Informacje o blogu

Manifest użytkownika German

FK Geležinis Vilkas

LFF II Lyga

Litwa, 2014

Ten manifest użytkownika German przeczytało już 1616 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

***

Ostatnimi czasy było naprawdę zajebiście. Sezon co prawda dopiero się zaczął ale pracy było tak mało, że większość dnia mogłem siedzieć w domu, palić fajki, pić kawę i napierdalać w FM’a na laptopie. Czasami odezwał się jakiś telefon, czasem ktoś zapukał do drzwi a jeszcze częściej odwiedzałem pobliskie bary i dyskoteki. Zacząłem ostro naciągać strunę i jeździć po bandzie. Moje włosy nieobcinane już chyba od półtora roku stały się tak długie, że w nowym długim płaszczu przypominałem Włocha. Taki Litweski Bruno Banani, albo Martin Scorsese z Taxi Driver, a moja taksówka – WV Golf, dalej prezentowała się na tyle dobrze, że rwała większość licealistek z pobliskiej szkoły. Szkoda tylko, że na tylnim siedzeniu woziłem cały sportowy majdan zamiast trójkę napalonych dupeczek. Czas obchodził się ze mną wyjątkowo litościwie, do 30’stki było mi równie daleko jak do tego by zostać w pełni licencjonowanym trenerem. Na kursach szło mi całkiem dobrze, jakiś dziadek w blaszanych okularach spierał mnie jak swego syna, a główny wykładowca Benjaminas Zelkevičius okazał się całkiem spoko gościem. Nawet pewnego po południa zaprosił mnie na kawę, i z ciekawością pytał o to, jaki plan mam na dalszy rozwój swojej trenerskiej kariery. Z czasem spotykaliśmy się już po każdych zajęciach. Benjaminas był już starszym mężczyzną który od kilku lat był na emeryturze. W przeszłości prowadził wszelakie zespoły z Litwy, Łotwy czy jeszcze byłej ZSRR. Zahaczył się pewnego razu nawet o reprezentację Litwy. 2-krotnie wybierany najlepszym piłkarzem kraju, legenda Żalgirisu,  mistrz sportu ZSRR 66’ i tak dalej i tak dalej. O swoich tytułach i odznaczeniach opowiadał mi później godzinami. 



 
- Ten wasz Solomin tak? Ma papiery na granie. Widzę, że zdobył dużą część goli dla Twojego zespołu. Nikt do was przypadkiem już nie dzwonił? – zapytał pewnego po południa.
- Nie, no skądże. Nie sądzę nawet by na wszystkich dotychczasowych meczach przybył jakiś obserwator z większego klubu. Wie Pan, cała liga już zna jego umiejętności, ale zapewne w ekstraklasie jest o nim cisza.
- Młody jest, w drugiej lidze zapewne się wypromuje, możecie nieźle na nim zarobić. Kurwa wodna, jakoś nie do końca go pamiętam z ligi łotewskiej. Grał tam?
- Grał, grał. Niewiele, w ogóle były z nim takie problemy kontraktowe, że szkoda gadać. Chyba z pół roku pauzował za nim zaczął grać.
- Ciekawa sprawa. Ah, chyba się zasiedziałem, wybacz ale żona dzwoni, miałem jej kapustę przywieść. Trzymaj się Andrius, miło było spędzić z Tobą czas. 

Uśmiechnął się życzliwie, podał dłoń i odszedł. Ja zostałem jeszcze przez kilka minut w lokalu i myślałem o kokosach które mógłbym zbić w przyszłości na Solominie albo Lukoseviciusie. Nie, nie… to jak handel żywym towarem, bądźmy ludzcy. Jak Solomin nie będzie chciał nigdzie odejść to do niczego go przecież nie zmusimy. Po za tym musi spełnić warunek: Pomóc nam w awansie do 2 ligi, reszta się nie liczy. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że gra naszego zespołu opierała się znacząco na jednym zawodniku. Alternatyw brak, a kontuzje które przydarzały się naszej perełce były coraz częstsze. Dobrze wiedziałem, że to czas aby poszukać alternatywy w przypadku odejścia lub nagłej nieobecności Ronalda.

Przed nami dwa piekielnie trudne wyjazdy. Drugim zespołem rezerwowym, który zagościł w naszej grupie było dobrze znane nam Szawle. Natomiast 7 dni później musieliśmy pokonać Rodovitas aby móc nawiązać jakąkolwiek walkę z Suduvą o awans. Mecze ciężkie, ale od czego w sztabie mieliśmy Pankratjeva, który bez użycia Internetu znał 99 procent kadr wszystkich naszych rywali. Jego biurko zawsze zawalone było gazetami sportowymi i zużytymi mazakami. Kreślił, wycinał i wkładał do koszulek wszystkie niezbędne dokumenty i informacje. Swoim podejściem bardzo mi imponował bo oprócz ciężkiej harówy w wojsku znajdywał czas na to aby pomagać mi przy prowadzeniu zespołu.

Wyjazd do Szawli (Jak z góry zakładaliśmy) był mocno meczący, co zdecydowanie odbiło się na naszej dyspozycji w tym spotkaniu. Stadion Savivaldybes mocno opustoszały, bardziej straszył i zniechęcał do dalszej gry niżeli do walki o korzystny rezultat. Pierwszą połowę, zakończyliśmy dobrze. Wynik 0:1 dla naszej drużyny po pierwszej połowie. Znowu niezwykłą intuicją i wyczuciem popisuje się Solomin, który w gąszczu nóg swoich przeciwników, znajduje miejsce i zgrabnie strzela z najbliższej odległości. Niestety, po przerwie zaczęły się schody. Najpierw tracimy gola po akcji rywali z rzutu rożnego, a 26 minut później (chyba ze spalonego) kolejną. Chociaż walnie do tej bramki przyczynił się nasz zawodnik – Saulenas, który nieudolnie wybił piłkę do środka pola, wprost pod nogi jednego z rywali. Do końca meczu wypracowaliśmy sobie jeszcze kilka sytuacji, ale musieliśmy zgodnie przyznać z kolegami w szatni, że w tym meczu lepszy był zespół Szawli. Ich 14 strzałów, z czego 8 celnych zrobiło z naszej linii defensywnej mielonkę, a Svedkauskas może tylko dziękować Bogu, że nie stracił z pół tuzina goli już w pierwszych 30- minutach gry. Druga porażka w tym sezonie wcale nas nie podłamała. Na mecz z Rodovitasem, który odbywał się w Kłajpedzie przygotowaliśmy się jeszcze z większym zapałem niż poprzednio. 

Szawle II - FK Geleżinis Vilkas Wilno 2:1 



Lekki śnieg prószył na rozmemłaną murawę stadionu Rodovitasu. Upiorna pogoda, kolejny horror i kolejne męczarnie moich litewskich szlachciców. Zastanawiałem się, czy jest jeszcze takie drugie miejsce na ziemi, gdzie trzeba tyle walczyć o piłkę w takich warunkach. Murawa (a w zasadzie trawa) odrywała się ogromnymi kawałkami. Większość butów piłkarskich moich zawodników była doszczętnie zniszczona, zdarzały się sytuacje gdzie paru zawodników kończyło mecz z jednym butem, gdzie ta druga, stąpała po śniegu ubrana jedynie w getrę! Mordęga na północy Litwy, skończyła się dla nas sukcesem. Nie muszę chyba wspominać o bramce Solomina, bo przyzwyczaił nas do tego, że w każdy meczu trafia do bramki rywali. Tym razem nie było inaczej. Ronald trafia pewnie z 11 metrów po karnym odgwizdanym po faulu na Lukoseviciusie. 5 minut później, zmieniamy wynik. Gola strzela antybohater poprzedniego spotkania – Osvaldas Pinkevcius, i to gola kuriozum! Pomaga mu w tym matka natura, która akurat machając ręką, wysyła wiatr nad stadionem i pomaga zaskoczyć Juozaitisa. Przelobowany bramkarz może jedynie narzekać na niebiosa które go otaczały. Mecz kończymy wynikiem 2:1. Kilka minut po szczęśliwie zdobytej bramce, dajemy się ukłuć po strzale Juski.  Z przebiegu spotkania byłem zadowolony. Był to bardzo trudny mecz, rywale próbowali górować nad nami, zagrywając długie piłki na skrzydła, jednak w tamtym spotkaniu to my mieliśmy więcej szczęścia, tym bardziej, że po naszej stronie tym razem stał nadbałtycki wiatr. Udało się więc dogonić Suduvę, i nawet wpadka z Szawlami nie skreśliła naszych szans na awans w tym sezonie. Trzeba pamiętać, że tylko jedna drużyna może sobie zapewnić awans, a każde najmniejsze potknięcie, już na starcie sezonu może oznaczać porażkę. Istny hardocore. 


 

Rodovitas Kłajpeda - FK Geleżinis Vilkas Wilno 1:2



 
26 kwietnia wznowiliśmy ligowe manewry. Na spotkanie do litewskiej dziury zapakowaliśmy się pełnym składem i zaangażowaniem, aby zdemolować tą ligę i jak najszybciej zapewnić sobie awans dalej. Radliszki bo tak nazywała się miejscowość gdzie mieściła się siedziba Zerutisu była taką dziurą o jakiej najlepiej zapomnieć i wcale nie przypominać. Psy dupami szczekały a króliki w okularach chodziły wokoło całego kartofliska. Zdziwiła mnie jedynie frekwencja. Ta oscylowała chyba w granicach 100 osób, czyli co najmniej tyle co na meczach z naszym udziałem na własnym terenie. Spotkanie wygrywamy, i to po kuriozalnych błędach gospodarzy. Bramkarz pomarańczowych odpierdalał istne tango w polu karnym, na tyle skutecznie, że pierwszą bramkę od bodajże 2 lat zdobył Petkevicius. Zdążyłem się już przyzwyczaić, że gdy strzela Andriusza to jest to znak nie jego piłkarskiego geniuszu, a raczej cudu albo totalnej nieporadności rywali. Drugiego gola ładujemy jeszcze przed przerwą. Gola którego zobaczyć można chyba tylko na 3-ligowych boiskach. Po szybkim odbiorze piłki, Solomin zagrywa pięknego crossa na skrzydło do Arlauskisa, ten prawie, ze w pełnym biegu przyjmuje szmaciankę, dobiega do rogu boiska, dośrodkowuje w pole karne w poszukiwaniu jakiegokolwiek napastnika i….no i trafia za kołnierz tej łamagi z numerem 1. Żeby było śmieszniej bluzę z takim numerem nosił nasz były kolega z Geleżinisu  i brat naszego bramkarza rezerwowego -Audrius Normantas. Ubaw po pachy, brat pechowca klaszcze w rękawicach i śmieje się od ucha do ucha. Miałem dziwną intuicję aby akurat postawić w bramce na Deivydasa. Zasłużył na tę szansę zważywszy, że Svedkauskas ostatnio jakoś formą wybitnie nie świecił. Mecz z Szawlami miał równie fatalny co inauguracyjny tego sezonu. Gospodarze po salwach śmiechu z naszej strony, próbowali odkuć się na nas jak najszybciej, ale jedyne na co było ich stać, to gol w końcówce spotkania po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Dobra, wreszcie udało się, zabierajmy dupę w troki i wyjeżdżajmy z tego miejsca. 3 punkty były już na naszym koncie zapisane!  
 
\\
 

Zerutis Radviliskis - FK Gelezinis Vilkas Wilno 1:2 




 
Po meczu dowiedziałem się, że czeka nas znowu 2- tygodniowa przerwa w trakcie której zapewne nie rozegramy ani jednego meczu kontrolnego. Co to oznaczało? Brak obycia meczowego. Większość piłkarzy zajęła się więc obowiązkami życia codziennego, a ja włożyłem więcej pracy w rozruch mojego parkingu. Niestety, przerwa którą odbyliśmy odbiła się na nas czkawką w kolejnym spotkaniu.
 

FK Gelezinis Vilkas - Delintra 3:2


Na zakończenie rundy przyjeżdżała do nas Delintra, a więc zespół który de facto walczył z nami o awans. W poprzednim sezonie, doskonale pamiętam wspaniałe pojedynki z tymże rywalami.  Podczas meczu przegrywaliśmy dwukrotnie. Najpierw w 32 minucie po błędzie Jefisova i Svedkauskasa (Tak, wrócił do bramki) gola głową zdobywa Galkauskas. Jefisov w starciu powietrznym wyskoczył co prawda najwyżej, ale przy okazji znokautował Renusasa i odbił łokciem interweniującego golkipera. Nie mija kilka chwil a udaje się nam podnieść. Dośrodkowanie z prawego narożnika bramki. Piłka przechodzi przez garść zawodników rywali prosto po sznurówki Pinkeviciusa i ten daje nam remis. Była to dla niego już druga bramka w tym sezonie, bo przedtem zanotował trafienie z Rodovitasem. Po zmianie stron, nastąpił kolejny gong ze strony jakże zajebiscie zgranych rywali. Wyprowadzili tak dobrą i skuteczną kontrę, że ¾ naszych żołnierzy przez chwilę nie wiedziało, co tak naprawdę się wydarzyło. Tracimy bramkę, po kapitalnej wręcz akcji. Znów przegrywaliśmy, a losy spotkania odwrócić mógł tylko jeden człowiek na boisku (Gdyby liczyć ławkę rezerwowych i szatnię to nawet trzech: ja i Pankrat*) I kto mógł zostać tym szermierzem? Oczywiście, że Solomin. To on jako jedyny potrafił znaleźć drogę do bramki w gąszczu tych ubrudzonych błotem nóg i kopnąć tak mocno, że Stanikaitis mógł co najwyżej wrzeszczeć ze złości. Reszta spotkania była bardzo wyrównana. Spora liczba niecelnych strzałów, nieudolnych zagrań, wkurwienia po obu stronach boiska i tak w kółko. Wyjaśnieniem całego tego ramadanu była jednak bramka, którą w doliczonym czasie gry zdobył Arlauskis. Dośrodkowanie pilki w polu karnym, znowu kopanina, zamieszanie, bałagan! A Arlauskis? Przejął atrybuty Solomina i powtórzył jego wyczyn sprzed 20 minut! 3 punkty, 3 gole i to jakie ważne! Znowu możemy suszyć zęby i przybijać piątki. Znowu udaje się nam wygrać, i to z Delintrą. Oooo Jezus Maria, szczęścia nam nie brakowało! Rywale pod denerwowani niemalże z kopyta ruszyli do nas z pięściami. Dobra Boska interwencja gromadki naszych żołnierzy (kibiców) zniwelowała całe zajście. Maj zaczął się dla wprost wspaniale! Najpiękniejszy miesiąc na Litwie równa się z równie piękną grą naszego teamu! Po meczu słychać było jeszcze tylko pojedyncze krzyki drużyny przyjezdnych. Oczywiście jak na chojraków przystało, zaczęli krzyczeć znajdując się już w odjeżdżającym autobusie:
 
- KURWA! POJEBAŁO WAS!
- Odpierdol się łysolcu bo Ci zajebie!

Kończymy rundę, a za tydzień wyjazd do Marijampol na rewanż z rezerwami Suduvy. 6 wygranych i 2 porażki. W najbliższym czasie liczymy na pełną pulę. 

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.