Informacje o blogu

Cytrynowy powiew świeżości

Gandzasar FC

Bardzraguyn Khumb

Armenia, 2009/2010

Ten manifest użytkownika Lemani przeczytało już 648 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Życiowe suma sumarum.

Ach, to bezrobocie. Przez nie praktycznie popsułem sobie życie. Nie mając pracy zacząłem pić. Wkrótce rzuciła mnie żona zabierając mi dzieci, bo nie potrafiłem stawić czoła nałogowi. Chwała Bogu, że mam jeszcze gdzie mieszkać. Mam 42 lata, a czuję, że jestem wrakiem człowieka. Oczywiście, są bardziej uzależnieni ode mnie, ale mama mnie uczyła, żebym nigdy nie porównywał się do osób w czymś ode mnie gorszych, bo wtedy można stoczyć się na dno. Ja w sumie jestem na dnie i wiem, że jestem sam sobie winien. Miałem w młodości wybitną szansę zaistnieć. Tak, tak. Gdy miałem kilkanaście lat wszyscy widzieli we mnie solidnego napastnika, godnego gry w reprezentacji Argentyny, następcę Kempesa. Dla mnie jednak głównym celem było zarobienie godziwych pieniędzy na futbolu i to mnie zgubiło.


Kariera ... To nie miało być tak!

Byłem zadufany w sobie, myślałem, że umiem wiele. Spocząłem na laurach. Mając 22 lata z ogromnego talentu nie zostało nic, stałem się jednym z tych słabiaków, których trzyma się, jako zapchajdziurę w składzie. Rok później otrzymałem lukratywną ofertę od Śląska Wrocław. Oczywiście przyjąłem ją, myśląc, że nawet miernemu piłkarzowi z zagranicy europejskie kluby płacą bajońskie sumy. Niestety przeliczyłem się, Śląsk nie był bogatym klubem. Szukając okazji do wzbogacenia się klub z Oporowskiej wpadł na pomysł zakupu Argentyńczyka. Wybór padł na mnie, ponieważ nie trzeba było płacić kwoty odstępnego. No i Śląsk zarobił na mnie trochę pieniędzy. Nie, dlatego, że wybitnie grałem. Jako, że pochodziłem z Argentyny na stadion przychodziło o dwa tysiące więcej ludzi? Wolałbym jednak, żeby ludzie tłumnie przybywali na stadion ze względu na moją świetną grę. No, ale jak olewałem sobie treningi to, czego mogłem po sobie wymagać. Jednak okres spędzony w Polsce oceniam raczej na plus. Nie byłem, jednak na tyle skuteczny, aby zostać we Wrocławiu. Szefostwu klubu nie podobało się to, że w 14 meczach strzeliłem zaledwie 2 bramki. Oni pewnie myśleli, że co mecz strzelę bramkę i wypromuję się przynosząc im ogromne zyski ze sprzedaży. No i wyjechałem z powrotem do Argentyny. Tam kilka lat pograłem w prowincjonalnym klubie za grosze i... rzuciłem sport. Nie miałem już do tego siły i uznałem futbol za nieopłacalny zawód. Był rok 1997. Miałem 30 lat i praktycznie żadnych środków do życia. Wszystko przeznaczałem na czynsz, wodę, gaz, prąd.  Na futbolu nie dorobiłem się tego, czego oczekiwałem. Chciałem być bogaty. No cóż, nie wszystkim się udaję. Nie byłem jeszcze taki stary. Popytałem przyjaciół o możliwość zarobku. Wreszcie po jakimś czasie otrzymałem ciekawą ofertę pracy.


Udane połowy na Malwinach


Znajomy zaproponował mi pracę na Malwinach. Obecnie jest to terytorium brytyjskie. Argentyńczycy nie są tam mile widziani. To taka jakby zemsta za tę wojnę z 1982, kiedy to na dwa miesiące wyspy te były we władaniu Argentyny. Junta wojskowa chcąc podreperować swoją reputację wśród ludu zaatakowała wyspy należące do Wielkiej Brytanii. Zwycięstwo przypadło jednak Brytyjczykom, a junta rozpadła się. Ale w sumie spór pozostał, ponieważ aby otrzymać pracę na Malwinach posługiwałem się włoskim paszportem, który posiadam dzięki moim przodkom. Trudniłem się połowem ryb dla firmy eksportującej owoce morza do krajów Ameryki Południowej. Firma umożliwiła m.in. Brazylijczykom czy Kolumbijczykom poznać smak łososia, niedostępnego w tych państwach. W sumie na połowie zarobiłem więcej niż na kopaniu piłki. Właśnie na Malwinach poznałem moją żonę, Brytyjkę Gemmę, z którą mam dwójkę dzieci: 11-letniego Diego i 8-letnią Jennifer. Mieszkałem tam przez 7 lat, w rybackiej osadzie. Jednak wraz z upływem czasu zacząłem coraz bardziej tęsknić za ojczyzną. Tęsknota była tak silna, że pewnego dnia rzuciliśmy z żoną wszystko i zamieszkaliśmy w Neuquen.


Włoska plajta

Żona otrzymała pracę w szkole, jako nauczycielka języka angielskiego. Ja natomiast zostałem kelnerem we włoskiej restauracji. Jednak za 2 lata lokal splajtował. Kto by tam się zajadał włoską kuchnią, skoro nasze steki są o niebo lepsze. - mówili klienci. Ja zostałem bez pracy, przez rok bezskutecznie szukałem nowej. Zacząłem pić. Gemma początkowo to ignorowała, potem postawiła mi ultimatum. Albo ona i dzieci, albo wódka. No i niestety zwyciężyła gorzałka.


Dzieci 1:0 Alkohol


Po tym jak żona mnie opuściła piłem jeszcze bardziej. Czasem sięgałem nawet po alpagę, jak nie starczyło na coś bardziej godziwego. Pomyślałem – life sucks. Chciałem się targnąć na życie. Jednak widok dorastających Diego i Jennifer odwodził mnie od tego pomysłu. Dzieci to najważniejsza rzecz w moim życiu. Nigdy nie chciałem, żeby zobaczyły mnie w stanie nietrzeźwym. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z nimi. Mam nadzieję, że żona da mi, choć jedną szansę. Nie chcę, by wychowywały się w rozbitej rodzinie toteż w dniu 41 urodzin postanowiłem się wziąć za siebie.


Barszczyk i genialny pomysł

Porzucenie dotychczasowych nawyków było trudne. Owszem, nie od razu Kraków zbudowano, ale myślałem, że będzie łatwiej. Każdego dnia, zamiast krzty alkoholu zacząłem pić barszcz czerwony Hortex. Nawet przypasował mi jego smak, taki kwaśniutki. Oczywiście ciągle myśląc o moich problemach chciałem zalać robaka wódką, ale w sumie moje kubki smakowe polubiły barszczyk, może nawet bardziej uderzał do głowy. Alkoholizm jednak to jedno, a bezrobocie drugie. Znajomy, u którego wcześniej pracowałem zamknął biznes, więc wykluczyłem powrót na Malwiny. W Neuquen także nie znalazłem nic satysfakcjonującego. Nie chciałem być grabarzem, posadę woźnego w szkole podpierdolił mi 50-letni kaleka, a i w szpitalu nie zostałem pielęgniarzem ze względu na hemofobię. No kurwa. Nie mam ochoty zbierać puszek. W ten sposób na pewno nie udowodnię żonie, że zasługuję na nią. Dzieciaki nie będą mnie szanować, no, bo co, zamiast pograć z nimi w Monopoly przejdziemy się po śmietnikach w Neuquen, poszukamy puszek, może trafi się jakaś działająca suszarka to ją sprzedamy? Nie, to mnie przytłacza. Zdruzgotany poszedłem do baru na frytki, na to mnie bądź, co bądź stać, póki co. Czekając na realizację zamówienia spojrzałem na telewizor. Oświeciło mnie, na kanale Fox Sports leciał mecz Polska – Portugalia. Polska, futbol, to jest to. Od teraz nieprzerwanie w mojej głowie królował futbol, a właściwie praca z nim związana. Zastanawiałem się, czym tak naprawdę mógłbym się zająć, który zawód w futbolu najbardziej mi pasuje. No i zacząłem selekcję :)


Rozprawę prowadzi sędzia Anna Maria Wesołowska

Masażysta, lekarz, fizjoterapeuta – odpadają; krew i wszystko, z czym związana jest medycyna przyprawiają mnie o palpitacje serca.


Scout – też nie; nie mam zamiaru oglądać juniorskich rozgrywek i wypatrywać „talenty”, z których i tak nic nie będzie. Mnie też wypatrzył jeden scout. Wróżył mi karierę w Realu Madryt. Stawiał dolary przeciw orzechom. Nawiasem mówiąc, mogłem się z nim założyć. Są zawodnicy od młodości zajebiści i nie ma, co ich szlifować. Mając 16/17 lat grają w klubie pierwsze skrzypce i to świadczy o ich talencie, a nie to, że kopną prosto piłkę w wieku 13 lat, albo uderzą raz piłkę piętą.


No i zostaje menedżer. Mi od dzieciństwa udzielało się rządzenie nad innymi. To ja decydowałem, czy matka zrobi stek czy zapiekankę. To ja decydowałem, czy chcę braciszka czy siostrzyczkę. To ja decydowałem czy kot ma jeść Whiskas czy Kitekat. To ja decydowałem, jak ma mieć na imię mój młodszy brat. No i ja zadecydowałem o tym jak spierdolić swoją karierę. W dzieciństwie pasjonowało mnie również układanie puzzli. Dlaczego więc nie mógłbym ułożyć przyzwoitej drużyny z 11 piłkarzy? Kiedyś ułożyłem puzzle z Wieżą Eiffla. Zajęło mi to 2 tygodnie. Ułożony obrazek mój brat opchnął na pchlim targu za grosze. Oczywiście bez mojej wiedzy. Ale cóż było, minęło, wybaczyłem, alleluja i do przodu. Oprócz tego z pewnością poradziłbym sobie z dyscypliną w zespole. Kiedyś Diego ukradł koledze ze szkoły samochodzik. Kara go nie ominęła, zapamiętał ją na zawsze. Od tamtego dnia nic nikomu nie podwędził. Jaka to była kara? Wolę o tym nie mówić, bo znając życzliwe osoby mógłbym już nie posiadać praw rodzicielskich do dzieci. Myślę również, że klubowe finanse zbytnio nie ucierpiałyby za mojego steru, ponieważ ja wydaję pieniądze tylko i wyłącznie na rzeczy potrzebne. Przede wszystkim na alkohol, ale dziecku nigdy nie odmówiłem loda czy lizaka na rzecz wódki. To wszystko skłoniło mnie do jedynego słusznego wyboru – chcę zostać menedżerem.


Fałszerz Zając

Czas swoje chęci przemienić w czyny. Z marszu wybrałem się do Buenos Aires. Tam u kolegi z podstawówki załatwiłem sobie lewe papiery. No cóż, pośmiałem się trochę z „mojego życiorysu”. Ukończona Akademia Wychowania Fizycznego z wyróżnieniem, staże w VFL Bochum i AC Parma. Na wszystko certyfikaty, potwierdzenia, zaświadczenia. Nieźle. Zresztą dobrze na tym wyszedłem. Zapłaciłem 30 dolarów i dorzuciłem Bolsa. „Zając” był zadowolony z naszego spotkania. Zarabia na podrabianiu dokumentów, a ja przerwałem jego „suszę”. Dzięki niemu już 19 kobiet nazwało się Evita Peron, a 86 mężczyzn Diego Maradona. I to jest właśnie potrzebny zawód.


Piccolo. To nie tylko bezalkoholowy "szampan"


Niedługo potem zgłosiłem się do lokalnego agenta, aby poszukał mi zagranicznego klubu, w którym mógłbym rozpocząć karierę menedżera. Wiem, że w Argentynie od razu ktoś przyczepiłby się do mojego CV, toteż postanowiłem podjąć pracę w egzotycznym klubie. Mój agent – Jorge Piccolo – to bardzo uprzejmy człowiek. Można mu zaufać. Opowiedziałem mu o sobie zaznaczając mój problem alkoholowy. On doskonale mnie zrozumiał i jednocześnie ucieszył się, że swoje życiowe drogi próbuję prostować poprzez futbol. Sam kiedyś klepał biedę. Dzięki piłce nożnej żyje obecnie na poziomie. Chce pomóc mi wyjść z nałogu. Obiecał mi przeszukać ogólnoświatowy rynek i po krótkim czasie odezwać się z konkretnymi ofertami prowadzenia klubów.


Ofertowy zawrót głowy

  • Witam pana! – oznajmiłem serdecznie uściskając dłoń
  • Ja również, jak się Pan czuje?– zapytał Piccolo
  • Nie narzekam, mogło być gorzej. Walkę z nałogiem prowadzę bez chwili wytchnienia. Póki co nie jestem skory do popijania alkoholu, ale myślę, że praca odciągnie mnie od alkoholizmu ostatecznie. Jestem zwarty i gotowy, pracę, jako menedżer mogę rozpocząć z marszu, w tej chwili.
  • To bardzo dobrze. Mam trzy propozycje pracy dla Pana. Bardzo egzotyczne. Ale chyba to nie jest problem? – paląc kubańskie cygaro odrzekł
  • Wręcz przeciwnie, słucham, gdzie mógłbym pracować? – zapytałem z dozą ciekawości
  • No tak, przyszły trzy oferty:


Gandzasar Kapan – drużyna pochodząca z Armenii, występująca w Lidze Europejskiej, obecnie przeżywająca kryzys, piastuje 6 miejsce w lidze na 8 zespołów, wkrótce czekają ją mecze z KAA Gent w ramach LE, odbudowa drużyny w następnym sezonie to główny cel Gandzasaru

Puerto Rico Islanders – portorykańska drużyna występująca w amerykańskiej lidze D2 Pro League. Walka o miejsce w środku tabeli połączona z męczącymi wyjazdami do USA na mecze z tamtejszymi drużynami, ale cóż, przynajmniej, jako jedyna portorykańska drużyna grają w profesjonalnej lidze.

HTTU Aşgabat – turkmeńska drużyna, murowany faworyt do zwycięstwa w lidze, jednak głównym celem drużyny jest zatrzymanie w klubie Berdiego Şamyradowa, pięciokrotnego króla strzelców ligi turkmeńskiej, fundusz nie pozwala na żadne wydatki, klub rządzony twardą ręką, typu najpierw sukcesy, potem transfer

  • Bardzo dziękuję, wszystkie trzy oferty spadły mi z nieba, ale muszę się zastanowić. Nie potrafię od razu wybrać. Decyzję podejmę w najbliższych dniach wtedy obgadamy szczegóły i podejmiemy rozmowy z wybranym klubem. Dobrze? – spytałem oczekując potwierdzenia
  • Pewnie, ale radziłbym się spieszyć, bo menedżer w tych klubach jest potrzebny od zaraz. – skwitował Piccolo


Rozprawę prowadzi sędzia Anna Maria Wesołowska - part 2

Nie mogłem się skupić tego dnia. Wszystkie trzy oferty dogłębnie analizował mój zrasowany od wódy mózg. Nawet opracowałem tabelę, plusy i minusy pracy w każdym klubie. Prezentuje się ona tak.


 

Gandzasar Kapan

Puerto Rico Islanders

HTTU Aşgabat

Plusy

  • Gra w Lidze Europejskiej
  • Poważna praca od przyszłego sezonu, ten należy spokojnie dograć do końca
  • Zdolna młodzież
  • Stabilna sytuacja finansowa
  • Poparcie fanów
  • Pewna gra, co rok w lidze
  • Brak bariery językowej
  • Berdi Şamyradow w składzie

Minusy

  • Małe fundusze na rozwój
  • Trudności językowe
  • Słaba postawa zespołu w lidze
  • Brak możliwości awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej
  • Męczące wyjazdy
  • Izolacja – gra ciągle z tymi samymi drużynami
  • Kontrola pracy
  • Terror w państwie
  • Brak jakichkolwiek funduszy
  • Wysokie wymagania zarządu
  • Brak perspektyw na przyszłość
  • Amatorska liga, mierni zawodnicy


Dzięki tej treściwej analizie w przedbiegach wykluczyłem HTTU Aşgabat. Bez przesady. Ja dopiero zaczynam trenować, a żeby wyciągnąć drużynę z takiego gówna trzeba mieć, choć trochę doświadczenia.Pozostały mi dwie możliwości. Gandzasar i Puerto Rico Islanders. Zdecydowanie bliżej mi do Ormian. Bardzo chciałbym poprowadzić drużynę w europejskich rozgrywkach, a szansę na to mam wyłożoną na tacy. Oprócz tego przynajmniej przez rok będę pobierał pensję. Ten sezon dogrywam bezpiecznie do końca. W następnym biorę się ostro do roboty. Jak nie wyjdzie? Trudno, pogodzę się z tym, że nic nie znaczę i rzucę menedżerkę zanim się rozkręcę. Płaca nie będzie ogromna, ale dla mnie powinna być w sam raz. Zwłaszcza, że wciąż pozostaję bez pracy. A Islanders? Wieczna tułaczka po D2 League. Nie podoba mi się to. Nie zależnie jak by się ten klub rozwinął, do najwyższej klasy rozgrywkowej trafiłby tylko wtedy, gdy jego właściciel kupiłby miejsce w MLS. Może i moja pensja byłaby większa niż w Kapan, ale pieniądze w życiu nie są najważniejsze. Przekonałem się o tym po odejściu żony. A więc Armenia? Czemu nie?

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.