nawet pokusić się o remis lub zwycięstwo, dokonałem paru zmian i wyszliśmy na drugą połowę. Ta generalnie wyglądała podobnie do pierwszej, w 65. minucie Wojciech Fabianowski przypieprzył sprzed pola karnego tak, że dostał nawet oklaski od garstki kibiców gospodarzy i ustalił wynik meczu na 2-0. Ostatnie 20 minut należało już do nas, chociaż nie udało nam się udokumentować tego zdobyciem bramki, bo też i oddaliśmy ledwie jeden celny strzał na bramkę (ale za to bezpośrednio z rzutu rożnego - jego wykonawca, Tobiasz, który pojawił się na boisku w drugiej połowie, sam był niezmiernie zdziwiony - chyba pomógł mu wiatr). A więc porażka stała się faktem, ale też nikt na zwycięstwo nie liczył, a miejscami gra Górnika mogła się nawet podobać. No i mieliśmy więcej rzutów rożnych, więc wedle szkoły Stefana Majewskiego, było dobrze. Ogólnie do sezonu przystępowałem więc z umiarkowanym optymizmem.

Na pewno byłby on większy, gdyby następnego dnia nie przyszły wyniki sprzedaży karnetów. Nabyło je całe 127 osób. Idzie się pochlastać. Niejako na pocieszenie zaczęliśmy na koniec szaleć na rynku transferowym. Co prawda z trzech zawodników defensywnych, o których pisałem wcześniej, do klubu ostatecznie trafił tylko jeden - Łukasz Grohlich, nominalny prawy obrońca, ale może grać też na środku obrony, jako defensywny lub środkowy pomocnik, mimo 24 lat grał już w Ruchu Chorzów, Polonii Bytom, a ostatnio w Walce Makoszowy, co świadczy albo (oby) o jego chwilowej obniżce formy, albo (oby nie) o ostatecznym upadku - niemniej jednak szybki przegląd rynku pozwolił nam na wzmocnienie rywalizacji na środku defensywy, dzięki sprowadzeniu 22-letniego Jakuba Cieślaka, oraz w ofensywie, bo dołączyli do nas na wypożyczeniu dwaj kolejni gracze Zagłębia Lubin - Artur Węska (OP/N Ś) i Michał Zapaśnik (OP P, N). Zwłaszcza ten drugi powinien na boiskach III Ligi szaleć. Niesamowity sukces odniósł też jeden z naszych dotychczasowych zawodników - Michał Starczukowski - albowiem zainteresował swoją osobą skautów innego klubu! Tym nieszczęsnym zespołem była Polonia Środa Wielkopolska, która wypożyczyła Michała do końca sezonu.

Przełom lipca i sierpnia przyniósł też dwa wydarzenia, które rozpatrywać by można w kategoriach groteski. Po pierwsze - prezes pochwalił się, że podpisał umowę o współpracy z kolejnym klubem. Jako że tym razem Piotr Przerywacz palców w tym nie maczał, zamiast patrona z Ekstraklasy dostaliśmy filię z IV Ligi - MKS Szczawno Zdrój. Na co i po co - nie wiem, ale jak już kontrakt jest, to postanowiłem spróbować im wcisnąć napastnika Adriana Moszyka i dwóch prawych pomocników - Marcina Zazulaka i Marcina Smoczyka. I tak raczej nie korzystałbym z ich usług, a tak może posmakują chociaż IV Ligowej piłki. Drugie ciekawe wydarzenie, to polski paszport dla Branko Rasica! Na pewno przyda mu się obywatelstwo kraju z Unii w robieniu kariery na Zachodzie...

Znamiona groteski nosiło też zwołanie konferencji prasowej przed pierwszym meczem sezonu z Orłem Ząbkowice. Powiedziałem prezesowi, żeby sobie jaj nie robił, ale uparł się, stwierdził że tak będzie przed każdym meczem, bo takie są europejskie standardy. Moją kąśliwą uwagę, że europejskim standardem jest też trener bramkarzy, zbył milczeniem. Pan chce - sługa musi, a więc punktualnie stawiłem się na sptokaniu z przedstawicielami mediów, których tym razem było aż dwóch. Do Arka Kwiatkowskiego z Gazety Wrocławskiej w śledzeniu losów Górnika dołączył Łukasz Laskowski z Tygodnika Piłkarskiego Wałbrzych. Szczerze mówiąc nie kojarzę takiej gazety z dzieciństwa. Jednak ten drugi z dziennikarzy znacznie bardziej przypadł mi do gustu, a jego notka w gazecie była obiektywnym podsumowaniem "konferencji". Natomiast Arek na łamach Gazety Wrocławskiej nie zdołał ukryć niechęci do mojej osoby, pisząc tekst w mocno ironiczno-złośliwym tonie. Nie wiem, co mu zrobiłem, ale czuję, że to nie koniec utarczek z tym człowiekiem w tym sezonie.

Według miejscowych bukmacherów faworytem III Ligi, grupy dolnośląsko-lubuskiej, była Polonia Świdnica, zaraz za nią Motobi Bystrzyca, Chrobry Głogów i my, Górnik Wałbrzych. W pierwszej kolejce, w meczach sobotnich, z tego grona swój mecz rozgrywała tylko drużyna z Bystrzycy i potwierdziła wstępne przewidywania pokonując u siebie pewnie Promień Żary 3-0. W niedzielę zaś czekały nas dwa ciekawe mecze - najpierw o 12:00 Chrobry podejmował świdnicką Polonię, potem o 15:00 my graliśmy z Orłem Ząbkowice. Pierwsze spotkanie zakończyło się bądź co bądź niespodzianką, bowiem Polonia gładko wygrała z gospodarzem z Głogowa 2-0. My chcieliśmy zrobić wszystko, aby po drugim niedzielnym meczu to drużyna przyjezdna odjechała z niczym.

Długo biłem się z myślami, czy wystawić taki skład, jaki uważałem za najlepszy, a więc z kilkoma zawodnikami, którzy przyszli na ostatnią chwilę (np. Cieślak obok Przerywacza na środku obrony), czy też może ten bardziej zgrany (Przerywacz z Łaskim). Ostatecznie postawiłem na tę pierwszą opcję - Orła powinniśmy pokonać i bez zgrania, a zresztą gdzieś to zgranie trzeba wyrobić. Na pierwszy mecz sezonu wyszliśmy więc następująco:

Jaroszewski - Fryzowicz, Cieślak, Przerywacz, Grohlich - Kaźmierczak, Morawski, Majka, Tobiasz - Podolski, Zapaśnik

W końcowy sukces zacząłem wątpić dość szybko, bo w 2. minucie spotkania, kiedy to kompletnie pogubiła się nasza obrona i napastnik gości, Jan Duraj, w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił w słupek. Chwilę potem przed utratą gola uratował nas Jaroszewski, od razu więc wstałem z ławki i opierdzieliłem cały zespół bez wyjątku, co 373 kibiców na trybunach nagrodziło oklaskami (okazało się, że frekwencja na Zagłębiu była jednak ogromna). To podziałało mobilizująco na piłkarzy, którzy wzięli się wreszcie do roboty. W 19. minucie Morawski uderzeniem z wolnego przypomniał, czemu ktoś kiedyś ochrzcił go przydomkiem Maradona, a cztery minuty później goście wbili sobie piłkę do bramki sami i z pewnym 2-0 dotrwaliśmy do przerwy. Mogło być lepiej, gdyby karnego wykorzystał Morawski. Jednak widocznie lepiej strzela mu się z wolnych. Udowodnił to zresztą w drugiej połowie swoim drugim golem - ponownie ze stałego fragmentu gry. Potem piłkarze mocno spuścili z tonu i parę razy musiał ratować nas Jaroszewski, który zresztą bronił tego dnia kapitalnie aż do doliczonego czasu gry, kiedy to po uderzeniu jednego z graczy Orła piłka odbiła się od poprzeczki, potem od naszego golkipera, i wpadła do siatki. Nie ma to jak samobój na ukoronowanie dobrego występu. Tak czy siak, wygraliśmy pewnie 3-1, chociaż to goście oddali w sumie więcej strzałów na bramkę. Jednak potwierdziliśmy, że chcemy się w lidze w tym sezonie liczyć, a Morawski z dwoma bramkami przewodził klasyfikacji strzelców ex aequo z Bartoszem Latuszkiem z Celulozy Kostrzyn nad Odrą. Na pomeczowej konferencji prasowej (prezes szalał) stawiło się już trzech dziennikarzy - oprócz wcześniejszej dwójki także Grzegorz Konieczny z Kroniki Futbolu Ząbkowice Śląskie. Swoją drogą w takim tempie na koniec sezonu trzeba będzie wynajmować większą salę. Jakieś kontrowersje wywołał podyktowany przez sędziego rzut karny, ale na pytanie o moje zdanie w tej kwestii stwierdziłem tylko: "przecież nie wykorzystaliśmy karnego, więc o co ten krzyk?" To zakończyło sprawę i z pewnością nie mogło zmącić naszej radości z pierwszej wygranej w sezonie i pozycji wicelidera w tabeli. Oby tak dalej!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.